— Gdzie odłożyłeś moje słuchawki?
Nikodem upuścił kredkę, która z cichym stukotem poturlała się po stole i oparł głowę na dłoniach.
― Nie wiem ― mruknął. ― Nie mam pojęcia, Dawid. Chyba wrzuciłem ci je do plecaka.
Chłopak pokiwał głową, wracając do kolorowanki. Nie podniósł więcej wzroku, ale zauważył, że blondyn zajął się tym samym, z braku czarnej kredki kolorując zebrę na pomarańczowo. Dopiero po dłuższej chwili, nie mogąc już znieść tego milczenia, porzucił swoją kartkę i pochylił się nad jego rysunkiem.
― Nie patrz mi przez ramię ― powiedział Nikodem niemal natychmiast.
― To tylko zebra.
― Aż zebra. Po prostu... stresujesz mnie.
― Patrzeniem na zebrę?
Chłopak odłożył kolorowankę, uderzył dłońmi o blat i odwrócił się do Dawida. Był od niego wyższy, niewiele, ale wystarczająco, żeby ten musiał odrobinę unieść głowę, chcąc patrzeć mu w oczy.
― Grałeś kiedyś w wojny kropkowe? ― zapytał ze śmiertelną powagą.
― Nie ― uśmiechnął się lekko, obracając kredkę w palcach.
Nikodem odwrócił zebrę, przysuwając pomiędzy nich czystą kartkę.
― Ty masz czerwoną, to ją trzymaj, ja biorę fioletową. Tu będzie jezioro, tu las, a tu piasek. Tu są bazy ― mówił, kreśląc coś szybko. ― Nie wierzę, że w to nie grałeś. Robisz kropki, każda kropka to jeden krok twojej armii. Twoje wojsko wychodzi z tej bazy, moje z tej. Spotkamy się pewnie gdzieś tu. No i walczymy.
― Aha ― pokiwał głową Dawid, chociaż nic nie zrozumiał.
Jego armia przeszła przez las, okrążyła jezioro i utknęła na piaskach, o których blondyn zapomniał wspomnieć, że są ruchome. Udało mu się uratować część żołnierzy, więc stukając zaciekle, rzucił się w pogoń za uciekającym oddziałem Nikodema. Dopadł go po drugiej stronie lasu.
― Agresywnie ― mruknął chłopak, oblizując usta. ― Wiesz, że mam przewagę, nie?
― Wiem ― westchnął Dawid. ― Ale przecież nie będę się chował po lesie, więc stań jak mężczyzna.
― Jezu ― jęknął blondyn, powstrzymując śmiech.
― Co?
― Ja chyba nie wyszedłem jeszcze z gimnazjum. Umysłowo. Mniejsza ― machnął ręką. ― Wiesz, na czym polega bitwa?
― Nie mam pojęcia.
― Ogarniesz ― stwierdził i zaczął dziobać kredką w kartkę, przykrywając czerwone kropki fioletowymi.
Miał rację, Dawid załapał i z równą zapamiętałością zaatakował jego armię.
― O nie, nie, kochany. Tak nie będzie ― zapewnił, stukając jak dzięcioł.
Pochłonięty robieniem coraz to nowych dziur w kartce, nie zauważył rumieńca na twarzy Nikodema.
***
Znów siedzieli pod ścianą, z wygodnej pozycji obserwując dzieciaki, które doskonale sobie radziły bez ich pomocy. Do czasu. Do chwili, kiedy przed nimi po raz drugi stanęła owa śliczna dziewczynka z włosami związanymi w kucyki, obecnie już nieco rozczochranymi.
― Pobaw się zie mnią w diom. Wy dźwa ― powiedziała, wskazując na nich palcami. ― Amela mówi, zie chłopćy się nie umią bawić w diom, a Majek się zie mnią bawił kiedyś.
![](https://img.wattpad.com/cover/96078361-288-k79791.jpg)
CZYTASZ
Credo
Short StoryPierwszy tydzień adwentu. Siedem dni, siedem rorat, siedem zdarzeń. I tylko jedno zakończenie. Z orientacją można się ukrywać przed całym światem, ale jeśli nie będzie ci dane zaakceptować samego siebie, utkniesz we własnym piekiełku. Dawid coś o t...