Blind and dark ending.

380 39 8
                                    

Pov Nataniel:

Kastiel patrzył na mnie przerażony, zacisnął dłoń na moim ramieniu.

-Czemu mu groziłeś? -Zapytał cicho, przygryzłem dolną wargę, zerkając na niego.

-Damien on... On mówił, że zrobi ci krzywdę. Chciałem go tylko nastraszyć.

-On kłamię! -Krzyknął brunet, podchodząc do nas. Czerwonowłosy przysunął mnie bliżej do swojego torsu, głaszcząc po głowie.

-Niby czemu miałby kłamać?

- On jest psychiczny!

-Nie mów tak!

-Bo co?! Mówię to, co myślę! - Kastiel odepchnął mnie, przez co upadłem na ziemie, chłopcy zaczęli się bić.  Na początku czerwonowłosy miałem przewagę nad brunetem, gdyś stał nad nim i kopał go po plechach, ale nagle chłopak uderzył go z łokcia w kolano, przez co kochanek przeklął, upadając na ziemię. Widząc krew, wypływając z nosa szarookiego, wstałem. Chwyciłem nóż i podszedłem do wroga. 

- Giń... -Wyszeptałem, wbijając oszczę w plecy chłopaka, który upadł na ziemię.

Pov Kastiel:

Patrzyłem na Nataniela, stał nad martwym ciałem. W jego oczach dostrzegłem kilka czerwonych iskierek, które wręcz latały po całej źrenicy. Byłem przerażony, czułem fale dreszczy ogarniające moje ciało. Blondyn spojrzał na mnie, jakby nic się nie stało. Kucnął przed de mną i ujął dłońmi moje ręce.

-Jak się czujesz? Bardzo boli? - Nie odpowiedziałem. On do cholery zabił człowieka!! Odsunąłem dłonie, po twarzy chłopaka spłynęły łzy.

-Czemu mi nie odpowiesz? - Zacisnął dłoń na nożu. Powoli zacząłem się odsuwać od żółtookiego, muszę uciec, nie mogę zostać tu chwili dłużej! Gdy miałem wstać, Nat usiadł mi na brzuchu.   

-Nie uciekniesz od de mnie! Kocham cię!

- Ja ciebie też, ale ty zabiłeś człowieka! Jesteś zabójcą!

-Spokojnie...- Delikatnie musnął moje wargi, wsunął język do mojej jamy ustnej. Odepchnąłem go, wytarłem usta i pobiegłem przed siebie, nie wiedziałem, w której części lasu jestem, najważniejsze było to, aby być jak najdalej od gospodarza. Po kilku metrach zatrzymałem się i oparłem o drzewo, Cholerna kolka! Po co opuszczałem wuef?!

- Kastiel! Gdzie jesteś? - Schowałem się za większym drzewem, wstrzymując oddech. Czułem, jak moje serce wali ze strachu. Miałem cichą nadzieję, że to zły sen i za chwilę się obudzę... Nagle poczułem, ukłuci na karku, które porównałem do użądlenia komara. Zignorowałem to, do momentu, gdy zachciało mi się spać... Osunąłem się na ziemię, nie mogę teraz zasnąć! 

-Oj Kastiel, Kastiel... I po co ci to było? Mogłeś przy mnie zostać.

-Zostaw mnie, nie chce na ciebie patrzeć. Brzydzę się tobą.

-W takim razie... Nie będziesz już nic widział!!! - I w tym momencie poczułem, jak  coś ostrego dotyka mojego oka, raniąc je. Krzyknąłem. Ból był niewyobrażalnie silny, po chwili drugie oko również zaczęło boleć.

- Nie krzycz, to tylko mała kara.

-Kurwa! - Po tym słowie straciłem przytomność...

*** Pół roku później ***

-Kastiel nie masz nic przeciwko, abyśmy wyszli z domu na kilka godzin? Dasz sobie radę? - Zapytała matka, kładąc dłoń na moim ramieniu. Od czasu incydentu z Natanielem, straciłem wzrok. Byłem jak mały dziecko- bezbronne. Mimo ślepoty dawałem sobie radę z poruszaniem, kilka razy zdarzyło mi się upaść, albo coś rozbić. A nawiązując do blondyna, został wysłany list gończy, był poszukiwany w całym kraju. Od tamtego czasu nikt go nie widział...

- Tak dam. Nie jestem przecież małym dzieckiem.

-Wiemy, ale nie chcemy zostawić cię samego. -Dodał ojciec.

-Nie jestem sam, Demon ze mną jest. - Uśmiechnąłem się, aby ich uspokoić.

- No dobrze, na wszelki wypadek zakluczymy drzwi.

-Spoko. - Usłyszałem, jak rodzice wychodzą z salonu i przekręcają klucz w zamku. Chwyciłem gitarę, która stała koło moich nóg i delikatnie wprawiałem struny w drgania. Dzięki temu mogłem się uspokoić, zapomnieć o wszystkim. Po paru minutach poczułem zimno na swoim karku, okno się otworzyło? Przecież zamykałem je, na pewno! Nagle ktoś położył dłonie na moich ramionach, wstrzymałem oddech i przestałem grać.

-Dawno się nie widzieliśmy, skarbie. -Usłyszałem głos Nataniela przy swoim uchu, jak on tu wszedł? Wszystko było zamknięte!

- Z-zostaw mnie!

- Nic ci nie zrobię, przyszedłem cię odwiedzić. Tęsknie za tobą.

- A ja za tobą nie! Nienawidzę cię, przez ciebie jestem ślepy! - Nic nie odpowiedział, poczułem jak coś mokrego kapie na moje dłonie. Czy on płacze?

- Przepraszam... Bardzo przepraszam... - Gdy to powiedział, okno trzasnęło, jakby się zamknęło. Nie wiedziałem co zrobić, on mnie przeprosił, czułem skruchę w jego głosie.

Od tego czasu, już nigdy nie usłyszałem głosu żółtookiego, ale czułem na sobie jego wzrok...

Hejka :3

Proszę nie bijcie, że dopiero teraz zrobiłam drugie zakończenie, po prostu nie miałam pomysłu, jak to zrobić, a teraz to pisałam na spontanie xD

Mam nadzieje, że ten ending spodoba wam się bardziej niż poprzedni :)

You will be mine...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz