27. Sajko [Victor&Yuuri]

640 39 26
                                    

 Yuuri podciągnął nogi pod brodę, wpatrując się w ścianę pokrytą zdjęciami. W dłoniach trzymał stary polaroid, obok niego leżały kolejne aparaty. Cyfrówka, którą dostał kiedyś od Phichita na urodziny. Odetchnął drżąco, czując powiew wiatru od strony otwartych drzwi na balkon. Podniósł się wolno, ociężale. Stare, wytarte dresy zsunęły się odrobinę niżej na biodra. Wyszedł na zewnątrz i spojrzał w okno sąsiedniego bloku. Śnieg padał od kilku dni. Tak przynajmniej mu się wydawało. Nie był pewien, nie miało to dla niego znaczenia.

Platynowe włosy lśniące jak tafla lodu, iście gwiazdorskie spojrzenie lazurowych oczu, delikatny uśmiech pełnych warg, wręcz stworzonych do mówienia.

Yuuri patrzył jak jego sąsiad kończy jeść śniadanie. Z oddali widział dokładnie jak przygotowywał owocowy koktajl kilka minut wcześniej i dzwonił do kogoś. Jego usta poruszały się przy rozmowie. Dlaczego nie może mówić teraz do niego? Patrzeć w jego oczy. Tylko o tym marzył. By te oczy patrzyły na niego każdego dnia, o każdej porze, na nikogo innego.

Wycofał się do mieszkania, widząc jak Nikiforov zaczyna ubierać marynarkę i kurtkę. Japończyk szybko zmienił spodnie na czarne jeansy, ubrał gruby, zielony sweter. Wychodząc z sypialni, przesunął dłonią po jednym ze zdjęć, na którym widniała uśmiechnięta twarz Victora. Zgarnął z podłogi aparat, który wsunął do kieszeni kurtki razem z komórką i kluczami od mieszkania.

Wyszedł z budynku. Stanął za rogiem, ze spokojem patrząc na drzwi sąsiedniego bloku. Drzwi zaskrzypiały cicho, gdy srebrnowłosy wyszedł na zewnątrz z telefonem przy uchu. Zaśmiał się głośno do swojego rozmówcy.

– Daj spokój, Yurio! Będę za dziesięć, może piętnaście minut. Otabek się tobą zajmie – rzucił wesołym tonem. Katsuki wyłączył dyktafon w telefonie, gdy mężczyzna się rozłączył. Nikiforov wyminął go, nawet nie zauważając schowanego za szalikiem mężczyzny.

Katsuki odczekał kilka sekund zanim ruszył wolno za nim. Szerokie ramiona poruszały się pod materiałem dłuższej, skórzanej kurtki, a przewieszona przez ramię torba dzwoniła zamkiem. Miał jasnoniebieski szalik, tak długi że jego końcówka dyndała w okolicach kolan Nikiforova.

Victor zatrzymał się na przystanku autobusowym. Yuuri stanął kilka metrów od niego. Zawsze ten sam autobus. Numer siedemnaście, jeżdżący obok lodowiska, na którym wysiadał Victor.

Po kilku sekundach stania błękitnooki wyjął telefon i przez chwilę w nim czegoś szukał. Z daleka Yuuri widział jak szczupłe, jasne palce przesuwają się po ekranie wystukując wiadomość.

Katsuki wyjął swoją komórkę. Odblokował ekran i wszedł w kontakty, by odszukać jeden numer. Nacisnął na zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha. Wraz z sygnałem rozbrzmiał dzwonek telefonu Victora, "Stay close to me". Nikiforov zmarszczył brwi, odbierając.

– Halo? – powiedział – Halo? Jest tam ktoś? – zapytał nieco poirytowany.

Katsuki rozłączył się szybko, obserwując jak mężczyzna spogląda na ekran zaciekawionym spojrzeniem modrych oczu. Nagle uniósł głowę i rozejrzał się, zatrzymując wzrok na Yuurim. Uśmiechnął się szeroko.

– Głuchy telefon – zaśmiał się radośnie. Katsuki westchnął, chowając telefon do kieszeni, a twarz ukrywając w szaliku. Nikiforov odwrócił się. Jego autobus nadjeżdżał.

Wsiadł do busa. Japończyk wszedł zaraz za nim i usiadł dwa miejsca dalej. Przesunął wzrokiem po jego karku, po błyszczących włosach i zerknął na ucho, w które mężczyzna wetknął czarną słuchawkę.

Czego słuchasz?

Victor zachichotał wesoło. Ciemnowłosy dostrzegł, że trzyma w dłoni telefon. Rozmawiał z kimś. Katsuki wyjął swoją komórkę. Rozejrzał się po autobusie. Nikt za nim nie siedział, więc mógł spokojnie robić co chciał. Włączył aparat i zrobił zdjęcie odwróconemu do okna Victorowi.

Dni pełne miłości ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz