XV.

99 14 2
                                    

Anna stała chwilę, zdezorientowana.
"Mam uciec z krzykiem i zamknąć się w pokoju na cztery spusty, czy ucieszyć się na widok praprapra (...)babki i zaproponować jej kakao i ciasteczka?"-zastanawiała się dziewczyna.
-Nie bój się, kochanie. Jestem tu, żeby Cię chronić i pomagać. Usiądź tu ze mną.-starsza kobieta wykonała zapraszający gest dłonią.
Dziewczyna podeszła powoli do stolika i niepewnie zajęła krzesełko naprzeciwko.
-Cieszę się, że tu jesteś Aniu. Nie mamy wiele czasu...Tak, zostało mało czasu.-kobieta mówiła jakby do siebie, patrząc gdzieś w dal. Jednak po chwili się ocknęła i zwróciła wzrok na Annę.
-Znalazłaś mój prezent dla Ciebie. Gratuluję.
Dziewczyna z początku nie wiedziała, o co chodzi, ale potem przypomniała sobie o słowniczku.
-Tak, znalazłam. Dziękuję.
-Przyda Ci się. I dobrze robisz, ukrywając go. Udaj tylko nowym przyjaciołom.
Nic na to nie odpowiedziała.
-Posiadasz wielką moc, Anno. Staraj się ją wykorzystać mądrze, a świat powoli odzyska równowagę.
-Nie mam żadnej mocy.-zaprzeczyła.-To Joan i Chris posiadają zdolności nadprzyrodzone. Nie ja.
-Kochanie. Masz wielki dar. Większy od mocy ich wszystkich razem wziętych. Niedługo dołączy do Was Wiosna. To ostatni element układanki. A teraz wybacz, jestem bardzo zmęczona...Tak, najwyższy czas odpocząć.-kobieta wstała, i zaczęła iść w kierunku Działu Czwartego.
-Zaczekaj!-zawołała dziewczyna.-Jakiej układanki? Jaki element? Wyrażaj się jaśniej!-zamierzała za kobietą, jednak tamta wydawała się w ogóle nie słuchać.
"Odpowiedź znajdziesz, gdy cztery elementy w jeden złączysz. Udaj mocy czterech żywiołów."
Usłyszała, jakby w myślach. W końcu dotarła do regału, za którym zniknęła tajemnicza kobieta. Jednak nie było po niej śladu. Jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Anna sięgnęła po pierwszą lepszą książkę. Była ona napisana językiem żywiołów,  więc niewiele z niej rozumiała.
"Na początku był chaos..."-tylko pierwsze zdanie zdołała przetłumaczyć. Wybrała inną publikację.
"TAJEMNICA MOCY CZTERECH." Tak brzmiał tytuł owej. Książka nie była gruba, Anna postanowiła zabrać ją do swojego pokoju i tam w spokoju przetłumaczyć. Zajmie jej to trochę czasu, ale może pozwoli odnaleźć w sobie siłę do jej wyzwolenia. Po cichu wyszła z biblioteki i podążyła do pokoju. Zamknęła go na klucz i już miała odłożyć na biurko, gdy nagle zatrzymała się wpół kroku. Kątem oka dostrzegła coś dziwnego. Nie miała odwagi spojrzeć tam jeszcze raz, bo wiedziała, że to nie przywidzenie. Postanowiła nie ruszać się z miejsca.
-Witaj, o Pani. Jestem Dawid, dla przyjaciół Dawe (czytaj: Dejw). Zanim wezwiesz na pomoc żywioły, pozwól mi coś powiedzieć.
Z kąta pokoju wyszedł wysoki, białowłosy chłopak.
Anna już go widziała. To on pomógł jej, kiedy niefortunnie wywróciła się na łyżwach.
Spojrzała na niego ze strachem w oczach.
-Wynoś się. Ta zima to tylko i wyłącznie Twoja wina!-powiedziała, gdy odzyskała jako taką równowagę umysłową.
-Doprawdy?-chłopak uśmiechnął się drwiąco.-Dlaczego więc podałaś ciotce krople nasenne, choć Cię o to nie prosiła?
Dziewczyna popatrzyła na niego, coraz bardziej zaskoczona.

WŁADCA ŻYWIOŁÓW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz