- Gerard! -usłyszałem go zza drzwi mojego pokoju. - Gerard! - powtórzył. -Gerard do jasnej cholery! Otwórz te jebane drzwi!
Niechętnie wstałem z łóżka, z którego pościel była zrzucona, a poduszki walały się po całej jego powierzchni. Podszedłem do wspomnianych przez mojego brata drzwi i otworzyłem je.
- Czego dusza. pragnie? - zapytałem ze sztucznym uśmiechem.
- Pamiętasz jak ci pożyczyłem te dwadzieścia dolarów – odpowiedziałem cichym „yhm" - Więc, potrzebuje ich z powrotem. Teraz.
- Przepraszam cię bardzo, ale nie mam ich przy sobie.
- Gerard, nie pierdol. Wiem, że je masz.
Mikey był jedną z tych osób, które nie odpuszczają. Jeśli czegoś chce,to dostanie to. Prędzej czy później, ale dostanie. Przez fakt, żebył moim młodszym bratem nie mogłem mu nic zrobić. Nie mogłem go uderzyć. Nie mogłem go zwyzywać. Nie mogłem nic. Nie dlatego, żebył moim najukochańszym młodszym braciszkiem i nie umiałbym mu nic zrobić, bo moje serduszko jest zbyt dobre, cieplutkie i zbudowane z waty cukrowej. Nie dlatego, że się bałem, że mi odda, bo się go nie bałem. To, że był ode mnie wyższy, nie znaczyło, że jest silniejszy i mam się go bać. Nie mogłem go tknąć, bo był też typem osoby, która robi z siebie księżniczkę i jeśli coś mu nie pasuje – chociażby w tym co robię – od razu było słychać „Maaamoooo, bo Gerard to, bo Gerard tamto! Zrób mu coś!". Miałem dość słuchania kazań od matki. „Gerard,wiesz, że tak się nie robi." „Wiesz, że jest młodszy.' -całkowicie pomijała fakt, że miał to pierdolone szesnaście lat, nie był już taki mały. - „Masz go przeprosić." „To ma się już nie powtórzyć, rozumiesz?".
- Michael, posłuchaj – uśmiechnąłem się na widok jego naburmuszonej miny, nie lubił, kiedy się do niego zwracało „Michael". - może mam, może nie mam. Mów na co ci potrzebne, to może dam.
-Eh.. założyłem się i przegrałem. Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
- Ty, Michael James Way, przegrałeś zakład na dwadzieścia dolarów. Haha!
- Nie śmiej się jełopie, tylko dawaj kasę. Szybko, zaraz mam autobus.
- Czemu przegrałeś? O co się założyłeś? - ciekawość powoli zaczynała mnie zżerać.
- Nieważne.
- Chcę wiedzieć. - uparłem się. Chciałem wiedzieć co mój braciszek zrobił.
- Dowiesz się później. Wieczorem. - dodał po chwilowej przerwie w wypowiedzi.
- Dobra, a teraz idź na ten autobus, bo się na lekcje spóźnisz. - poklepałem go po ramieniu, po czym chłopak zaczął zmierzać w stronę schodów.
- A ty nie zamierzasz ruszyć z domu swej szanownej, leniwej dupy? - zaśmiał się.
- Za godzinę zaczynają się moje zajęcia, idioto. - odparłem i zamknąłem ponownie drzwi.
Leżałem na łóżku około trzech minut, po których uznałem, że już nie zasnę. Podniosłem się do pozycji siedzącej, przetarłem oczy i spojrzałem na ekran telefonu w celu dowiedzenia się, która jest godzina i czy przypadkiem Andy Biersack nie dodał tweeta o treści:„KOCHAM ONISIONA". Czekam na ten post od trzech lat.
Była ósma pięćdziesiąt cztery. Cholera. Nic jeszcze nie zrobiłem –byłem nadal w pidżamie, nie umyty, bez śniadania, kawy i niespakowany – i się spóźnię.
Szybkim krokiem podszedłem do szafy, wyciągając z niej czarną koszulkę, czarną, skórzaną kurtkę i spodnie w tym samym kolorze.
Z przygotowaną odzieżą w rękach udałem się do łazienki.Dziesięć minut później byłem gotowy, kolejne pięć – spakowany i teraz, o dziewiątej jedenaście siedzę przy kuchennym blacie i piję kawę.
Kiedy skończyłem pić ten napój bogów, odłożyłem kubek do zlewu, przerzuciłem plecak przez ramię i wyszedłem z domu. Ponownie sprawdziłem czas – dziewiąta piętnaście – za sześć minut miałem autobus. Spokojnym krokiem zmierzałem w stronę przystanku z brzmieniem Smashing Pumpkins w słuchawkach.
Hej ❤️
Tak więc, jak miałam w planie, napisałam to.
Jednak się rozmyślałam, nie będzie to one shot, tylko "normalne" FF.
Nie będzie to one shot, ponieważ
stwierdziłam , że zrobię sobie mniej więcej plan wydarzeń (na one shota) i no cóż,
zajął mi trzy kartki A5 i nadal to nie był jego koniec :')PS. xnvtvlivx daje inspiracje onisionem
Mam nadzieję, że się narazie podoba 💕
xoxo
CZYTASZ
.look alive, sunshine. | frerard
FanficWay nie lubi ludzi, a Iero jest nowym człowiekiem w szkole.