Tsukishima stał w drzwiach, nie wiedząc co zrobić. Latarka w jego dłoni zamigotała, a dzieciaki stojące przed nim, zamrugały pod wpływem światła. Oparł jedną dłoń o biodro i spojrzał na gromadkę ze złością, wypisaną na twarzy.
– Mogę wiedzieć co robicie? – zapytał nader spokojnie, rozglądając się po pomieszczeniu, które było teraz istnym pobojowiskiem, pełnym mazaków, kredek i podartych ubrań.
– Nic takiego, Tsukishima-san – powiedział chłopiec, owinięty w koc z przyczepionymi do niego jasnozielonymi, owalnymi kawałkami kartek. Kei zacisnął zęby, żałując, że został opiekunem na obozie dla dzieci, ale szybko się opanował.
– Czemu wasz pokój wygląda, jakby przeszło po nim tornado? – westchnął, włączając światło. Dzieci zajęczały, zasłaniając oczy przed ostrym blaskiem. Zgasił latarkę i schował ją do kieszeni bluzy.
– Chcieliśmy zrobić przedstawienie – pisnęła jedna z dziewczynek ze łzami w oczach, ściskając w dłoniach pluszaka w kształcie kotka.
– Dobrze. A dlaczego akurat w środku nocy? – spytał spokojnie, żeby nie doprowadzić dziecka do płaczu. Grupka spojrzała po sobie. W końcu chłopiec w kocu spojrzał na niego.
– Kuroo-san, mówił, że lubi pan dinozaury. Chcieliśmy zrobić z nimi przedstawienie – powiedział. Tsukishima drgnął zaskoczony. Przyjrzał im się dokładniej. Rzeczywiście, koc w plamy przypominał nieco dinozaura, tak samo czapka z trójkątnymi kawałkami materiału, nieco krzywo wyciętymi z papieru, najwyraźniej mająca upodabniać dziecko do triceratopsa.
– A gdzie jest Kuroo-san? – potarł dłonią skronie.
– W swoim pokoju – dodał drugi chłopiec, trzymający w dłoniach sztucznego węża, który miał chyba imitować ogon.
– Dobrze. Posprzątajcie tutaj i połóżcie się do łóżek. Za pół godziny przyjdę sprawdzić – powiedział i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Warknął pod nosem i skierował kroki do pokoju, w którym nocował Kuroo. Zapukał głośno.
– Proszę! – krzyk Tetsuro, zgrał się z otwieranymi drzwiami, które jęknęły piskliwie. Kei stanął w przejściu i zmierzył go wściekłym wzrokiem zza okularów. Czarnowłosy uśmiechnął się niewinnie, odsuwając od siebie laptop.
– Tsukki! – zawołał, wstając – Co cię tu sprowadza? – zapytał, obejmując go ramieniem.
– Dlaczego dzieciaki w środku nocy robią przedstawienie o dinozaurach? – fuknął, odpychając go. Tetsuro wyszczerzył zęby.
– Nie mam pojęcia – rzucił, odchodząc do łóżka. Tsukishima westchnął ciężko.
– Od początku obozu robisz mi na złość. Możesz w końcu przestać? – syknął, zamykając laptop, który czarnowłosy miał znowu na kolanach.
– Oj, daj spokój. Wypadek z jeżem serio nie był moją winą. Wpadka na basenie, tylko częściowo – machnął lekceważąco ręką w powietrzu. Kei sapnął zły.
Kuroo uśmiechnął się, wstając. Objął go w pasie ramieniem, sprawiając tym, że Tsukki odwrócił wzrok zażenowany. Przysunął się do jego szyi i cmoknął ją lekko.
– Kuroo! – warknął blondyn, chcąc go uspokoić. Czarnowłosy zaśmiał się.
– Nie marudź – powiedział Tetsuro i wpił się w jego usta. Całowali się chwilę, przez co Tsukishima miał ochotę walnąć się w głowę.
– Dzieciaki mogę nas usłyszeć – burknął, odrywając usta od ciemnowłosego. Kuroo zachichotał pod nosem, drażniąc oddechem jego ucho.
– Nie marudź. Drzwi zamknięte – rzucił jeszcze Tetsuro i ponownie złączył ich usta.
– Głupek – syknął Kei prosto w jego usta. Kuroo zachichotał.
– Też cię lubię – powiedział cicho i ugryzł go w ramię. Kei skrzywił się, ale tylko uszczypnął chłopaka w biodro.
– I tak jesteś kretynem – Tsukki przewrócił oczami i teraz to on wbił się zachłannie w usta czarnowłosego, doprowadzając go do wydania kociego pomruku, który Kei uwielbiał w czarnowłosym, bardziej niż upojne noce, bardziej niż jego podejście do dzieci i bardziej niż te pieprzone dinozaury, które często mu rysował, gdy myślał, że nie widzi.
CZYTASZ
Dni pełne miłości ||| BxB
Fanfic"Dni pełne miłości" to nie tylko dni pełne pocałunków i przytulasów. To dni, w których najdrobniejsza myśl jest dowodem miłości.