Rozdział 10

402 54 6
                                    

Perspektywa Nataniela:

Minął tydzień od mojego pobytu w szpitalu, na całe szczęście rana nie była głęboka i już dzisiaj zostanę wypisany. Przez cały mój pobyt w tym miejscu odwiedzał mnie Kastiel, czasami przynosił chrupki kukurydziane albo chipsy, abym coś zjadł,  bo jak to stwierdził ''Jestem strasznie chudy''. Kiedy siadał koło mnie, czułem jak moja twarz robi się czerwona, serce przyspiesza, a dłonie pocą się z nadmiaru pozytywnych emocji. Każda chwila spędzona z czerwonowłosym była spaniała, zapominałem o przelanej krwi, przez którą dotarłem do celu... MÓJ skarb mnie zauważył!

Nagle moje przemyślanie przerwało dziwne uwieranie w spodniach, dałem nura pod pierzynę i ujrzałem wybrzuszenie... Cholera! Wstałem z łóżka i pobiegłem do łazienki, zamknąłem się w jednej z kabin. Opuściłem spodnie razem z bokserkami, po czym oparłem głowę o zimną niebieską ścianę. Położyłem dłoń na swojej męskości i zacząłem ją pobudzać, raz w górę i w dół.

-Kastiel, Kastiel! Mmm... Mocniej!- Jęknąłem. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem zamiast swojej bladej ręki, dłoń szarookiego, uśmiechnął się do mnie i pocałował. Wspaniale! Każdy ruch jego ręki był pobudzający, miałem wrażenie, że za chwilę zemdleje z przyjemności. Moje jęki wypełniły niewielkie pomieszczenie, gdy już byłem u skraju, upadłem na podłogę i doszedłem w dłoń Kastiela. Przez parę minut miałem zamknięte oczy, a gdy je otworzyłem, zobaczyłem że ubrudziłem sobie ręce, a Kastiela tak naprawdę nie było...

Perspektywa Kastiela:

Zostało pięć minut do końca ostatniej lekcji. Z nudów przeglądałem różne strony internetowe na telefonie, po chwili w górnym prawym rogu pokazała mi się wiadomość od Lysandra... To pierwsza wiadomość, którą napisał od naszego spotkania. Otworzyłem ją i cicho zacząłem czytać.

Witaj!

Mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zły przez to wszystko, co się działo przez ten tydzień... Chciałbym się z tobą spotkać, dzisiaj razem z rodzicami wracamy na wieś. Chciałbym się z tobą pożegnać. Mam nadzieje, że przyjdziesz.  Miejsce spotkania to brama przy parku o 15:00.

Cholera! Zostawił mnie na schodach, a teraz chce się spotkać! O czym on myśli?! Po tym wszystkim nie chce go widzieć, może wracać do tej swojej wsi czy gdzie kurwa chce! Nagle zadzwonił dzwonek, szybko zabrałem swoje rzeczy i wybiegłem z liceum. Dzisiaj Nataniel zostaje wypisany, muszę do niego pójść... Teraz to on jest ważny...

*** Kilka minut później ***

Wszedłem do pokoju blondyna, który siedział na łóżku i pakował swoje ciuchy do torby. Nawet nie usłyszał otwierających się drzwi. Podszedłem do niego od tyłu i położyłem dłonie na jego biodrach. Chłopak pisnął, spadając na podłogę, uśmiechnąłem się do niego.

-Jak tam lądowanie?- Zapytałem, podając mu swą dłoń, którą chwycił i wstał.

-Twarde, nie powiem, co mnie teraz boli. - Nim usiadł, klepnąłem go w tyłek, przez co na twarzy żółtookiego pojawiła się soczysta czerwień. Wygląda nawet uroczo...

Hejka! :3

Podczas pisania tej sceny Nataniela w łazience przypomniało mi się ''Killing stalking" xD Hmm...

You will be mine...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz