(A/n komentarze bbb mocno motywują!)
- Kurwa, jesteś taki piękny - warczy, niemalże przegryzając dolną wargę do krwi, kiedy zrywa z czerwonowłosego zwiewną koszulkę.
Przeszywa wzrokiem tę gładką, oliwkową skórę, która w panującym półmroku zdaje się nienaturalnie mienić, jakby chłopak wcześniej wypsikał się mgiełką z brokatem. Jeśli tak było, to cholera, wiedział co robi.
Rzuca szybkie spojrzenie na zarumienioną twarz mniejszego i łapie go agresywnie w biodrach, wciągając na swoje kolana.
- Ale mi stoi - sapie, a jego ręka automatycznie wsuwa się między ogniste kosmyki, szarpiąc głowę Taehyunga do tyłu, dając mu pełny dostęp do oplecionej czarnym chokerem szyi.
Zwilża wargi, a następnie wyjątkowo zaborczo i namiętnie przejeżdża językiem po odznaczającym się jabłku Adama, wywołując tym samym elektryzujące dreszcze wzdłuż kręgosłupa starszego, a przy okazji krótki, zduszony jęk.
- Jungkook.. - wzdycha, kiedy mokre wargi zasysają się na jego wrażliwych miejscach, zostawiając krwiste ślady w każdym możliwym miejscu.
Czuje, jak nabrzmiałe, może lekko drapiące przez te wszystkie urazy w trakcie walk usta, osuwają się podniecająco coraz niżej, kończąc wędrówkę na kuszących obojczykach. Nieświadomie wbija paznokcie w umięśnione, wytatuowane ramiona kochanka, a biodra zaczynają samoistnie się poruszać, raz za razem mocniej trąc o krocze mężczyzny.
Rozgrzany do czerwoności Jeon popycha mniejszego na plecy, gdy dociera do niego, że jeszcze chwila, a eksploduje. Nawet w niego nie wszedł, nawet nie ściągnął spodni, a Tae samym swoim wdziękiem i płynnymi ruchami prawie doprowadza go do orgazmu.
Przecież to niemożliwe. Przecież to Jeon Jungkook, tak?
- Pieprz mnie już, bokserzyku - mruczy, niecierpliwie wijąc się na kanapie, a młodszy musi przyznać, że nawet ten rozmazujący się makijaż, rozchylone, malinowe wargi i klejące się do czoła, czerwone włosy, działają na niego mocniej niż narkotyk, niż buzująca w trakcie pojedynków adrenalina, wstrzyknięty w pulsujące żyły doping.
Sportowiec bez słowa zrywa z niego dolną garderobę, śliniąc się na widok tych szczupłych, chętnie rozstawionych przed nim ud i sam już nie wie, czy woli się w nie wgryźć i porządnie je wypieścić, czy w końcu posunąć tego niecierpliwego koteczka aż po same jądra.
- Jesteś niegrzeczny, Tae. Wyjątkowo niegrzeczny.. - odpina pasek, wysuwając go ze spodni. Kładzie go obok siebie, a chwilę później wszystkie części garderoby lądują na stole. No, poza paskiem Jeona i tym na szyi studenta.
- Nie wkurwiaj mnie - sapie pod nosem czerwonowłosy, lewą ręką sunąc zmysłowo po własnym torsie, natomiast prawą sięgając do swojego wejścia wilgotnym od śliny palcem. Jak zamierza się z nim droczyć, to sam konkretnie wypieści się na jego oczach.
- Kotku, chyba nie wiesz, do kogo się zwracasz - mówi niskim, ostrym głosem, a Kim nawet na moment nie potulnieje, tylko prycha pod nosem i oblizuje lubieżnie wargi.
Patrzy się prosto w oczy kipiącego z nerwów i podniecenia dwudziestolatka, a spomiędzy jego warg zaczynają wypływać coraz głośniejsze jęki, gdy celowo wsuwa w siebie dwa palce.
- Uh, jak mi dobrze - dyszy, przechylając głowę na bok, a brunet bez namysłu przewraca go na drugą stronę, ignorując opór i protesty tej dziwkarskiej mendy. - C-co ty robisz?
- Niegrzeczni chłopcy dostają kary - uśmiecha się półgębkiem, napalając jeszcze bardziej na widok tych jędrnych, wypiętych w jego stronę pośladków. - Pasek czy dłoń? Jak wolisz, koteczku? - parska śmiechem, sunąc delikatnie opuszkami palców po spiętej pupie, a Taehyung cieszy się, że leży z nosem wbitym w poduszki, bo młodszy nie jest w stanie dostrzec tego nagłego przerażenia na jego twarzy.
- A więc daj nauczkę swojemu chłopcu - odpowiada po krótkiej chwili namysłu. W sumie jest to coś nowego i sam nie wie, dlaczego nagle ma ochotę dostać klapsa. Czemu przy Jungkooku wszystko podnieca go dziesięć razy bardziej, a w nim nagle ujawniają się jakieś masochistyczne zapędy?
A bokser czuje, jak członek boleśnie mu pulsuje, gdy w pokoju rozlega się głośny trzask i melodyjny krzyk zwijającego się z bólu Kima, a na jego karmelowym pośladku zostaje czerwona pręga.
Prędko trąca paskiem w jakiś kąt, a sam nachyla się, by dokładnie wycałować piekące miejsce, czasem wsuwając język pomiędzy dwie półkule.
- Już będziesz grzeczny? - mruczy, a kiedy straszy bełkocze coś sam do siebie, czerpiąc przyjemność z tych nieznanych mu dotąd doznań, sięga ręką pod stolik, by dorwać w szale poziomkowy lubrykant.
Wylewa go obficie na sterczącego penisa i w ostatniej chwili powstrzymuje się od wepchania go w całości w tego skruszonego diabełka. Jakoś tak..
Nie, on zdecydowanie woli mieć przed oczami jego rozanieloną twarzyczkę, więc muska czule spocone łopatki Tae, z powrotem obracając go przodem do siebie, tym razem znacznie łagodniej.
- Kook.. - jęczy mniejszy, kiedy bokser zatapia w nim tylko główkę, mocno wtulając go do swojego torsu.
- Miało być romantycznie, nie? - szepcze, odgarniając opadającą na oczy studenta grzywkę, a w chwili, gdy płynnie się w nim zagłębia, łączy ich usta w długim, słodkim pocałunku.
Nieważne, jak bardzo szalał i jak cholernie ta menda go prowokowała. Nie potrafiłby go tak bezczelnie wykorzystać i po prostu wyruchać. Zresztą czuł, jak ten arogancki i z pozoru drapieżny, obojętny na wszystko chłopak, staje się dla niego kimś więcej. Kimś, kto umie oderwać go od rzeczywistości, nie tylko swoim ciałem, ciasnym i gorącym wnętrzem, ale samym spojrzeniem i nawet najgłupszym, najbardziej zgryźliwym żartem.
- Dobrze ci? - pyta, zaciągając się cukierkowym zapachem Tae, który tak pięknie i seksownie jęczy mu do ucha, błądząc dłońmi w gąszczu jego ciemnych włosów.
- Najlepiej.. Najlepiej, Jungkook - odpowiada między sapnięciami, wsłuchując się w dźwięk ich łączących się ciał.
Z każdym pchnięciem czuje, jak jest coraz bliżej. Uwielbia to uczucie wypełnienia, uwielbia każdy moment, gdy duża męskość dociera do jego wrażliwego punktu i pieści go w najlepszy z możliwych sposobów. Kocha wręcz, gdy te silne ramiona szczelnie go oplatają, a parzący oddech wypala mu skórę. Ale najprzyjemniejsze są te czułe muśnięcia; w usta, w skroń, szyję.
Bo pomimo tego, że życie nauczyło go zachowywania się jak pyskata księżniczka, to gdzieś tam w głębi potrzebuje miłości. I ma wrażenie, że pod tym względem on i Jeon są do siebie niezwykle podobni.
- Jesteś śliczny, Taehyung - mówi ściszonym głosem, nieco przyspieszając ruchy bioder, kiedy oboje są już na krawędzi spełnienia.
Czuje jak ciałko chłopaka spina się coraz bardziej, a jego mięśnie mocno się na nim zaciskają. Ostatkiem sił hamuje jakieś niemęskie piski, bo Kim działa na niego tak, że zwyczajnie ma ochotę jęczeć jak mała dziwka.
Straszy wygina się w łuk, kompletnie tracąc świadomość do tego stopnia, że nawet zapomina o nabraniu w płuca powietrza, a jedynie rozchyla wargi i dochodzi, pokrzykując imię swojego kochanka.
I dokładnie w tej samej chwili bokser rozlewa się w jego wnętrzu, bez reszty zamroczony tą płynącą zewsząd rozkoszą, tym mrowieniem w okolicach podbrzusza.
- Taehyungie..
- Mhm.
- Jesteś mój.
______________________
nie byłabym sobą, jakbym nie wlała tu wanilii
dobrej nocy!
CZYTASZ
knockout ﻬ taekook
Fiksi Penggemar❝With your love nobody can drag me down.❞ [ukończone] boxing!au; fluff; +18; top!jk: trochę rak as always