XI

107 15 1
                                    

-Nie za bardzo to rozumiem...-kontynuowała Jo-Tu jest coś o zdradzie i wiecznej zimie...Ja znam tylko podstawy języka Żywiołów...Chris będzie się w tym lepiej orientował. Chodźmy do Twojej cioci i mojej babci. One znają go lepiej.
-Nie chciałabym im mówić o moich snach i tym znalezisku...-powiedziała Anna-Nie wiem czemu, ale intuicja podpowiada mi, aby uważać na ciotkę.
-Żartujesz?!? Twoja ciocia jest jedną z Władców! Jak możesz jej nie ufać?-zdziwiła się rudowłosa.
-Chociażby dlatego, że nic nie robi z tą zimą. Poza tym, jak kiedyś wyszłam na łyżwy, a ona odśnieżyła cały ogródek! Tak magicznie!
-Co Ty odpowiadasz? Odkąd jest ta głupia zima, nasze moce zmalały praktycznie do zera! To niemożliwe!
-A jednak. Powiedziała mi, że wywiozła śnieg na tył ogrodu. Jednak nie było na nim śladów kół ani tym bardziej góry śniegu.
-To rzeczywiście bardzo dziwne... Dobrze więc... W takim razie, nie będziemy jej nic mówić.
-Może nie mów też nic swojej babci.-zaproponowała Anna.
-Nie powiem. Lepiej dmuchać na zimne. Musimy porozmawiać z Krystianem. Może on będzie coś wiedział. Ostatnio zajął się studiowaniem starych ksiąg.
-Wiesz...W naszej bibliotece jest dział Czwarty. Ciotka zakazła mi z niego korzystać. Tam może być ukryte coś ważnego.
-Czy mogłabyś wyjść ze mną?
-Raczej nie...Ciotka zabroniła mi dziś wychodzić, ze względu na pogodę.
-Rzeczywiście, jest coraz zimniej... Mam inny pomysł. Chris mieszka kilka domów stąd. Wyjdę przez okno i pobiegnę po niego. Wrócimy tą samą drogą.
-Chodźmy do biblioteki. Tam będzie najlepiej.
Tak też zrobiły. Joan wyskoczyła na zewnątrz i podbiegła w tylko sobie znanym kierunku. Anna postanowiła zobaczyć, co robią starsze kobiety. W tym celu wyszła po cichu z pomieszczenia i zaczęła się skradać w stronę kuchni. Gdy była pod jej drzwiami, zerknęła do środka. Kobiety klęczały na kolanach, w tak zwanej pozycji żółwia i równocześnie recytowały słowa w języku Żywiołów. Dziewczyna wiele by dała, by cokolwiek z niego zrozumieć.
Po chwili kobiety odwróciły się. Anna w ostatnim momencie schowała się za ścianę i po cichu wróciła do biblioteki.
Po chwili przez okno wszedł Chris, po czym pomógł wejść także Joan.
-Cześć.-przywitał się z Anną.
-Hej.-odpowiedziała.
-Aniu, pokaż mu tę kartkę, co ją znalazłaś podczas snu.
Anna z wahaniem podała chłopakowi skrawek papieru.
-To jest w starożytnym języku Żywiołów. Nie wiem dokładnie, co on oznacza...
"STRZEŻ SIĘ NASTANIA WIECZNEJ ZIMY...
ZDRAJCA ODPOWIE ZA SWOJE WINY...-próbował przetłumaczyć słowa.
-I co to może znaczyć?-zapytała blondynka.
-Nie mam pojęcia.-powiedziała Joan.
-Ja też nie.-dodał Chris.

WŁADCA ŻYWIOŁÓW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz