5. Zrozumienie {Kuroko&Kagami; Aomine&Kise]

1.7K 117 16
                                    

Aomine nigdy nie zaskakiwał Kuroko. Bez względu na sytuację był pewny siebie, potrafił we wszystkim znaleźć podtekst erotyczny i bez przerwy się cieszył. Tetsuya nigdy nie miał problemu ze zrozumieniem jego dość prostego toku myślenia i często zastanawiał się, jakim cudem Kise wytrzymuje z kimś, kto stroni od najdrobniejszych nawet oznak czułości wśród ludzi, gdy Ryouta wręcz to uwielbiał. Nawet jeśli on sam nie był typem, który rzucał się swojemu ukochanemu na szyje, to jednak Taidze nigdy to nie przeszkadzało.

Ale to zrozumienie kurzego móżdżka Aomine nie trwało wiecznie.

Kuroko nie rozumiał, dlaczego Aomine każdego dnia do niego przychodził. Dlaczego dzwonił po nocach, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Nie do końca też rozumiał, dlaczego uparcie szedł z nim, gdy wybierał się na cmentarz i zawsze wybierał wielki bukiet kwiatów, których Kuroko nie znał.

Kuroko nie rozumiał jego zachowania od tego felernego dnia, który zapowiadał się jak każdy inny.

***

Tetsuya wstał wtedy jak zawsze wcześnie, obudzony telefonem od Kagamiego. Taiga po kilku dniach związku postawił sobie za cel, budzić Kuroko każdego dnia telefonem, żeby powiedzieć, że go kocha. Oczywiście na początku błękitnowłosy skomentował to krótkim:

– To doprawdy urocze, Kagami-kun. Ale i tak nie masz na co liczyć – co jednak nie zniechęciło Taigi i następnego dnia Tetsuya odebrał od niego telefon, dokładnie o siódmej rano.

Kilka dni później do jego domu wpadł Aomine, z ogromem uszczypliwości komentując jego związek z "tygrysem" i jeszcze tego samego dnia zasiadł z nim i Kagamim do obiadu, mamrocząc do Taigi coś o ostrożności w łóżku.

– Co powiesz na małe jeden na jednego dziś wieczorem? – zapytał wtedy Aomine. Tetsuya oczywiście nie zdziwił się. Daiki zawsze był zarozumiały. Jego "jedynym, który może mnie pokonać jestem ja sam" padło właśnie przez Kagamiego i teraz miał kogoś, przy kim musiał się starać o wygraną. Kuroko doskonale wiedział jak wielką radość daje to ciemnoskóremu.

– Jasne. Rozwalę cię na łopatki – powiedział Taiga z ustami pełnymi jedzenia. Tetsuya uśmiechnął się. Lekko, niewidocznie dla obu swoich świateł. Nie był zaskoczony postawą ani Aomine, ani Kagamiego. Był w pełni szczęścia.

– Kagami-kun, pamiętaj, że masz jeszcze pół godziny i idziesz do pracy – upomniał Tetsuya, kończąc swój posiłek. Taiga zmarszczył brwi i posłał mu urażone spojrzenie, ale pokiwał głową i szybko skończył jeść.

– To może jutro? – rzucił Aomine, wstając od stołu. Przeszedł przez kuchnię i zniknął w korytarzu. Czerwonowłosy wyszedł za nim, w pośpiechu ubierając na siebie bluzę.

– Zobaczymy. Jak już to popołudniu. Tak, żeby Kuroko mógł iść z nami – powiedział, zakładając buty. Tetsuya stanął w drzwiach, przyglądając im się z talerzem i szmatką w ręku.

– Wyglądasz jak kura domowa Tetsu – parsknął Aomine, mierząc wzrokiem jego zielono-żółty fartuch, który zwykł nosić odkąd zamieszkał z Taigą.

– Mogło być gorzej, Aomine-kun. Mogłem wyglądać jak ty – odparł ze stoickim spokojem błękitnowłosy, całując Kagamiego w policzek i zniknął w kuchni.

– Ej! – warknął urażony Daiki, ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Taiga otworzył drzwi mieszkania i wypchnął go na zewnątrz, samemu również wychodząc.

***

Aomine przyszedł do niego jak zawsze po pracy. Kuroko akurat kończył sprzątać i nawet słysząc dzwonek do drzwi, nie przestał odkurzać. Daiki wszedł, więc do mieszkania jak do siebie, rozglądając się w poszukiwaniu przyjaciela.

Dni pełne miłości ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz