Obudziłam się ponieważ raziły mnie w oczy promienie słoneczne . Otworzyłam najpierw jedno oko, a następnie drugie by przyzwyczaić się do światła. Gdy byłam już w pełni świadoma co się wokół mnie dzieje , między innymi byłam przywiązana do krzesła . Zaczęłam się wyrywać , ale to tylko pogorszyło sprawę , ponieważ z moich dłoni zaczęła lecieć krew.
Po 15 min zaczęłam krzyczeć . Doprowadziło to do tego ,że do pomieszczenia wszedł ten sam chłopak, który mówił ,że pomoże mi się dostać do domu ,ale jednak tak się nie stało , bo porwał mnie do jakiegoś domu w lesie.
-No proszę księżniczka się obudziła.
-Czego ode mnie chcesz? - mruknęłam
- Och Rose... Moja biedna Rose.
-Nie jestem twoja! - krzyknęłam
-Zamknij się!-warknął podchodząc do mnie z nożem w ręku, który dopiero teraz zauważyłam.Zaczęłam się szarpać, krzyczeć, ale to pogorszyło sprawę więc przestałam robić już cokolwiek. Zanim się obejrzałam skierował nóż w moją stronę wbijając mi go w brzuch. Krzyczałam tak głośno na ile miałam sił. Ból był tak wielki, że myślałam że umieram. W sumie to i tak umieram. Przecież widac że chcą mnie zabić.
Po tym chłopak wyszedł zostawiając mnie samą. Ale nie na długo. Tuż po nim wszedł następny mężczyzna z bandażem w ręku. Zawiązał mi go wokół mojej talii tak, by zatamować choć trochę krew. I tak po prostu wyszedł.
Justin P.O.V
Siedziałem w samochodzie z tyłu na siedzeniu. Chłopaki nie pozwolili mi prowadzić, bo jeszcze doszło by do wypadku. Namierzyłem moją małą dziewczynę, mojego kotka miłości mojego życia. Nie wiem jak opisać to co teraz czuję. Strach, ból,ale jednocześnie szczęście, że wiem gdzie jest. Namierzyłem ją dzięki kumplowi Ryanowi. Jest niezły w znajdowaniu ludzi w komputerze. Poza tym, któregoś dnia gdy Rose spała wstrzyknąłem jej chip. Tak na wszelki wypadek. Przez te moje myśli nawet nie zauważyłem, że jesteśmy już na miejscu. Szybko Wysiadłem z auta biorąc broń (obok Justina leżała torba z bronią).
Podbiegliśmy do budynku. Pokazałem ręką chłopakom jak się rozdzielamy po czym jak najciszej otworzyłem drzwi. Na szczęście były otwarte. Na parterze było czysto żadnej żywej duszy. Ale gdy usłyszałem krzyk dziewczyny od razu rzuciłem się schodami na górę. Za mną stał Taylor i Ryan, którzy pilnowali tyłu. Podszedłem bliżej drzwi skąd wydobywały się piski. Odchyliłem je lekko, by zobaczyć kto się w nim znajduje.
Na krześle siedziała moja ukochana. Moja miłość, mój kotek, skarb. Obok niej stał... Kevin!!!! Z nożem w ręku!!! Spodziewał bym się każdego tylko nie jego. Kevin był szefem jednego z gangu. Po co on porwał moją Rose. Niech se znajdzie swoją claim. Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem ją leżącą tym razem na ziemi na talii miała związany bandaż po ramieniu spływała krew. Po policzku i nogach też.
-Justinek ci nie pomoże.
-Skąd ta pewność?! -Wyłoniłem się zza drzwi.
-Justin! -Rose krzyknęła w moją stronę.
-No proszę... Kogo ja tu widzę.
-Zamknij się Kevin!!!-krzyknąłem i strzeliłem w jego nogę przez co upadł na ziemię. Z tego co usłyszałem za mną Taylor Rayan i Max strzelali teraz do jego ludzi.- Po co porwałeś moją dziewczynę! -Warknąłem w jego stronę, nie odezwał się przez co strzeliłem mu w drugą nogę chłopaka.
-Spytam jeszcze raz... Po co porwałeś Rose! -moja cierpliwość się powoli kończyła, chciałem go już zabić, ale chcę by umierał w męczarniach.
-A jak mmyślisz z...zabiłeś moją d...dziewczynę!
-Nie zabiłem jej Kevin! To nie ja!
-No to n...niby k...kto - wysyczał z bólu jąkając się.
-Ktoś z twoich ludzi! -Krzyknęłem i gdy zauważyłem że sięga po nóż strzeliłem w jego rękę.
-Dość tego! Jakieś ostatnie życzenie?!-wysyczałem
-Pieprz się Bieber - I strzeliłem. Prosto w jego głowę.
CZYTASZ
My Little
Fanfiction-Odwróć się do mnie tyłem! -N... nie... -wyjąkałam. -Sama sie o to prosiłaś.... ~₪~₪~₪~₪~₪~.~.~.·~₪~₪~₪~₪₪~₪~₪ Opowiadanie zawiera treści dla dorosłych .