List #6

637 87 16
                                    

Kochany Andi,

Dzisiaj było już lepiej. Może nie było idealnie, ale nie było koszmarnie, a to zawsze jakiś pozytyw. To dobrze rokowało na kolejne dni, więc tym bardziej byłam zadowolona z obrotu sytuacji, bo nie zniosłabym Twoich dalszych humorów. Poza tym byłam w obcym mi mieście przez co nawet nie wiedziałabym gdzie pójść i się wyszaleć żeby zrobić Ci na złość. 

Śniadanie zjadłam sama, bo nie chciałam Cię budzić skoro wróciłeś o szóstej. W dodatku niewyspany byłeś strasznie nieznośny i tego starałam się uniknąć za wszelką cenę. Z kubkiem jeszcze ciepłej kawy usiadłam na brzegu łóżka i obserwowałam jak śpisz. Byłeś spokojny i niewinny. Zupełnie nie przypominałeś siebie z wczoraj. Znowu byłeś moim kochanym i uroczym Andim, za którym szaleję. 

Zdążyłam wypić kawę, pozmywać, a nawet wziąć prysznic podczas gdy Ty cały czas spałeś. Przebudziłeś się popołudniu gdy szykowałam obiad. Objąłeś mnie od tyłu i pocałowałeś w kark wywołując na moim ciele dreszcze. Zacząłeś przepraszać mnie za wczoraj mówiąc, że przesadziłeś i to się więcej nie powtórzy. Po prostu dzień wcześniej słabo poszło Ci na treningu i potrzebowałeś się odstresować. Nie chciałeś żeby to wszystko tak wyszło, ale przecież nie da się cofnąć czasu.

Odwróciłeś mnie przodem do siebie nie zważając na moje protesty, że muszę pilnować aby nic się nie spaliło. Zakręciłeś gaz pod patelnią by chwilę później wpić się w moje usta. Ciągnąłeś mnie do sypialni i w tym samym czasie całowałeś przez co omal nie wylądowaliśmy na podłodze gdy potknąłeś się o własne buty. Zaśmiałeś się i stwierdziłeś, że to chyba jakaś klątwa, bo nie pierwszy raz ten korytarz czyha na Twoje życie przez co wywołałeś u mnie salwę śmiechu.

Wziąłeś mnie na ręce i resztę drogi pokonaliśmy bez większych przeszkód. Pomimo kaca całkiem sprawnie poszło Ci pozbycie się z nas ubrań. Jednak tym razem było inaczej, czułam to. Oddałam Ci się całkowicie podczas gdy Ty byłeś myślami mile stąd i nawet się z tym nie kryłeś. Kiedy leżałam wtulona w Ciebie i obserwowałam każdy milimetr Twojej twarzy, Ty tępo patrzyłeś w sufit nie zauważając mojej obecności w tym samym pomieszczeniu, ale przynajmniej byłeś.

Byłeś gdy zasypiałam i miałam nadzieję, że będziesz gdy się obudzę, ale nadzieja jest matką głupich, prawda Andi? Nie było Cię obok mnie. Gdy wołałam Cię, odpowiedziała mi głucha cisza, do której powoli zaczynałam się przyzwyczajać. Może nawet się z nią zaprzyjaźnię, a to wszystko dzięki Tobie. Nie da się przecież ukryć, że dbasz bym nie przywykła do dobrego.

Mimo tego tkwię w tym mieszkaniu w tym cholernym Monachium i zalewam się łzami, a to wszystko przez Ciebie. Siedzę na łóżku gdzie widziałam Cię po raz ostatni tego dnia, bo nie potrafię funkcjonować bez Ciebie.

Wierna Twojemu sercu,

Megan

~~~~~~

Atmosfera powoli się zagęszcza. Megan niedługo może znaleźć się nad przepaścią i tym razem nie będzie dla niej ratunku. Może ktoś wcześniej wyciągnie do niej dłoń, a może Andi się opamięta. Jestem ciekawa co o tym myślicie.

Zachęcam do zostawiania komentarzy. Jestem ciekawa Waszych opinii na temat listu oraz teorii związanych z tym co będzie dalej.

Widzimy się w kolejnym liście :)


Listy vol.2 [Andreas Wellinger]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz