Rozdział 3.

570 68 14
                                    

Perspektywa Nataniela:

Przywiązałem nieprzytomną  dziewczynę do krzesła i usiadłem na podłodze, obracając w dłoniach nóż kuchenny. Jeszcze tylko parę minut... 

-N-nataniel...- Usłyszałem szept Suu. Wyglądała na zdezorientowaną, wstałem i przyłożyłem oszczę do jej podbródka, lekko go unosząc.

-Jakbyś trzymała się z dala od Kastiela nie musiałbym tego robić.

- Nie rozumiem,o co ci chodzi?

-Jak zawsze głupiutka. Będę tęsknił za tą twoją niewinnością w oczach. - Zachichotałem i wbiłem nóż w brzuch. Szkarłatna ciecz zaczęła zabarwiać bluzkę brunetki, a krzyk bólu rozchodził się echem po pomieszczeniu. Kucnąłem przed nią i mocną chwyciłem ją za włosy, unosząc jej głowę.

-Biedactwo... Pewnie cię to boli, prawda? Mam nadzieje, że dasz mi się jeszcze sobą pobawić.

-Cz-czemu? Czemu jesteś taki? Gdzie jest Nataniel, którego lubiłam?

-Na twoim miejscu bym się nim nie martwił. - Chwyciłem uchwyt i przesunąłem go w stronę jej nóg. Krew niespodziewanie prysnęła na moją twarz, wytarłem policzki. Zadowolony spojrzałem na swoją koleżankę.

-Śpij sobie. - Wziąłem rozmach i podciąłem jej gardło. Teraz na pewno nie żyje. Nie będzie mi przeszkadzać w zdobyciu serca Kastiela.

Perspektywa Kastiela:

*** Tydzień później***

Jak zawsze siedziałem w piwnicy i grałem na gitarze. Od tygodnia jest głośno o tym, że ktoś porwał Suu. Każdy martwił się o nią nawet ja, jestem przedostatnią osobą, z którą się spotkała. Pamiętam jej uroczy uśmiech, gdy nazywałem ją deską,  to ona wspierała mnie, gdy Debra mnie zostawiła... Poczułem jak po moich policzkach spłynęły słone łzy. 

-Kastiel!- Usłyszałem głos Kentin, który zdyszany wpadł do piwnicy. Wytarłem policzki i odłożyłem gitarę na podłodze.

-Czego?

-Za szkołą! Znaleźli ją! K-krew jest wszędzie...- Powiedział roztrzęsiony. Czy on mówi o... Nic nie mówiąc, ominąłem go i pobiegłem w miejsce, o którym mówił. Na miejscu była już policja, kontener był ogrodzony żółto-czarną taśmą, podszedłem bliżej i ujrzałem martwą brunetkę... Wszędzie była krew.

-Kastiel nie patrz na to. - Usłyszałem smutny głos Lysandra, ze łzami w oczach spojrzałem na przyjaciela.

- Lys, ale ona... Ona. -Chłopak przytulił mnie po przyjacielsku. Gdy się uspokoiłem, razem z białowłosym poszliśmy na dzieciniec, usiedliśmy na ławce. Oparłem się o kolana i głośno westchnąłem.

-Kto mógłbym zrobić coś tak strasznego? Przecież wszyscy ją lubili...

- Nie wiem... Na pewno zrobiła to osoba, która nie chodziła do naszego liceum.

-Pewnie tak...

Hejka!

Chce wam tylko powiedzieć, że każdy rozdział będzie krótki tak około 250- 370 słów.

Trochę mało, ale pisząc rozdział, szybko kończy mi się wena... Więc no.

Mam nadzieje, że się podoba.

You will be mine...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz