Rozdział 4

11 0 0
                                    

Wieczorem zwarta i gotowa, przybyłam do Liliany na domówkę. Zapowiadał się miły wieczór. Podwiózł mnie do niej tato, przestrzegając mnie przed tym, bym nie zasiedziała się u niej za długo.

- Miłej zabawy - powiedział, wypuszczając mnie na chodnik koło bloku przyjaciółki.

Kiedy dotarłam na piętro i zapukałam do drzwi jej domu, otworzyła mi Aneta z naszej klasy.

- Hejka - przywitałam się.

- Cześć księżniczko - odparła wpuszczając mnie do środka. Ubrana była w cekinową bluzkę z dużym dekoltem. Do tego założyła czarne szpilki i białe spodnie. Jej blond włosy swobodnie opadały na ramiona.

Podążyłam do salonu, gdzie powoli wszyscy się rozkręcali. Paru znajomych zajęło dużą sofę narożną, a niektórzy siedzieli na krzesłach przy długim kuchennym blacie. W domu Liliany kuchnia była bezpośrednio połączona z salonem, jedyną granicą był właśnie ten blat. Wokół rozlegała się elektryzująca muzyka i śmiechy ludzi. Naliczyłam ich około osiemnastu - była prawie cała nasza klasa i parę osób z liceum, które było połączone z naszym gimnazjum budynkiem.

- Siemka - Lila podeszła do mnie jak tylko mnie zauważyła - Wyglądasz bombowo. Przyjaciółka spojrzała na moją bordową, rozkloszowaną kieckę, pomarańczowe szpilki i świetlisty makijaż. Lila miała na sobie dżinsy, bluzkę w etniczny wzór i pastelowe baleriny.

- Dzięki - uśmiechnęłam się.

Rozejrzałam się po mieszkaniu, szukając wzrokiem Pawła. Najwidoczniej jeszcze nie przyszedł.

XXX


Impreza trwała w najlepsze. Wiele osób tańczyło w rytm muzyki, niektórzy rozmawiali, a jeszcze inni coś jedli. Ja nie należałam do żadnej z tych grup. Siedziałam samotnie, myśląc tylko o tym czy Paweł w końcu się zjawi. Godzinę później wybrzmiał dzwonek do drzwi. Liliana pobiegła otworzyć. Ku mojemu zadowoleniu zobaczyłam Pawła. Wszedł powoli do salonu rozglądając się po pomieszczeniu. Lila przywitała się z nim i odeszła do kuchni, gdzie zrobiła sobie koktajl.

Paweł mnie dostrzegł i podążył w moją stronę. Siedziałam na sofie, chwilę rozmawiając z Magdą. Kiedy podszedł, dziewczyna wstała i złapała Bartka z którym zaraz zaczęła tańczyć.

Przywitaliśmy się.

- Fajnie, że jesteś - rzekłam zadowolona.

- Ja też się cieszę, że cię widzę - jego oczy zrobiły się błyszczące.

Potem gadaliśmy ze sobą o wszystkim. Obgadywaliśmy pana Jasińskiego, żaliliśmy się na to, że mamy dość szkoły. Następnie zaczął się temat tego, co będziemy robić w wakacje. Przyznałam, że nie wiem co będę robić. Paweł miał zaplanowany wyjazd nad morze. W międzyczasie pojawiło się trochę alkoholu, oczywiście w nie przesadnej ilości. Śmialiśmy się, wspominając dawne czasy. Potem chwyciłam za szklankę i nalałam sobie trochę więcej piwa. I więcej. I więcej. Nie zastanawiałam się nad tym, co robię.

- Zatańczysz ? -zaproponował Paweł.

- Jasne.

Zaraz potem wirowaliśmy we dwoje. Objęłam Pawła za ramiona. Ta błoga i cudowna chwila mogłaby trwać dla mnie wiecznie. W pewnym momencie oparłam głowę o jego ramię. On objął mnie mocno w pasie. Nagle złośliwy telefon w kieszeni Pawła za wibrował.

- Przepraszam, muszę odebrać.

- Spoko - Paweł odsunął się ode mnie na chwilę i włączył zieloną słuchawkę.

- Tak, tak....no nie przesadzaj, niedługo wrócę...Wszystko jest w porządku.... Wiem, która godzina....No mówię, że zaraz wrócę - domyśliłam się, że rozmawia ze swoja mamą. W końcu się rozłączył.

- Przykro mi, muszę wracać - szepnął.

- Wiesz, właściwie to mi się już nie chce tu siedzieć. Możemy wrócić razem. Co prawda tato mówił, że przyjedzie po mnie za godzinę, ale mogę wrócić wcześniej - w głębi duszy szukałam sposobu, by pobyć dłużej z Pawłem.

- Na pewno ? - zapytał.

- Tak.

Wyszliśmy z bloku niedługo potem, żegnając się z Lilianą i dziękując za gościnę. Szliśmy ulicą Listopadową, potem skręciliśmy w Różaną. Było chłodno, a ja miałam na sobie tylko sukienkę.

- Proszę - Paweł podał mi swoją skórzaną kurtkę.

- Dzięki - wzięłam ją od niego.

Liliana mieszkała dalej od nas. Droga wbrew pozorom nam się jednak nie dłużyła. Rozmawialiśmy.

W końcu dotarliśmy do mojego domu. Paweł miał do przejścia jeszcze kawałek. Na pożegnanie dał mi całusa w policzek i odszedł. Zawirowało mi w głowie. Otworzyłam furtkę, idąc w stronę drzwi wejściowych.



Jestem TwójWhere stories live. Discover now