-No więc tak -Justin usiadł obok mnie na kanapie chwytając moją dłoń.
-Może zacznijmy od tego, że ja należę do jednego z niebezpiecznych gangów. Kevin jest szefem jedno z innych gangów jakie istnieją. Ja i inni Pracujemy, ponieważ nie chcemy, by policja dowiedziała się....
-Zaraz... Jacy my?!-nie zrozumiałam o kogo jeszcze mu chodzi.
-Ja, Rayan,Max, Liam i reszta chłopaków, którzy pomogli mi cię znaleźć. No dobrze ale teraz mi nie przerywaj...no więc pracujemy jak normalni ludzie ponieważ policja jak do tej pory nie wie kim jesteśmy. Ukrywamy się lub działamy szybko tak, by nas nie złapali. Byłem kiedyś inny niż teraz. Przyprowadzałem codzinnie jakąś inną laskę na jedną noc. Nie miałem uczuć. Chodziłem na imprezy, piłem, paliłem i zażywałem narkotyki. Ale któregoś dnia Usiadłem sobie na na trawie w ogrodzie i zacząłem myśleć o przyszłości, zrozumiałem, że robiąc cały czas to samo co do tamtej pory niszczyłem siebie coraz bardziej. Dowiedziałem się od Max'a, że jeden z gangów szuka tak zwane claim. To jest tak jak w przypadku moim i twoim teraz. Pamiętam ten dzień kiedy cię zobaczyłem. Byłem w parku obok domu twojej babci, obserwowałem cie. Może to dziwne, ale kiedy cię porwali to od razu domyśliłem się, że wzięli cie po to, by cię sprzedać. Specjalnie tam pojechałem jako biznesmen, by nie rozpoznali mnie. Kupiłem cie, byś została moją claim. Chłopaki też je mają. Np.Liam też ją ma, ale nie bierze udziału w akcjach, ponieważ jego claim stała się już jego żoną nawet mają dwójkę dzieci. Przez ten cały czas, który spędziłem z tobą był najlepszym na całym moim świecie. Kocham cię i nie pozwolę, by coś ci się stało. Nawet nie wiesz jak bardzo Przestraszyłem się gdy Cię porwali myślałem, że Cię straciłem. Dlatego proszę... Nie opuszczaj mnie... Proszę -po tym jak Justin skończył mówić od razu wtuliłam się w niego. Mimo, że rzeczywiście mnie porwano i Justin jest szefem jednego z gangu to i tak czuję jednak coś do niego.Następnego dnia Justin zmusił mnie byśmy pojechali do lekarza. Siedziałam teraz na tym plastikowym, niewygodnym krześle. Pot lał się ze mnie jak nie wiem co. I w dodatku nie wiedziałam czemu, ale miałam przeczucie, że coś mi jest.
Gdy tylko pani lekarka wezwała mnie do gabinetu wstałam z krzesła i poprosiłam Justina, by nie wchodził ze mną tylko poczekał na zewnątrz.-Dzień dobry Pani Rose -odezwała się i pokazując ręką kazała mi usiąść - No dobrze przyszła pani na obserwacje czy na konkretne badania?
-Na obserwacje -szybko odpowiedziałam
- W takim razie proszę iść tam za parawan i rozebrać się od pasa w dół. Jest tam również okrycie, by się pani nie krępowała. Może poprosić tego pana co siedzi na zewnątrz?
-Nie to nie będzie konieczne - Pokiwała tylko głową, a ja poszłam za parawan.Gdy tylko byłam już gotowa do badania, usiadłam na specjalnym krześle i czekałam jak pani doktor w końcu skończy i powie, że wszystko wporządku.
-Pani Rose mam dla pani złą i dobrą wiadomość. Między innymi zła jest taka, że prawdopodobnie poroniła pani dziecko. Natomiast ta dobra jest taka, że ogólnie jest pani zdrowa i nic pani nie dolega.
-J...jakie dziecko? O czym pani mówi? -po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-To nie wiedziała pani o ciąży? -Zdziwiła się.
-N..nie-mruknęłam
-No dobrze niech pani pójdzie się ubrać i wtedy porozmawiamy.Weszłam za parawan, a po moich policzkach spływały łzy. Straciłam dziecko. Poroniłam. Nie ma go. Ubrałam się i wróciłam do pani doktor.
-No więc tak, nie wiem dokładnie czy rzeczywiście była pani w ciąży, ale moje badanie na to chyba jednak wskazało. Niestety nie jestem pewna. Jeśli chcemy dowiedzieć się tego musiałaby pani pójść do mojego kolegi, który się tym zajmuje. Jest to badanie krwi. Ono wskaże czy rzeczywiście tak jest. Bardzo mi przykro pani Rose.
-Da mi pani do niego skierowanie -spytałam dławiąc się łzami.
-Oczywiście - poklikała coś tam na klawiaturze, wydrukowała skierowanie, podała mi je i powiedziała, bym jak najszybciej się do niego wybrała. Wychodząc z gabinetu niestety nie zdołałam pohamować płacz co nie umknęło uwadze Justina.
CZYTASZ
My Little
Fanfiction-Odwróć się do mnie tyłem! -N... nie... -wyjąkałam. -Sama sie o to prosiłaś.... ~₪~₪~₪~₪~₪~.~.~.·~₪~₪~₪~₪₪~₪~₪ Opowiadanie zawiera treści dla dorosłych .