Polowanie Białego Diabła

618 116 8
                                    


( Phichit POV)

- Yurio! Zabierz tego cholernego kocura od moich chomików! To nie jest żadne polowanie! -Wrzeszczę za blondyna, który spokojny jak nigdy wgapia się w sufit, leżąc na moim łóżku.

- On chce się tylko pobawić. Daj Lucyferowi zaprzyjaźnić się z Teodorem i Zygfrydem. - Leniwie odpowiada Yurio, przekręcając się na drugi bok.

- Nie ma mowy! Nie dam temu sierściuchowi zrobić sobie obiadu z moich kochanych chomików!

Mając już mocno zszargane nerwy podchodzę do Yurio i brutalnie zrzucam go z łóżka.

- Zwariowałeś?! Ja tu leżałem! - Woła wściekły blondyn.

- Dokładnie Yurio, czas przeszły a teraz zabierz stąd tego kocura! - Mówię przez zaciśnięte zęby.

Rozglądam się wokół w poszukiwaniu Teodora i Zygfryda. Dostrzegam karmelowe futerko w samym kącie pokoju. Biedny Zygfryd leży bezradny, przyciskany przez łapkę Lucyfera. Rzucam się pędem w stronę kąta pokoju, odganiając białego kota od biednego chomika. Wyciągam dłoń do przestraszonej istotki a ta sprawnie na nią wskakuje wtulając się w moje palce.

- Lucek choć do pańcia. - Woła Yuri do zielonookiego kota, który w kilku skokach pokonuje te kilka metrów i wtula się w klatkę piersiową swojego właściciela.

Teodor? Gdzie jesteś skarbeczku? - Pytam w przestrzeń, czekając na jakiś znak od drugiego maleństwa. Na dźwięk imienia chomika, Lucyfer jak na zawołanie nadstawia uszu i mruży oczy, czekając na pojawienie się przekąski.

Mała, czarna kuleczka wybiega spod mojego łóżka, na szczęście niezauważona przez kota. Zwierzątko szybko wdrapuje się na podstawioną przeze mnie dłoń i wtula w swojego brata. Oba chomiki trzęsą się ze strachu, więc zaczynam głaskać je uspokajająco.

- W tym kocim ciele niezaprzeczalnie została zamknięta dusza diabła. - Mówię w stronę Yurio, przytulając jednocześnie puchate kuleczki do mojego policzka.

- Przesadzasz, on chciał się tylko pobawić. - Odpowiada zielonooki, głaszcząc białą bestię, która tasuje mnie przebiegłym spojrzeniem szmaragdowych oczu.

- W co niby? Polowanie na obiad? - Pytam, parskając ironicznym śmiechem.

- Dokładnie tak, jak mówisz. - Zgadza się ze mną Yurio, patrząc mi pewnie w oczy.

- Oszalałeś. Dokładnie tak jak ten kocur. - Kręcę głową zrezygnowany podchodząc do klatki w której mieszkają chomiki. Delikatnie wkładam zwierzątka do środka i zamykam wejście.

- A jak wytłumaczysz zniknięcie Genowefy?- Zadaję nurtujące mnie od jej zniknięcia pytanie.

Genowefa była moim trzecim chomikiem i jako kobieta trzymała tych dwóch rozrabiaków jakimi są Teodor i Zygfryd w ryzach. Niestety jakieś trzy tygodnie temu Genowefa zaginęła i do tej pory nikt nie może jej znaleźć.

- Nie wiń kota, on był grzeczny i nic nikomu nie zrobił.- Broni białego diabła Yurio.

- I ja mam w to niby uwierzyć? - Pytam, gromiąc kota wzrokiem.

- No przynajmniej powinieneś spróbować.- Odpowiada a po chwili słyszę niewinne mruczenie śpiącego Lucyfera, leżącego na rękach blondyna...

.../\/\/\/\/\...

( Yuri POV)

Wpadam zdyszany do pokoju Phichita i stając tuż przed nim wbijam w niego wściekłe spojrzenie.

- Jakim cholernym cudem na dnie moje szafy jest gniazdo chomika z sześcioma młodymi!?- Pytam wściekły, potrząsając jego ramionami. W chwili końca mojej wypowiedzi jego oczy się powiększają, zaczynając lśnić blaskiem czystej radości! Widzę łzy szczęścia zbierające się w jego oczach. Phichit wymija mnie, rzucając się biegiem w stronę wyjścia.

- Genowefa!!! Wróciłaś do mnie!!! – Jego wołanie słychać prawdopodobnie w połowie posiadłości.

Zwracam spojrzenie w stronę Yurio, który całą swoją uwagę skupia na głaskaniu białego kota. Jakby wyczuwając mój wzrok, blondyn zwraca się w moją stronę zaszczycając mnie dwoma prostymi zdaniami.

- Nie pytaj Yuri. Nie warto...

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Nie mam tym razem nic do powiedzenia.  >.<

~Sweet_Bloody_Lady

Czy potrafiłbyś pokochać Bestię? ~ VictuuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz