(Yuri POV)
Nie potrafię wyrzucić z głowy pełnego gniewu spojrzenia błękitnych oczu. Był to pierwszy raz, kiedy widziałem Victora w takim stanie. Jego lodowe spojrzenie wręcz przeszywało mnie na wskroś, wywołując dreszcze strachu u mnie, jak i u Elfów siedzących wtedy obok nas. Przewracam się na drugi bok, zakopując jeszcze bardziej w miękkiej pościeli. Jaki jest powód takiej reakcji ze strony Victora? Na prawdę chciałbym wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Czemu tak bardzo nienawidzi Świąt? A może w tym wszystkim chodzi o jego urodziny?
Niespodziewanie moje rozmyślenia przerywa ciche skomlenie dobiegające zza drzwi. Niechętnie opuszczam ciepłe posłanie, aby wpuścić pudla do środka. Kiedy tylko uchylam drzwi, Makkachin wpada jak strzała do pokoju, wskakując na moje łóżko i zwijając się w kłębek po jego prawej stronie.
Podchodzę do psa i siadam obok niego, zaczynając delikatnie głaskać jego kudłaty łebek. W oczach Makkachina dostrzegam obawę i niepewność. Mam wrażenie, że w jego ciemnych tęczówkach niczym w lustrze odbijają się moje uczucia.
- Ciebie też nastraszył co? - Rzucam pytanie w stronę Makkachina a on jakby rozumiejąc każde słowo, zaczyna lizać mnie porozumiewawczo po dłoni. - Nie ma co się martwić. Wszystko się na pewno wyjaśni. - Ciągnę monolog, zakopując się z powrotem w ciepłej pościeli. Pudel korzystając z okazji wpełza pod kołdrę razem ze mną, układając się tuż przy moim ciele tak, jakby chciał mnie tym gestem na swój sposób wesprzeć lub pocieszyć. Bliskość pudla pozwoliła mi nadzwyczaj szybko zasnąć...
.../\/\/\/\...
(Victor POV)
Odchodzę wolnym krokiem od drzwi do sypialni Yuriego, przy których zostawiłem piętnaście różowych róż z liścikiem, w którym przepraszam za mój brak samokontroli. Mam nadzieję, że wybaczy mi mój dzisiejszy wybuch złości. Nie potrafię znieść widoku jego wystraszonej twarzy, której obraz pojawia się w mojej głowie za każdym razem, kiedy zamykam oczy.
Przechodząc przez główny hol, dochodzi do mnie głos Phichita krzyczącego moje imię. Zatrzymuję się i odwracam w stronę biegnącego Elfa. Po chwili zdyszany Phichit staje przede mną i z dłońmi opartymi na kolanach stara się unormować oddech.
- Wysłała posłańca, dotarł chwilę temu. Victor co tu się dzieję? - Pyta wciąż lekko dusząc Phichit.
- Gdzie on jest? – Rzucam pytaniem w brązowookiego.
- W salonie. Powiedział, że ma ci osobiście przekazać wiadomość. – Opowiada a ja w mgnieniu oka ruszam w tamtą stronę.
.../\/\/\/\...
Wchodzę szybkim krokiem do salonu, gdzie Yurio i wysoki jasnowłosy Elf rozmawiają na nieznany mi temat. Kiedy posłaniec dostrzega mnie w wejściu zaczyna szukać czegoś w kieszeniach białej marynarki ze złotymi zdobieniami. Po chwili znajduje zieloną kopertę i wyciąga ją w moją stronę. Z lekką obawą zabieram przesyłkę.
-Możesz już wracać. - Mówię a posłaniec skłania się lekko w moją stronę i odchodzi, odprowadzany przez Yurio w stronę wyjścia z posiadłości.
Otwieram trzymaną w łapach kopertę, przełamując brązową pieczęć z kwiatem wiśni. Wyjmuję powoli list, obawiając się treści nadanej wiadomości. Moje przypuszczenia się sprawdzają i koperta nie zawiera żadnej dobrej nowiny. Każde słowo znajdujące się na zdobionym leśnymi wzorami papierze przyprawia mnie o coraz większe obawy. Przecież to niemożliwe, jeszcze nigdy tego nie robiła, więc czemu teraz? Co ją skłoniło do podjęcia takiej decyzji?
- Co się dzieje Victor? - Pyta lekko zmartwiony Phichit, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ona ma zamiar nas odwiedzić. Będzie tu za dokładnie 3 dni...
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Przez kolejne dwa tygodnie nie będę w stanie wstawić żadnego nowego rozdziału, więc jeśli jest tu ktoś, kto czeka na nowy wpis to bardzo przepraszam.
~Sweet_Bloody_Lady
CZYTASZ
Czy potrafiłbyś pokochać Bestię? ~ Victuuri
FanfikceMroczny las... Stary Zamek... Straszliwa Bestia... A gdyby dodać do tego dwa Elfy, czekoladowego pudla, łyżwy i katsudon? Zapraszam na ,,Piękny i Bestia,, w wersji Yuri on Ice...