26. Hej, Sasuke [Naruto&Sasuke]

478 58 11
                                    

 Hej, Sasuke, myślałeś kiedyś jak wygląda koniec?

Myślałeś kiedyś jak będzie wyglądała twoja śmierć?

Czy umrzesz spokojnie w domu, otoczony przez rodzinę i przyjaciół, czy może samotnie gdzieś na polu walki brocząc krwią?

Hej, Sasuke, myślałeś kiedyś czy umrzemy w tym samym czasie?

– Naruto – blondyn odwrócił się spokojnie do Sakury, której głos wyrwał go z rozmyślań.

– Dzień dobry, Sakurka – przywitał się z uśmiechem na ustach. Haruno odwzajemniła ten gest, stając obok niego.

– Pośpiesz się. Sasuke niedługo będzie na miejscu, chyba nie chcesz żeby na przyjęciu powitalnym zabrakło jego najlepszego przyjaciela – zaśmiała się, patrząc na niego soczyście zielonymi oczami. Naruto pokręcił głową, kierując się w stronę zejścia z monumentu Hokage.

Różowowłosa podążyła z nim, cicho stukając obcasami o skały.

– Widać jaka szczęśliwa jesteś – skomentował Uzumaki, widząc jej spojrzenie utkwione w niebie. Dziewczyna pokiwała wolno.

– Oczywiście. Nie będę musiała się już martwić, że jest daleko od nas. Drużyna Siódma znowu będzie w pełnym składzie – odparła lekkim tonem.

Naruto westchnął niezauważalnie.

Hej, Sasuke, myślałeś kiedyś o tym, żeby poślubić Sakurę?

Myślałeś żeby mieć z nią dzieci i rodzinę, tę prawdziwą której tak bardzo ci brakuje?

Powoli dotarli do bramy miasta. Już z oddali Naruto dostrzegł swoich przyjaciół, którzy oczekiwali przybycia Uchihy.

– Oi, Naruto, czemu się spóźniasz? Twój przyjaciel wraca – warknęła rozbawiona Ino, podchodząc do nich. Sakura zachichotała.

– Daj spokój Ino – powiedziała, zaczynając rozmowę z nią.

Naruto wyminął dziewczyny i stanął obok Kakashiego. Hatake spojrzał na niego kątem oka.

– W porządku? – zapytał, widząc niepewne spojrzenie blondyna. Uzumaki pokiwał głową, wyszczerzając zęby.

– Jasne, dattebayo – rzucił radosnym tonem.

Hej, Sasuke, jakie masz plany?

Chcesz jakiś zmian czy wolisz pozostać przy tym co masz?

– To on! Sasuke! – błękitne oczy zwróciły się w kierunku wskazanym przez Yamanakę.

Postać w ciemnym płaszczu sunęła w ich kierunku. Spokojna i zdystansowana, jak duch albo cień. Czarne włosy, jasna skóra i bezdenne oczy.

Naruto zrobił krok w przód razem z całą resztą, gotów wyjść na powitanie przyjaciela. Jednak kiedy cała masa ruszyła do niego, Uzumaki zatrzymał się i wycofał, pozostając w bramie. Przyglądał się spokojnie jak Sakura rzuca się na Sasuke ze łzami w oczach, jak Kakashi klepie go przyjacielsko po plecach, a Ino zaczyna żartować z jego przydługich włosów. Tylko Naruto stał, uśmiechając się bardziej do siebie niż do niego i patrzył na to wielkie wydarzenie, które miało przywrócić mu cały porządek.

– Naruto, no już przywitaj się! – krzyknęła Haruno. Blondyn spojrzał na nią, zrobił kilka kroków do przodu, wyciągnął rękę w stronę Uchihy. Sasuke uniósł jedną brew, ale uścisnął ją lekko. Uzumaki miał wrażenie, że wszyscy wokół nich wstrzymali oddech.

– Dobrze cię znowu widzieć – powiedział cicho, wbijając lśniące spojrzenie w twarz Sasuke. Uchiha pokiwał głową.

– Was też – mruknął. Naruto zagryzł wargi, puszczając jego zimną dłoń.

– Chodź Sasuke! Przygotowaliśmy dla ciebie powitanie – Sakura chwyciła dopiero co puszczoną przez Naruto dłoń i pociągnęła Uchihę w stronę wioski, a za nimi cały tłumek przyjaciół.

– Naruto, chodźmy – Uzumaki pokiwał głową, gdy Hatake położył mu dłoń na ramieniu. Uśmiechnął się szeroko i skierował kroki do baru, w którym mieli się dziś wszyscy spotkać. Siwowłosy szedł obok niego spokojnie, przyglądając się jego szczęśliwej twarzy i posmutniałym oczom.

Hej, Sasuke, byłeś kiedyś z kimś tak blisko, że nie wiedziałeś już co czujesz do tej osoby?

***

Naruto kaszlnął. Krew spłynęła mu po brodzie, a w boku zakuło bólem. Przekręcił się ostatkiem sił na bok, kaszląc głośno. Płuca go paliły, krew bryzgała z jego ust na wszystkie strony.

Hej, Sasuke, to jak? Umieramy osobno?

Wyciągnął rękę, wbijając palce w ziemię i podciągnął się. Próbował wstać, ale kolejny raz padł w kałuży własnej posoki. Zacisnął zęby. Nie mógł przecież umrzeć tak łatwo. Pokonał Nagato, Madarę, pokonał Kaguyę. A miał umrzeć w ten sposób? Kaszlnął znowu wypluwając krew i tę dziwną czarną substancję, która go zatruwała.

Hej, Sasuke, a jakbym umarł to co byś zrobił?

Opadł bezwładnie na ziemię, przewracając się na plecy. Nie miał już siły. Nawet Kurama cierpiał, wiedział to, czuł.

– Naruto! – uchylił powieki. Blada twarz, czarne oczy. Sasuke. Uśmiechnął się, widząc go, jednak kaszel ponownie wdarł się do jego gardła.

– Sakura! Tutaj! – kolejny wrzask.

Hej, Sasuke, bez nerwów. Każdy kiedyś umiera.

– Naruto. Wytrzymaj! – głos Haruno wdarł się do jego zamroczonego umysłu. A miał inny wybór? Czuł przeszywający ból, ale nie wiedział skąd, jakby promieniował z całego ciała. Ciepła chakra Sakury dotknęła go. Siła wracała do jego organizmu.

– Kurama... – jęknął, wypluwając odrobinę krwi. Chakra dziewięcioogoniastego oplotła go momentalnie po tym jednym słowie. Tego potrzebował. Bodźca, jakim była pomoc Sakury.

Wstał na drżących nogach, obserwowany przez swoją drużynę. Kaszlnął jeszcze raz wypluwając resztki krwi z ust. Otarł wargi rękawem bluzy, spojrzał na Uchihę.

– Hej, Sasuke, jakie masz teraz plany? – zapytał. Zobaczył kątem oka jak zielone spojrzenie Sakury zakrywa mgiełka łez. Sasuke nie odpowiedział. Stanął obok niego, złapał go za ramię i pociągnął do tyłu.

– Na pewno nie pozwolić ci umrzeć – powiedział chłodno, ale Uzumaki zaśmiał się, słysząc w tych słowach troskę. Pokiwał z wolna głową.

– Nie tym razem – uśmiechnął się, wyrywając z jego uścisku i ruszył do walki.

***

– Naruto – wzdrygnął się lekko, słysząc głos Uchihy za plecami. Spojrzał na niego.

– Hej, Sasuke – mruknął, wracając wzrokiem do widoku nocnej Konohy.

Czarnowłosy podszedł do niego i usiadł na kamieniu obok. Przez chwilę milczeli.

– Jakie masz teraz plany? – zapytał cicho Uzumaki, nie patrząc na niego.

– Na razie żadnych – mruknął mu w odpowiedzi. Naruto westchnął cicho.

– Sakura tylko czeka, żeby się z tobą umówić. Powinieneś to zrobić. Naprawdę długo na ciebie czekała – zaśmiał się wesoło, wstając ze swojego kamienia. Otrzepał nieśpiesznie spodnie i wsunął dłonie do kieszeni.

– Mam na to czas – rzucił Uchiha, przyglądając mu się z boku. Blondyn uśmiechnął się, kiwając.

– Racja. Mamy czas pokoju – rzucił, odwracając się. Kiedy miał już odejść, poczuł smukłe palce chwytające jego dłoń. Odetchnął, patrząc na siedzącego Sasuke.

– Naruto... Ja... – mruknął, wpatrując się w błękitne oczy. Blondyn uśmiechnął się szeroko, wyplątując dłoń z jego uścisku.

– Rozumiem. Odbudowa klanu. Nie mam ci tego za złe. Po prostu... powinieneś to zrobić z Sakurą. Silna kobieta dla silnego klanu. Na razie, Sasuke – machnął dłonią na pożegnanie i zniknął wśród drzew pozostawiając Sasuke zupełnie samego.

Uchiha spojrzał w niebo.

Hej, Naruto, co byś zrobił gdybym powiedział, że cię kocham?

Dni pełne miłości ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz