List #8

626 85 37
                                    

Kochany Andi,

Powrót do Monachium był koszmarny z wielu względów. Wracałam do miasta, które nienawidzę, a opuszczałam to które kocham. Już na lotnisku w Dortmundzie czekali na mnie dziennikarze, a gdy zobaczyli, że nie jesteś ze mną przypuścili istny atak. Otoczyli mnie i zadawali milion pytań na minutę, że z ledwością zdążyłam na samolot. Co z tego skoro kolejna grupa czekała już w Bawarii. Z trudem dotarłam do taksówki, która zawiozła mnie do mieszkania.

O dziwo Twój samochód stał pod blokiem, a to zwiastowało kłopoty i to duże. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak stoisz w korytarzu oparty o ścianę i obserwujesz każdy mój ruch. Zdążyłam zdjąć kurtkę oraz buty i już byłam ciągnięta przez Ciebie do salonu. Popchnąłeś mnie na kanapę, a sam stałeś nade mną jak kat nad swoją ofiarą.

Chciałam się odezwać, ale kazałeś mi zamilknąć, bo nie ręczysz za siebie. Wyjąłeś swój telefon i pokazałeś mi moje zdjęcie, a potem zaczęła się Twoja tyrada. Jaka to ja jestem okropna, bo zostawiłam Cię i w dodatku pojechałam na mecz cholernej Borussii, a już ciosem poniżej pasa było zdjęcie z tymi pseudo piłkarzami jak to ich określiłeś. 

Skończyła mi się cierpliwość do Ciebie. Skoro ty miałeś pretensje o jeden dzień to co miałam ja skoro robiłeś tak przez półtorej tygodnia? Wypomniałam Ci to, Twoje powroty samochodem po pijaku, to jak wymykałeś się gdy spałam, awantury, które mi robiłeś gdy pytałam się czy coś Cię gryzie. Nie zapomniałam o meczu Bayernu z Wankiem, bo jak mogłabym nie wspomnieć skoro mówiłeś, że na pierwszy mecz pójdziemy razem. 

Chyba trafiłam w Twój czuły punkt, bo zacząłeś wrzeszczeć, że to nie to samo i miałeś rację. Twoje winy były gorsze od moich, ale według Ciebie nie zrobiłeś nic złego, a całe zło tego świata było moją winą. Pewnie ocieplenie klimatu, wojna w Syrii, Ebola czy trzęsienie ziemi we Włoszech było z mojej winy. Jeśli będzie koniec świata to zapewne przeze mnie.

Zanim wyszedłeś z domu, postanowiłeś rozbić wazon stojący na stole i zrzucić z komody ramki z naszymi zdjęciami. Potem był huk trzaskających drzwi i nastała cisza, przeraźliwa cisza. Dusiłam się w niej, a przecież to było niemożliwe. Z trudem wydostałam się na balkon gdzie złapałam oddech. Gwar panujący na ulicy kojąco wpływał na moje zszargane nerwy.

Siedziałam na chłodnej podłodze oparta o ścianę i zastanawiałam się co z tym wszystkim zrobić. Napisałam do Wanka żeby spotkał się z Tobą, bo może jemu uda się przemówić do resztki Twojego mózgu. Dostałam od Ciebie wiadomość, ale nie zdążyłam jej otworzyć gdyż mój telefon zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Gregora.

Odebrałam wiedząc, że przed nim mogę się wygadać. Nie przerywał gdy mówiłam tylko uważnie słuchał, a odezwał się gdy skończyłam. Zaczął mnie uspokajać, bo w trakcie rozpłakałam się jak małe dziecko. Dopiero później powiedział bym przez jakiś czas dała Ci spokój żebyś wszystko sobie ułożył, bo widocznie tego potrzebujesz, a mi też dobrze zrobi gdy przez jakiś czas odpocznę od Twoich humorków jakbyś był kobietą w ciąży.

Wiedziałam, że ma rację, ale nie chciałam zostawiać Cię samego. Z drugiej strony przebywanie w Twoim otoczeniu było destrukcyjne do tego stopnia, że już stałam nad krawędzią i tylko krok dzielił mnie do znalezienia się na samym dnie, z którego nie ma ucieczki. Jednak nie miałam wielu opcji, bo Dortmund już był spalony. Tam udał byś się od razu. Miałam tylko dwie opcje i obie były złe. Oslo gdzie spotka mnie Anders i zacznie wygłaszać mi kazania, a gdybyś przyleciał, pewnie zabiłby Cię na miejscu. Innsbruck gdzie mieszka Gregor, u którego pewnie zatrzymałabym się, a gdybyś to odkrył to Austriak byłby już trupem. 

Dopakowałam do walizki trochę ciuchów i kupiłam bilet na najbliższy lot. Wiedziałam, że nie będziesz zachwycony, ale potrzebowałam nabrać do wszystkiego dystansu, Ty zresztą też. Zamówiłam taksówkę i czekając na nią zadzwoniłam do Andersa by zawiadomić go o moich planach. Nie był zadowolony, że chcę jedynie nabrać dystansu. Uważał, że powinnam zakończyć ten związek póki jeszcze się trzymam, ale ja się nie trzymałam już dawno. Lekki podmuch wiatru zmiótłby mnie z powierzchni ziemi.

Jadąc na lotnisko minęliśmy się, ale nie byłeś niczego świadomy i chciałam, żeby tak pozostało dopóki nie znajdę się w samolocie.

Wierna Twojemu sercu,

Megan


~~~~~~

BUM! 

Ciekawe czy ktoś spodziewał się takiego obrotu sprawy. Poza tym liczę na teorie spiskowe i opinię na temat listu. Myślicie, że poleci do Oslo czy Innsbrucku? 

Szykują się emocjonujące listy więc zapas sorbetu malinowego czy innych wspomagaczy się przyda.

Widzimy się w kolejnym liście :)

hehe(͡° ͜ʖ ͡°)

Listy vol.2 [Andreas Wellinger]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz