III

180 16 0
                                    

PODRÓŻ DO WŁOSZCZOWY
GDZIEŚ W POCIĄGU

"Jak zwykle. Na nic moje błagania i prośby. Jadę do jakiejś zabitej dechami wiochy, do ciotki, której nigdy na oczy nie widziałam. Nie znam tam nikogo. Przez całe wakacje mam tam siedzieć i zamulać"-myślała Anna, opierając głowę o szybę mknącego w nieznane pociągu. W uszach miała słuchawki, podłączone do telefonu. Słuchając ulubionych piosenek, wpatrywała się w mijany, zimowy krajobraz.
Spojrzała na zegarek. Do końca podróży zostały jakieś cztery godziny. Dziewczyna tylko przewróciła z niezadowoleniem oczami i powróciła do przerwanego zajęcia.
W końcu zatrzymali się na jakieś stacji, gdzie konduktor ogłosił półgodzinną przerwę. Anna skorzystała z niej i wyszła na nieznaną stację. Weszła do kawiarni, gdzie zamówiła gorącą czekoladę i zapiekankę. Usiadła przy dwuosobowym stoliku. Nie miała wyboru-tylko ten był wolny. W końcu doczekała się swojego posiłku.
Ledwo zaczęła jeść, gdy usłyszała:
-Dzień dobry. Mogę się przysiąść?
Ania podniosła wzrok na przybysza.
Okazała się nią być, na oko niewielestarsza od niej, dziewczyna.
-Jeśli musisz...-odparła niezbyt grzecznie.
Jej "koleżanka" postawiła obok wielką podróżną torbę, odsunęła krzesło, z torebki podręcznej, również pokaźnych rozmiarów, wyciągnęła termos i styropianowy kubek oraz kanapkę. Do naczynia wlała aromatyczny napój, odwinęła pieczywo ze śniadaniowej torebki i ugryzła pierwszy kęs.
-Dokąd jedziesz?-zagaiła rozmowę.
-Wysiadam we Włoszczowie. Moim miejscem docelowym, jest wioska o nazwie Ciemiętniki, jak już musisz wiedzieć.-Anna nie miała ochoty na rozmowę z nieznajomą.
-Naprawdę?-zapytała tamta, niezrażona jej opryskliwym tonem.-Ja też tam jadę.
Ania tylko pokiwała głową.
W końcu druga dziewczyna zamilkła i zajęła się swoim śniadaniem.
Anna dyskretnie się jej przyjrzała.
Dziewczyna miała na głowie burzę jasnorudych, kręconych włosów, sięgających jej za łopatki. Cerę miała bardzo jasną, z jasnymi piegami w okolicach nosa. Jednak najbardziej rzucały się w oczy, jej bladobłękitne tęczówki. Wydawało się, że należą do kota, nie do człowieka.
-Jestem brudna?-zapytała dziewczyna, przyłapując Annę na przyglądaniu się jej.
-Nie. Po prostu masz dziwne oczy.-odparła niezrażona.
-Każdy mi to mówi. Są naturalne, nie noszę szkieł. Poza tym, jestem Joan.-przedstawiła się.
-Anna.
Dziewczyny podały sobie dłonie.

W końcu ruszyły w stronę pociągu. Joan usiadła razem z Anną.
-Do kogo jedziesz?-zapytała rudowłosa.
-Do ciotki, której prawie nie znam. Nazywa się Felicja Rutkowska.
-Ahhh...Wiem, o kogo chodzi. Jest to starsza kobieta, mieszkająca na końcu wioski. Nieco ekscentryczna. Nie ma samochodu, jeździ skuterkiem. Nie wiem, czy zabierzesz się na niego ze swoją walizką. Jeśli chcesz, możesz pojechać tam ze mną i moimi rodzicami. Powiem im, aby się z nią skontaktowali.
-Serio, zrobiłabyś to dla mnie?
-Jasne! To żaden problem!

Anna w końcu przeprosiła nową koleżankę,  za swoje niemiłe zachowanie na początku. Resztę drogi rozmawiały, poznając się. Dziewczyna nie zauważyła, kiedy pociąg zatrzymał się na ich stacji docelowej.

"Żegnaj mieście, na najbliższe dwa miesiące. Witaj zabita dechami, dziuro"-myślała jasnowłosa, kiedy wyjechali z Włoszczowy.
Podróż zajęła około piętnastu minut. Wysadzili ją na końcu wioski. Dom ciotki stał na dość wysokim wzgórzu. Dziewczyna wzięła swoje bagaże i zaczęła wspinaczkę w stronę drewnianego domku.

WŁADCA ŻYWIOŁÓW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz