List #11

655 82 64
                                    

Kochany Andi,

Muszę przyznać, że nie uśmiechał mi się powrót do Oslo gdzie Anders na każdym kroku będzie mówić, że miał rację co do Ciebie. W dodatku pewnie będzie zapraszać Tande z nadzieją, że tym razem uda mu się nas wyswatać, ale  prędzej dałabym sobie uciąć rękę niż umawiać się z Danielem.

Nie chciałam też po raz kolejny zwalać się na głowę Gregorowi, który przecież ma własne życie, a nie zajmowanie się naszymi problemami. Już i tak wystarczająco mi pomógł, a teraz musiałam dać sobie radę sama. Bez względu na wszystko musiałam tą sytuację rozwiązać sama, chociaż nie będzie łatwo skoro związana jest z Tobą.

Spakowałam wszystkie swoje rzeczy z łamiącym się sercem. Nie chciałam tego robić, ale jasno dałeś mi do zrozumienia, że to koniec więc nie miałam czego tutaj szukać. Na stole zostawiłam Ci kartkę gdzie napisałam, że klucze wrzuciłam do skrzynki na listy. Zostawiłam też obok niej naszyjnik, który mi podarowałeś gdy przylecieliśmy do Monachium. Mówiłeś wtedy, że mam nosić go tak długo jak będziemy razem więc nadszedł czas by go zdjąć, prawda?

Kiedyś myślałam, że nie da się krzyczeć sercem, ale myliłam się. Da się, tyle że to tak cholernie boli. Jakby rozrywali je milimetr po milimetrze, a w dodatku było naszpikowane igłami i płonęło. Oddałam Ci je myśląc, że dobrze się nim zaopiekujesz, ale chyba byłeś kardiologiem, który dopiero uczy się swojego fachu na sercu zwierzęcia by nie zrobić krzywdy człowiekowi. Byłam Twoim obiektem testowym, prawda?

Na noc zatrzymałam się w hotelu, bo samolot miałam dopiero rano, a nie chciałam natknąć się na Ciebie, zwłaszcza gdy wrócisz pijany. Miałam już dość tego co robisz ze swoim życiem oraz moim, bo chciałam zapomnieć o tym co przeszłam gdy byłam mała, ale przy Tobie nie mogłam. Sprawiałeś, że wszystko wracało ze zdwojoną siłą i musiałam się od tego uwolnić zanim złota klatka zostanie zamknięta.

W południe byłam już na lotnisku by udać się w jedyne znane mi miejsce gdzie mogłam odpocząć od wszystkiego. Od Ciebie, uszczypliwych komentarzy Andersa, Daniela, który będzie mnie podrywać czy Wanka namawiającego mnie bym jeszcze poczekała, bo na pewno się ogarniesz. Byłam po kawę gdy znikąd pojawił się Twój przyjaciel by błagać mnie żebym nie wyjeżdżała do Oslo. Odprawiłam go z kwitkiem mówiąc, że podjąłeś decyzję, a ja mam dosyć czekania, aż się ogarniesz.

Zostawiłam go ze szczęką na podłodze, a sama udałam się w kierunku odprawy na samolot do Dortmundu, mojego Dortmundu gdzie nie musiałam kryć się z miłością do Borussii. Tam czułam, że żyję, ale tak na prawdę. Nie musiałam udawać, że uwielbiam miasto, w którym jestem. Poza tym gdybyś wpadł na pomysł by mnie odwiedzić to najpierw poleciałbyś do Oslo, a Anders na pewno by mi o tym powiedział. Zdążyłabym przygotować się na to spotkanie psychicznie, bo nie byłoby z gatunku tych przyjemnych.

Lot minął jak mrugnięcie okiem i nawet nie zorientowałam się że jestem już na miejscu. Z walizkami udałam się na postój taksówek by pojechać do hotelu gdzie miałam zatrzymać się na jakiś czas. Nawet obrzeża miasta potrafiły od razu skraść moje serce, bo było w nich coś takiego, że nie dało się ich nie polubić. Na ulicach widziałam ludzi z szalikami Borussen chociaż dzisiaj nie było żadnego meczu. 

Będąc już w swoim pokoju zadzwoniłam do Andersa, który próbował skontaktować się ze mną gdy przemierzałam przecznice Dortmundu. Okazało się, że Wank napisał do niego o moim powrocie do Oslo, samolot z Monachium wylądował, a mnie nigdzie nie ma. Uspokoiłam go mówiąc, że najpierw chciałam przez kilka dni pobyć z dala od wszystkich, ale nie powiem gdzie jestem, bo chcę mieć spokój. O dziwo uszanował moją decyzję co nie zwiastowało niczego dobrego, ale cieszyłam się chwilą.

Gdy rozłączył się, padłam na łóżko i obserwowałam sufit. Chwilę później dostałam od Ciebie wiadomość. Chciałeś żebym wróciła, bo tęsknisz i nie możesz beze mnie żyć. Byłam w szoku, że w ogóle odezwałeś się do mnie, nie mówiąc już o treści smsa. Przez kilkanaście minut patrzyłam tępo na wyświetlacz zastanawiając się czy powinnam odpisać, ale ostatecznie zrobiłam to. Napisałam, że nie mam zamiaru wracać skoro dobitnie dałeś mi do zrozumienia, że to koniec i mam wracać do Oslo. 

Wyłączyłam telefon, a potem z czystymi rzeczami udałam się do łazienki by wziąć prysznic. Potem zakopałam się pod kołdrą i starałam zasnąć, ale myśli szalejące w mojej głowie mi nie pozwalały. Musiałam zadowolić się leżeniem i patrzeniem w sufit z nadzieją, że sen jednak przyjdzie.

Wierna Twojemu sercu,

Megan


~~~~~~~~

lil_ass_kicker_ ze spóźnionym zapłonem, ale jednak. Nie będę pisać dlaczego dedykuję ten list Tobie, bo to tajeminica. Jeśli ktoś nie czytał jej prac to żałujcie, serio. 

DRAAMA NIE ODPUSZCZA 

Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Megan odpuszcza, a Andi zaczyna walczyć, ale czy nie jest za późno? Czy Dortmund oraz Monachium będą kośćmi niezgody, które ostatecznie rozstrzygną o losach ich związku?

Widzimy się w kolejnym liście :)

  hehe(͡° ͜ʖ ͡°)  

Listy vol.2 [Andreas Wellinger]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz