2. Tooru [Iwaizumi&Oikawa]

2.1K 144 8
                                    

Trzynastoletni chłopiec w skupieniu postawił asa na szczycie karcianej piramidy i odsunął się wolno, by tylko nie poruszyć stołem. Odetchnął lekko, wyciągając rękę po kolejną kartę z talii leżącej obok niego na krześle. Wyciągnął rękę i położył damę na szczycie.

– Iwa-chan! – domek z kart runął wraz z drugim chłopcem, który wpadł do pokoju. Iwaizumi spojrzał z niedowierzaniem na rozsypane karty, zacisnął zęby, wydymając ze złością wargi i zmarszczył gniewnie brwi, przenosząc spojrzenie na leżącego na podłodze Oikawę.

– Zabije cię – wysyczał, wstając wolno. Tooru podskoczył z piskiem.

– Nie! Iwa-chan! Ja nie chciałem! – wykrzyczał, machając rękami na wszystkie strony. Hajime warknął przez zęby, uderzając go otwartą dłonią w tył głowy. Oikawa jęknął boleśnie, ale zaraz przypomniał sobie, po co właściwie przyszedł do przyjaciela i jego oczy rozbłysły jak dwa ogniki.

– Iwa-chan! Zobacz, co mi się stało! – pisnął, wskazując na swoją twarz. Ciemnowłosy przyjrzał mu się uważnie, ale nie znalazł żadnych większych zmian w wyglądzie przyjaciela, więc uniósł tylko pytająco brwi.

– Tego nie da się naprawić. Taką masz twarz – wzruszył ramionami, wracając do stołu. Tooru potrząsnął z oburzeniem głową.

– Jak możesz!? Zobacz! Tutaj na czole! – wskazał palcem dokładnie miejsce, o które mu chodziło. Hajime podniósł na niego wzrok i znowu się przyjrzał najdokładniej jak tylko mógł, aż w końcu dostrzegł małą, białą kropkę.

– To tylko pryszcz – burknął, składając karty do plastikowego pudełeczka. Oikawa zapowietrzył się aż, łapiąc się przy okazji za koszulkę na klatce piersiowej w dramatycznym geście.

– Iwa-chan! To pryszcz! Właśnie! Co mam zrobić?! – wykrzyczał z przerażeniem, podbiegając do wiszącego na ścianie lustra. Iwaizumi przewrócił oczami, przyglądając się jak chłopak ogląda kropkę z każdej możliwej perspektywy, wyginając się przy tym bardziej niż niejeden kot.

– Dojrzewasz, durniu – oznajmił ,kładąc zapakowane karty na półce nad biurkiem. Oikawa otworzył usta i oczy tak szeroko, że ciemnowłosy aż zadrżał na ten przerażający widok rozpaczy.

Tooru doskoczył do niego, łapiąc go za ramiona ze łzami w wielkich, dziecięcych oczach.

– Iwa-chan! Ja nie chcę dojrzewać! – pisnął, potrząsając nim. Hajime poczuł mdłości od tych oikawowych turbulencji, więc niewiele myśląc, wymierzył mu cios w żebra.

Brązowowłosy wydał z siebie jęk rozpaczy i padł na krzesło, stojące tuż za nim.

***

Hajime uśmiechnął się do siebie na to głupie wspomnienie i zamieszał palcem w paskudnej, zielonej brei w szklanym pojemniczku, na którym wielkimi literami wypisana była nazwa, z której potrafił odczytać jedynie słowo „aloe".

– Iwa-chan, czemu się tak dziwnie uśmiechasz? – zapytał Oikawa, wystawiając w jego kierunku twarz. Hajime momentalnie spoważniał i nabrał na palce trochę zieleniny, która z cichym plaśnięciem wylądowała na twarzy chłopaka i rozsmarował ją na czole Tooru.

– Nie interesuj się – odburknął, rozciągając maseczkę aż na policzki chłopaka. Oikawa wydął lekko wargi.

– Nie wierzę, że się zgodziłeś nałożyć mi maseczkę – westchnął z uwielbieniem brązowowłosy, patrząc w skupione na jego nosie oczy przyjaciela. Brunet zmarszczył brwi.

– Nie przyzwyczajaj się za bardzo – wyciągnął lekko język, starając się nie umazać maseczką ust Oikawy, w pełni skupiając się na tym zadaniu.

– Więc czemu tak się uśmiechałeś? Jestem aż tak wspaniały? – Tooru poruszył sugestywnie brwiami ku niezadowoleniu Hajime, którego palce ześlizgnęły się bardziej na brwi chłopaka.

– Nie ruszaj się, do cholery – warknął. Tooru zamyślił się, wywracając przy tym oczami na wszystkie strony, starając się wymyślić powód, dla którego Iwaizumi szczerzył się sam do siebie. Brunet prychnął nagle.

– Co robisz? – zapytał, zakręcając pudełeczko.

– Myślę – odrzekł brązowowłosy, odgarniając grzywkę, żeby nie usmarowała się maseczką.

– Czuje – prychnął Hajime. Oikawa uniósł brwi.

– Co? – mruknął, nie rozumiejąc.

– Czuję, że mózg ci się smaży – Iwaizumi wstał z krzesła, by odstawić pojemnik na biurko Tooru i wytrzeć dłoń w chusteczkę.

– Iwa-chan! – krzyknął kapitan z pretensją, patrząc za nim.

– Wkurzasz mnie – Tooru nachmurzył się na te słowa. Iwaizumi z obrzydzeniem wytarł resztki zielonej mazi i westchnął zmęczony.

Oikawa nie odzywał się przez chwilę, ponownie zatapiając się w swoich myślach. Iwaizumi obserwował go w tym czasie, czego rozgrywający nie zauważył. Hajime przesunął wzrokiem po jego zielonej twarzy, zjechał na śnieżnobiałą koszulkę i zakończył na błękitnych, krótkich spodenkach oraz stabilizatorze.

– Iwa-chan – brunet drgnął, otrząsając się z obserwacji i spojrzał w oczy Tooru.

– Jak nazywa się ten koleś, z którym wczoraj byłeś? – zapytał kapitan, patrząc na niego przeszywająco. Iwaizumi uniósł jedną brew, nie rozumiejąc.

– Akira. A co? – Tooru odwrócił głowę, żeby nie widział jego wyrazu twarzy. Przez chwilę siedział cicho, bujając się na krześle, przy czym do bólu przypominał Iwaizumiemu chore dziecko.

– Nie lubię twojego chłopaka – burknął w końcu brązowowłosy. Brunet otworzył usta ze zdziwienia.

– Myślałem, że jesteś w sobie bezgranicznie zakochany – mruknął as, przewracając oczami. Zakrył szybko usta dłonią, zdając sobie sprawę co powiedział.

Oikawa odwrócił się do niego z błyszczącymi z podniecenia i szczęścia oczami.

– Czyli jestem twoim... – nie dane mu było jednak dokończyć.

– Zjedz ciastko! – wrzasnął w panicznym odruchu Iwaizumi, wciskając mu w usta ptysia. Tooru zakaszlał, krztusząc się ciastem, ale szybko uśmiechnął się z napchanymi jak chomik policzkami. Iwaizumi spojrzał na niego marszcząc brwi i rumieniąc się lekko na policzkach.

– Idę do domu – mruknął, wychodząc szybko i zostawiając chichoczącego Tooru samego.

***

– Iwa-chan! Daj buziaka! – pisnął piętnastolatek, rzucając się na szyję przyjaciela. Hajime krzyknął zaskoczony.

– Przestań durniu! Ludzie patrzą! – krzyknął, spychając z siebie Oikawę. Brązowowłosy spojrzał za odchodzącym chłopakiem i uśmiechnął się szeroko, dostrzegając rumieniec na jego twarzy.

– Iwa-chan! To było urocze! – zaśmiał się i pobiegł za nim.

***

Hajime uśmiechnął się do siebie, drepcząc do domu brukową uliczką i przypominając sobie kolejny czas spędzony z Oikawą. Poczuł jak na jego dopiero ostudzone policzki, ponownie wpływa rumieniec. Potrząsnął ze złością głową, mrucząc do siebie ciche, ale i na swój sposób czułe:

– Głupi Tooru...


Dni pełne miłości ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz