List #9

592 79 6
                                    

Kochany Andi,

Przyjazd do Innsbrucka był najlepszym rozwiązaniem jakie mogłam wybrać. Gregor odciągnął mnie od przepaści i w dodatku miałam czas by nabrać do wszystkiego dystansu. Omijaliśmy drażliwe tematy, za to dużo rozmawialiśmy o naszych pasjach. Przy nim mogłam swobodnie mówić o Borussii i nie słyszałam, że to banda amatorów. 

Innsbruck przez tydzień poznałam lepiej niż Monachium przez miesiąc. Poza tym nie czułam presji, że muszę pokochać to miasto. Po prostu zwiedzałam i słuchałam jak Schlieri opowiada ciekawostki związane z danym miejscem lub jakieś historie ze swojego życia. Przy tym był autentyczny, coś czego nie dało się powiedzieć o Tobie w ostatnim czasie. 

Zrobiliśmy masę wspólnych zdjęć, ale nie dodałam żadnego, bo zdawałam sobie sprawę, że przylecisz najbliższym samolotem by zabrać mnie do piekła na ziemi jakim było dla mnie Monachium. Nasze mieszkanie zostałoby moją złotą klatką, w której powoli umierałabym z tęsknoty za wolnością.

Anders był pewien, że poleciałam do Madrytu żeby nie wpadł na pomysł by mnie odwiedzić. Nie przepadał za tym miastem dlatego od razu o nim pomyślałam gdy do mnie zadzwonił. Pewnie nawet nie poleciałeś żeby mnie szukać. Zapewne wolałeś upijać się do nieprzytomności w towarzystwie Wanka, który obiecał, że przemówi Ci do rozsądku, ale wiadomo, że to może potrwać. 

Ja w tym czasie spędzałam dnie w towarzystwie Austriaka, który traktował mnie jak jakiś cud świata. Dostawałam śniadanie do łóżka chociaż mówiłam, że nie trzeba. Na każdym kroku robił mi zdjęcia mówiąc, że powinnam zostać modelką, bo jestem idealna i nigdy nie widział piękniejszej kobiety.  Czasami nawet nosił mnie na rękach mówiąc, że ta podłoga nie jest godna bym po niej chodziła przez co wywoływał u mnie salwy śmiechu. 

Obiady jadaliśmy w salonie, ale ku niezadowoleniu bruneta zawsze siadałam na podłodze mówiąc, że tak mi wygodnie. Wtedy siłą sadzał mnie obok siebie i obejmował bym przypadkiem nie uciekła. Patrzyłam na niego zła, a on uśmiechał się i mówił, że jedynie chce żeby było mi wygodnie. Odpuszczałam widząc jego uroczy uśmiech, który rozkładał mnie na łopatki. Byłam pewna, że ten uśmiech byłby w stanie stopić lodowce.

Każdego wieczora siedzieliśmy na balkonie i pijąc wino rozmawialiśmy o wszystkim. Czasem były to skoki, innego dnia piłka nożna, raz nawet zdarzyło się, że opowiadaliśmy o planach na przyszłość. Jedna rozmowa szczególnie zapadła mi w pamięć. W piątego Gregor przyznał się, że nadal mnie kocha i nie może patrzeć na to jak przez Ciebie cierpię, ale wie, że nie ma z Tobą szans, bo skradłeś całe moje serce i nie ma w nim miejsca dla niego. Nawet odrobinki.

Chciałam mu powiedzieć, że zajmuję trochę miejsca w moim sercu, ale nie zdążyłam, bo pocałował mnie w czoło i zostawił z chaosem na balkonie, a sam poszedł do siebie. Tak Andi, Gregor już raz zagarnął mały fragment mojego serca i przez ten czas gdy byłam w Innsbrucku zdobył kolejny. Traciłeś moje serce na rzecz największego rywala w zeszłym sezonie. 

Teraz rywalizowaliście nie tylko zawodowo, ale także prywatnie. Szczerze? Przegrywałeś swoją ignorancją w stosunku do mnie. Przez cały ten czas gdy byłam poza Monachium nie napisałeś nawet jednej głupiej wiadomości, nie wspominając już o rozmowie. Byłam Ci kompletnie obojętna. Nie wiem czy przejąłbyś się gdybym umarła, bo na pogrzebie na pewno byś się nie pojawił. Przecież nienawidzisz Oslo, a tam chciałabym być pochowana. Nigdy nie dałabym się namówić na Monachium. Nawet po śmierci być skazaną na to miasto.

Tamtego wieczora do północy siedziałam na balkonie wracając do środka tylko po sweter Gregora, który przypominał mi Oslo i to jak pomógł mi podnieść się gdy rozsypałam się na kawałki przez Ciebie. Obserwowałam księżyc i myślałam o nas. Jak to wszystko teraz wygląda, a jak chciałam żeby było. Nie wiedziałam tylko czy Ty chciałeś tego samego, ale zrozumiałam co chciał Schlieri. Był altruistą, Twoim przeciwieństwem, bo liczyło się dla niego moje szczęście. Miał mnie na wyciągnięcie ręki jednak przez znaczną część czasu i tak działał na Twoją korzyść wiedząc, że byłam przy Tobie szczęśliwa. 

Byłam jego centrum. Ty byłeś moim. Byłeś też swoim. Wiedziałam, że muszę zastanowić się czy nie przewartościować wartości.

Wierna Twojemu sercu,

Megan


~~~~~~ 

BUM! 

Nie ma Oslo. Nie ma Daniela. Anders myśli, że Megan jest w Madrycie, a Andi. Cóż, on to jedna wielka niewiadoma.

Myślicie, że Andi ma jeszcze jakąś szansę na uratowanie tego związku? Może Gregor zatrzyma ją w Innsbrucku już na zawsze? A może pojawi się ktoś trzeci? Jeśli macie jakieś teorie to chętnie je poznam. 

Widzimy się w kolejnym liście :)

hehe(͡° ͜ʖ ͡°)

Listy vol.2 [Andreas Wellinger]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz