14. Kawa [Kuroko&Kagami]

938 72 5
                                    

Kuroko

Stał jak zawsze oparty o barierkę na boisku. Spojrzał w jego stronę i powiedział coś z uśmiechem, do stojącej obok niego wysokiej blondynki. Jego mentorka, którą znał z widzenia, zerknęła na niego zza długich, sztucznych rzęs i wzruszyła niedbale ramionami, okrytymi różowym sweterkiem, po czym odeszła. Typowa Legalna blondynka.

Podszedł wolno, nie wyjmując dłoni z kieszeni. Jego ciemnoczerwone oczy, śledziły każdy jego ruch. Nie wiedział, po co tu przyszedł, po co odpowiedział na jego telefon.

– Cześć – burknął, stając obok niego. Uśmiechnął się tak jak zawsze, szeroko, przez co wyglądał jak wielkie jaśniejące słońce.

– Cześć. Dzięki, że przyszedłeś – powiedział to takim tonem, że jego serce zaczęło się rozpływać. W głowie pojawiła się jakaś dziwna, czerwona lampka z napisem "UWAGA".

– Nie miałem wyjścia. Dzwoniłeś bez przerwy – odparł opryskliwie. Nie rozumiał, czemu tak mu zależy na jego osobie.

– Wiem. Ale w końcu się udało. Pójdziemy na kawę? – zapytał, wciąż nie przestając się szczerzyć. Zmierzył go ostrym wzrokiem. Miał na sobie tę starą kurtkę. Tę samą, którą miał, gdy się poznali. Skóra, przetarta w niektórych miejscach, z ćwiekami na ramionach. Nie lubił jej.

– A mam wybór? – mruknął, ruszając do najbliższej kawiarni, jaką znał w okolicy.

– Nie za bardzo – podbiegł, równając z nim krok. Czego ode mnie chcesz? Czego wymagasz?

Nie odezwał się do niego, choć próbował zagadywać. Dopiero w kawiarni chciał zwrócić się do kelnerki. Jednak wyprzedził go.

– Dwie czarne kawy z cukrem – powiedział. Zmrużył oczy. Pamiętał jaką piję. Kelnerka odeszła.

– Więc? O czym chciałeś gadać? – spytał, zakładając nogę na nogę. Czemu twój uśmiech tak mnie wkurwia?

– O nas – uniósł brew. Powinien teraz zaśmiać się i odpowiedzieć coś w stylu "nie ma nas"?

– O czym konkretnie? – zapytał zamiast tego.

– Chce znowu z tobą być – lubił tę bezpośredniość. Nadal. Wciąż nie bawił się w zgadywanki, nie owijał w bawełnę. Przez chwilę gapił się bezmyślnie na jego na czerwone włosy. Kiedy się poznali, wyśmiał je. Powiedział, że przez tę grzywkę wygląda jak emo. Ciemne oczy też robiły swoje.

Ocknął się dopiero, gdy podeszła kelnerka. Postawiła przed nimi dwie kawy i cukierniczkę. Pierwszy złapał za łyżeczkę i wsypał ze złością cztery do swojej filiżanki, po czym trzasnął głośno przykrywką. Patrzył na to z pobłażliwym uśmiechem.

– A kto powiedział, że ja chcę z tobą być? – zapytał w końcu, hałasując łyżeczką. Zawsze go to irytowało, ale teraz wyraźnie ignorował jego próby zrobienia mu na złość.

– Nikt. Dlatego chciałem o tym pogadać. Dowiedzieć się czy jest taka szansa – powiedział, zajmując się swoim napojem. Dwie łyżeczki. Nadal dwie. Do jego głowy jednak wpadła myśl o czymś, a raczej o kimś innym.

– Nie sądzisz, że po naszym burzliwym rozstaniu za sprawą twojej siostry to dość głupie? – wziął łyka kawy, nie odwracając wzroku od jego jasnej skóry. Blizna na policzku wciąż była widoczna. Czarna i posłodzona.

Kagami

Kiedy się pojawił, spławił swoją kuzynkę. Spojrzała na zbliżającą się postać.

– Co ty w nim widzisz? – wzruszyła ramionami i odeszła.

Kiedy podszedł do niego wyglądał na zmarzniętego i przez chwilę miał ochotę go przyciągnąć do siebie. Jednak jego twarz, skupiona na jego osobie i nie pałająca zbytnią radością, odwiodła go od tego pomysłu.

– Cześć – fuknął chowając twarz za szalikiem. Uśmiechnął się. Tylko dla niego. Tak jak kiedyś on się do niego uśmiechał.

– Cześć. Dzięki, że przyszedłeś – zawiał wiatr rozwiewając jego błękitne włosy. Wyglądał jak duch, która dopiero wyszedł z zaświatów.

– Nie miałem wyjścia. Dzwoniłeś bez przerwy – burknął. Jak zawsze w złości miał zaczerwienione policzki.

– Wiem. Ale w końcu się udało. Pójdziemy na kawę? – zapytał widząc, że jego ramiona drżą z zimna.

– A mam wybór? – mruknął, patrząc na niego z odrazą. Od razu ruszył przed siebie.

– Nie za bardzo – dołączył się do niego. Jego buty miażdżyły śnieg, przez co miał wrażenie, że słyszy łamanie kości.

Kiedy kelnerka podeszła, odwrócił wzrok od karty.

– Dwie czarne kawy z cukrem – powiedział bez namysłu. Kelnerka zapisała i zniknęła za barem. Spojrzał znowu na niego.

– Więc? O czym chciałeś gadać? – zapytał, a on uśmiechnął się. Uwielbiał te niebieskie oczy.

– O nas – wyglądał na zdziwionego.

– O czym konkretnie?

– Chcę znowu z tobą być – jego język pracował szybciej niż mózg. Przechylił lekko głowę i grzywka zasłoniła mu prawe oko.

Kelnerka podeszła, zostawiła kawę i zniknęła. Złość, którą władował na kawie była prawie namacalna. Ale zawsze się tak złościł. Już się przyzwyczaił. To zrobiło się raczej słodkie.

– A kto powiedział, że ja chcę z tobą być? – fuknął na niego, mieszając w filiżance z nienawiścią. Jakby ta kawa była czemuś winna.

– Nikt. Dlatego chciałem o tym pogadać. Dowiedzieć się czy jest taka szansa – odparł, słodząc swój napój.

– Nie sądzisz, że po naszym burzliwym rozstaniu za sprawą twojej siostry to dość głupie? – jak zawsze wyciągał ten argument. Przypomniała mu się jego kłótnia z jego starszą siostrą. Nigdy wcześniej nie widział, żeby był tak wściekły. Ale czemu się dziwić, w końcu kazała swojemu koledze go uwieść... Ale przecież nieskutecznie.

– Kocham cię nadal. Ona się tu nie liczy – wziął kilka szybkich łyków kawy i odstawił ją z hukiem na stół. Na dnie wciąż był ciemna ciecz.

– Jakby to miała być prawda – warknął na niego jak pies. Przez chwile mierzył go wzrokiem.

– Już to przemyślałem – zachował spokój. W końcu któreś z nich musi, inaczej mogło się źle skończyć.

– Nigdy nie byłeś dobry w myśleniu – zmrużył gniewnie oczy.

– A ty w obrażaniu mnie – odpowiedział. Zacisnął usta w cienką linię.

– Mam cię dość – syknął przez zaciśnięte zęby.

– Ja ciebie też. Ale wolę to niż nic – ile w tym jest prawdy, sam nie wiedział. Jakoś wolał, gdy się wściekał i krzyczał niż gdy nie był go wcale i było cicho. Minęło kilka sekund. Wstał wolno od stolika.

– Pogadamy o tym jak ona też będzie tego chciała – powiedział i odszedł. Powinien polecieć za nim. Tak jak w tych tandetnych romansach, które kiedyś oglądali, żeby się pośmiać. Ale wziął tylko łyk kawy i uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie co dziś rano pomyślał. "Zaproszę Cię na kawę. Pozornie czarną i pocukrowaną - tak jak lubisz. Na dnie znajdziesz szansę."

Ale on nigdy nie dopijał do końca.

Dni pełne miłości ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz