Rozdział 8

398 54 10
                                    

Perspektywa Nataniela:

Brunet patrzył na mnie ze zdziwieniem, łzy przestały spływać po jego bladych policzkach. Z westchnięciem wstałem i otrzepałem spodnie z ziemi. Rozejrzałem się czy nikogo nie ma w pobliżu oprócz naszej dwójki, na szczęście nikogo nie ma.

- Jej śmierć była jednym z nielicznych miłych przeżyć w moim życiu. - Zachichotałem i szybko dodałem:

-  Nadal widzę przed sobą jej zapłakane oczy wypełnione strachem, to wspaniałe!

-Zamknij się! -Kentin wstał i uderzył mnie z całych sił w policzek, przez co upadłem. Usiadł na moich biodrach i wymierzył kilka uderzeń w mój policzek, który się zaczerwienił.

- Jesteś psychiczny! Czemu to zrobiłeś!? Czemu?!

- Bo była pionkiem, którego musiałem wyeliminować... Ty jesteś następny! - Zepchnąłem go z siebie i teraz to ja na nim usiadłem. Szybko wyciągnąłem ze spodni czarny scyzoryk, gdy miałem wymierzyć cios ostrym narzędziem zielonooki chwycił moją dłoń i przysunął ją do mojego brzucha, przez co ostrze wbiło się w moje ciało. Krzyknąłem, czując przerażający ból...

-Teraz wszyscy dowiedzą się, kto zabił Su! - Wstał i zaczął iść w kierunku dziedzińca. Mimo bólu wstałem i wyciągnąłem sznur podbiegłem do Kentina i założyłem mu pętle na szyję, mocno ją zaciskając. Chłopak zaczął się dusić, próbował się uwolnić, lecz na marne. Po kilkuminutowych drgawkach  przeniosłem bruneta pod drzewo, następnie przerzuciłem sznur przez gałąź i przywiązałem go. Gdy martwe ciało kolegi zawisło podsunąłem pod nim wiaderko, by upozorować samobójstwo.  Cicho dysząc, usiadłem koło drzewa, odpiąłem koszulę. Z rany wciąż sączyła się krew, aby wyglądało, że zostałem zaatakowany, wbiłem scyzoryk w ranę i zdjąłem z niego taśmę, by nie było moich odcisków palców. Zrobiło mi się słabo... przymknąłem powieki... Czemu słońce razi tak mocno? Przecież nie ma jeszcze południa. Nagle usłyszałem krzyki, po chwili przed sobą zobaczyłem czerwoną czuprynę... Czy... Czy to Kastiel?

- Nataniel! Nataniel! Powiedz coś! -  Usłyszałem głos czerwonowłosego.

- Ka... stiel... - Wyszeptałem i zamknąłem oczy. Otaczała mnie ciemność, czułem czyiś dotyk na plecach i nogach, ktoś mnie podniósł... Głowa bezładnie opadła na czyjąś klatę, przez co mogłem usłyszeć szybkie bicie serca... Uspokajający rytm na dodatek ten smutny głos, który mówił, abym otworzył oczy sprawił, że zrobiłem się senny... 

Hejka!

Wiem, wiem rozdział jest bardzo krótki, ale mogę to usprawiedliwić! Kuzynostwo mnie zmęczyło, przynajmniej fajnie obchodziłam  urodziny, które są jutro xD

You will be mine...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz