Perspektywa Nataniela:
Szukam bruneta już z piętnaście minut, mam nadzieje, że pan Frazowski nie znalazł go przed de mną, bo inaczej cały mój plan pójdzie na marne. Mijając składzik, zabrałem z niego gruby sznur i worek na śmieci, po czym skierowałem się do ogrodu.
Na moje szczęście Kentin siedział pod drzewem ze schowaną twarzą w dłoniach. Uroczo. Schowałem swoje przybory w pobliskich krzakach i usiadłem koło zielonookiego.
- Nic nie rozumieją... - Wyszeptał brunet, wycierając nos w białą koszulę.
- Tak... Nie rozumieją, jak to boli stracić kogoś bliskiego, prawda? - Chłopak przytaknął i spojrzał na mnie, wyglądał jak mały zbity pies. Oczy zaczerwienione od łez, rozczochrane włosy, oraz niedbale zapięta śnieżnobiała koszula. Ledwo powstrzymuje śmiech, wygląda żałośnie... Prawie tak samo, jak mój ojciec, gdy znów zaczął mnie bić...
*****
Jak zawsze siedziałem w swoim pokoju, czytając książkę na łóżku. Lektura była zadziwiająco ciekawa, nie dziwie się... W końcu napisał ją Daniel Defoe! Gdy natrafiłem na fragment gdzie Robinson Kruzoe ratuje Piętaszka do pokoju wszedł mój ojciec, od razu po jego czerwonym nosie, jak i polikach poznałem, że jest pijany. Zamknął za sobą drzwi i wyrwał mi z rąk książkę, po czym rzucił ją na podłogę. Ze strachem w oczach patrzyłem, jak mężczyzna zbliża się do łóżka, na którym siedzę.
- Niewdzięczny smarkacz! Wołałem cię! Więc czemu nie przyszedłeś!?
-Przepraszam... N-nie słyszałem.
-Nie kłam! Powinieneś przychodzić na każdy mój rozkaz! - Nagle złapał mnie za nogę i mocno pociągnął, przez co spadłem na podłogę uderzając w nią głową. Poczułem niewyobrażalny ból... Czemu to zawsze ja muszę tak kończyć? Przecież nic takiego nie zrobiłem... Zawsze starałem się być dobrym synem. Po chwili zaczął mnie kopać, każda część ciała zaczęła piec... Z moich ust zaczęła wypływać krew, brudząc moją koszulę i panele.
-Pieprzony gówniarz! Ja cię kurwa nauczę szacunku! - Po kolejnych dawkach uderzeń miałem wrażenie,że za chwilę umrę... Gdy ponownie zaczął mnie obrażać, poczułem, jak coś we mnie pękło i nie chodzi mi o kości. Wtedy stary ja umarł... Drżącą dłoń wsunąłem dłoń pod łóżko chwytając za nóż ubrudzony malinowym dżemem, który leżał tam od kilku tygodni. Mężczyzna odwrócił się do mnie plecami i rozrzucał moje rzeczy na podłogę. Wstałem, na początku nogi trzęsły mi się jak makaron, nabrałem powietrza do płuc i podbiegłem do niego, wbijając ostrze w plecy. Nim upadł, wyjąłem nóż, usiadłem na jego kolanach, po czym zacząłem wbijać go w klatkę mężczyzny. Krew prysnęła mi na twarz... Wewnątrz czułem nieograniczoną radość, już nigdy nie będzie mnie bił, obrażał i upokarzał. Nikt tego nie będzie tego robił! Gdy miałem pewność, że mężczyzna nie żyje, otworzyłem okno, by smród opuścił pokój. Po paru minutach zakręciło mi się w głowie... upadłem na podłogę nieprzytomny...
*****
-Nataniel... Mogę ci coś powiedzieć? -Z zamyślenia wyrwał mnie głos Kentina. Spojrzałem na niego, wpatrywał się we mnie.
-Emm... Jasne.
- J-ja... Ja bardzo tęsknie za Su, gdybym z nią poszedł na pewno dalej by żyła i mógłbym jej powiedzieć, że ją... Kocham... - Po jego twarzy spłynęły łzy, a ja nie wytrzymałem. Zacząłem się śmiać, chłopak spojrzał na mnie zły.
-Jesteś żałosny! Ona nigdy cię nie kochała! - "kolega" uderzył mnie w twarz.
-Zamknij się! Z kont niby wiesz, że mnie nie kocha!?
-Bo jak umierała, to nic o tobie nie mówiła!
CZYTASZ
You will be mine...
FanfictionNataniel Adams jest gospodarzem w popularnym liceum ''Słodki Amoris'', zawsze pomocny i uczynny chłopak zakochuje się w szkolnym łobuzie. Co musi się stać, aby czerwonowłosy, zauważył, że blondyn jest w nim zabójczo zakochany? ''Zakochaj się we mnie...