Rozdział 7 - Roszpunka

204 22 4
                                    

Jestem do późna w domu dziadka. Tuż przed wyjazdem, patrzę na Harry'ego. Leży na łóżku i słabo patrzy. Biorę jego koszulę i rzucam w kąt. Naprawdę jest duszno w tym pokoju i śmierdzi obrzydliwie potem. Nic dziwnego, bo nie ma tu prysznica. Nie ma nawet bieżącej wody. Jestem nim jeszcze głęboko rozczarowana, mam też współczucie.

- Wstań - mówię cicho. Mam dzisiaj go ukarać wystarczająco. Nie jest dla niego zbyt trudno. To nie jest łatwa sytuacja dla niego i powinien się ubiegać o więcej wyrozumienia, że tutaj go kryję.

Prostuje się. Boi się mnie. Całe jego ciało jest napięte. Mam obawę, że wstrząsy elektryczne nie wpłynęły tylko na jego ruch fizyczny. Nie sądzę, że mnie się boi. Kocham go i chcę go tylko lepszego.

- Nie lękaj się. Nic ci nie zrobię.

Nie wydaje się być przekonany. Milczy. Chcę usłyszeć jego głos, ale najpierw musi wziąć prysznic i ubrać się w czyste ubrania. Harry stoi przede mną. Jest ode mnie wyższy i muszę na niego patrzeć z dołu. Podoba mi się to, że jest tak duży i silny.

- Czy chcesz wziąć prysznic? - Jest to raczej retoryczne pytanie. Oczywiście, że chce zmyć z ciała krew i pot.

Powoli kiwa głową.

- Okej - mówię. - Możesz iść ze mną na górę, ale nie staraj się uciekać, bo będę musiała cię skrzywdzić ponownie. Nie chcę tego, ale w mgnieniu oka, mogę to zrobić. Czy mam to zrobić? - mówię surowo, aby mógł zobaczyć, kto jest silniejszy.

Znowu kiwa głową, nic nie mówiąc. Pod moim nadzorem idziemy na górę po schodach. Zawsze mam przy sobie pistolet. W domu są dwie łazienki. Wybieram łazienkę, która nie ma okna. Nie dostanie wtedy żadnych pomysłów. Zerkam na drzwi i umieszczam klucz w kieszeni. Potem siadam na sedesie i patrzę na niego wyczekująco. Ręcznik jest tutaj, jak inne rzeczy dziadka.

- Możesz teraz wziąć prysznic - mówię, kiedy widzę go stojącego w prawym kącie łazienki. Na co on czeka? Nie będzie tu zawsze siedział. Czy wstydzi się przede mną rozebrać? Nie mogę sobie tego wyobrazić. Nie jest zazwyczaj taki pruderyjny.

- Chodź. Zdejmij ubrania. Chcesz wziąć prysznic w ubraniach? - Widzę jego wewnętrzny niepokój. Nie odkrywa się przede mną, ale tęskni za prysznicem.

- Nie oglądaj się. - W końcu ustępuje.

Widzę go z boku, więc mogę patrzeć na niego kątem oka, jak zaczyna się rozbierać. Jego ciało jest po prostu perfekcyjne. Kocham każdy tatuaż i jego mięśnie. Wchodzi do kabiny prysznicowej. Jest z matowego szkła, więc mogę zobaczyć zarys jego wzrostu jedynie mgliście. Głupio. Kiedy wychodzi, chwyta ręcznik i szybko się okrywa. Dopiero teraz widzę, że cięcie na jego ramieniu jest ropne i spuchnięte. Ponadto na brzuchu widnieje siniak z mojej winy.

- Przykro mi - mówię, wskazując na siniaka. - Trochę za zbyt na to zareagowałam. Czasami nie panuję nad kontrolą. - Naprawdę było mi trudno sobie z tym poradzić.

- Nie możesz po prostu pozwolić mi odejść? - pyta i są to jego pewne słowa, które mówi po godzinach.

Kręcę przepraszająco głową.

- Nie mogę.

- Ale dlaczego? - pyta natychmiast.

- Bo potrzebuję cię. Należymy do siebie. Będę chronić cię przed ludźmi.

Potrząsa gwałtownie głową.

- Nie musisz mnie chronić. Tam w świecie jest wiele ludzi, którzy mnie teraz opuszczają.

- Wiem, przepraszam. - Otwieram drzwi od łazienki i pozwalam mu zejść ponownie do piwnicy. Wydaje się bardzo czujny. Zamykam go w lochu. Faktycznie, chcę wrócić do domu, ale zmieniam zdanie. Jego obecność jest zbyt przytłaczająca. Mimo to, nie jest mi łatwo uwierzyć, że Harry Styles jest faktycznie porwany.

Idę do dawnej biblioteki swojego dziadka, gdzie stoi duży regał. Wyciągam cienką książkę Roszpunkę. Moja ulubiona książka. Dziadek czytał mi ją, co noc. Nie mam dość tej książki. Biorę książkę i wracam do Harry'ego. Siadam na łóżku. Patrzy, ale szczęśliwie, ale nic nie mówi.

- Słyszysz mnie?

- Proszę. - Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Wyciągam książkę.

Zabiera ją z wahaniem i otwiera ją. Nagle zaczyna wyglądać tak dorośle. Właściwie, on jest tylko o dwa lata starszy ode mnie, ale to nic nie zdziała. Potem zaczyna czytać. Jego głos jest taki wielki. Nie ma nic lepszego niż tu siedzieć i słuchać jego głosu. Czyta bardzo powoli. Kiedy kładę głowę na jego ramieniu, zatrzymuje się. Patrzy na mnie podejrzliwie, ale czyta dalej. Szczególnie podoba mi się koniec. Roszpunka i jej książę mieli słodką córkę i żyli długo, i szczęśliwie. Te słowa słyszę pięknie z jego ust, bo mam nadzieję, że to stanie też się z nami.

Stalker ✸ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz