Rozdział 10

14 0 0
                                    

Liliana zjawiła się pół godziny później od momentu naszej rozmowy telefonicznej. W dalszym ciągu siedziałam na łóżku, ale chwilę wcześniej zdążyłam przebrać się w ubranie. Przez okna do pokoju wpadały jasne promienie słońca. W uszy miałam wetknięte słuchawki podłączone do telefonu. Nagle wybrzmiał dzwonek do drzwi. Wstałam szybko i pobiegłam otworzyć. Moja przyjaciółka przywitała mnie usmiechem. Miała rozpuszczone włosy i ubrana była w dżinsy z dziurami oraz szarą bluzkę z krótkim rękawem.

Uśmiechnęłam się trochę z przymuszeniem i zaprosiłam ją do środka. Udałyśmy się do mojego pokoju, przy okazji Lila przywitała się z moją mamą, która siedziała w kuchni.

- Widzę, że nie jesteś w zbyt dobrym nastroju. Czy coś się stało ? - spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem.

- Nic takiego - odparłam przyciszonym głosem. Siedziałyśmy obie na moim łóżku niemal stykając się ramionami.

- Możesz chcesz się czegoś napić ?

- Poproszę wodę - odparła Liliana i rozejrzała się po pokoju. Było mi wstyd z powodu bałaganu, który w nim panował - niodniesione szklanki tkwiące na biurku po herbatach, brudne ubrania przewieszone przez oparcie plastikowego krzesła i wszechobecny kurz. Od dwóch dni wcale nie sprzątałam. By przedłużyć w czasie konieczność tłumaczenia mojego lenistwa, udałam się po picie dla Liliany. W kuchni mama czytała nowy artykuł w redakcji gazety której pracował mój tata i właśnie przeglądała to, co on zredagował. Zajmowała krzesło przy naszym okrągłym stoliku gdzie jadaliśmy. Nie byłam pewna czy nadal jest na mnie zła, więc nic nie mówiłam. Przeszłam tylko obok wyjmując z szafki zawieszonej na ścianie szklankę i nalałam stojącej do niej wody z butelki. Czym prędzej wróciłam do przyjaciółki.

- Proszę - podałam jej szklankę.

- Dzięki.

Liliana pociągnęła długi łyk i odstawiła szklankę na moje biurko.

- Wiem, wyglądałam z tą wodą jak ktoś po stu kilometrowej przebieżce po Saharze - puściła ku mnie oczko - ale strasznie mnie suszyło, na dworze jest okropnie gorąco.

- Nie ma sprawy - odparłam.

- Tak więc, powiedz co jest powodem spięcia pomiędzy tobą a twoimi rodzicami - odezwała się Lila, lustrując mnie wzrokiem.

- To naprawdę zwyczajna sprzeczka - powiedziałam.

- Ta, jasne już ci wierzę.

- No to naprawdę nic takiego - wywróciłam oczami.

- No skoro nie chcesz mówić... - Liliana chwyciła szklankę i upiła kolejny łyk wody. Wiesz, wyglądasz mi na strasznie wymizerowaną. Może wybierzemy się gdzieś na miasto ? Rozerwiesz się trochę.

- Nie wiem, czy mama z radością wypuści mnie z domu.

- Pogadam z nią - tylko te trzy słowa. Miałam nadzieję, że Liliana ją przekona. Moja przyjaciółka zawsze taka była - pełna werwy i zawsze wesoła. W tamtej chwili wychodziłam przy niej na straszną smutaskę.

- To i tak nic nie da - powiedziałam. Lepiej będzie jeśli zostanę w domu.

- Ewe, co się z tobą dzieje ? Nie poznaję cię. Musimy koniecznie porozmawiać. Ale na pewno nie tu - zatoczyła krąg ręką po pokoju.

Liliana wstała i wyszła prosto do kuchni. Słyszałam strzępki jej rozmowy z moją mamą.

- Proszę jej pozwolić...nie ma mowy...ona jest strasznie...wypuszczę ją i znowu się spije. Ale naprawdę...nie ma mowy - znów te same słowa mamy. Do niczego złego nie dojdzie... - i znów usilne błagania Lili. Nagle zapadła cisza. No dobrze...ale jeśli nie wróci przed dziewiętnastą...cieszę się...tak, oczywiście.

Lila wraca do pokoju.

- Szykuj się, idziemy na podbój centrum handlowego - widać, że jest podekscytowana. Z Lilianą nie można było wygrać słownej bitwy. Zawsze znajdowała dobre argumenty i potrafiła każdego przekonać. Moją upartą mamę przekonała.

- Super - powiedziałam bez entuzjazmu. W sumie to chciałam z nią iść, bo wiedziałam, że moja przyjaciółka zawsze mnie zrozumie, ale po tych wszystkich wydarzeniach czułam się strasznie. Byłam pozbawiona energii.

Wstałam i przeczesałam włosy stojąc przy szafce. Strasznie się elektryzowały.

- Ewelina ?

- Co ?

- Twoja mama napomknęła coś o tym, że '' znowu się spijesz ''. O co tu chodzi ?

XXX

Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do centrum miasta autobusem. Obiecałam przyjaciółce, że wszystko jej opowiem później. Słońce grzało nas w plecy gdy wysiadałyśmy na przystanku znajdującego się niedaleko centrum handlowego. Ludzie tłoczyli się wokół, a my przepchnęłyśmy się między nimi podążając w stronę wielkiego budynku w kolorze ciemnego brązu. Zabrałam ze sobą trochę kasy zachowanej po wielorazowych odwiedzinach ciotek, wujków i babć. Zamierzałam trochę się rozerwać i nie myśleć o Pawle. Znalazłyśmy się w środku i od razu rozejrzałyśmy się po pierwszym piętrze. Wokół było pełno sklepów głównie z odzieżą i obuwiem. Na początek weszłyśmy do sklepu w którym przyuważyłam ładną i jednocześnie niedrogą koszulę w kolorze ciemnozielonym. Była bardzo przewiewna i pomyślałam, że znajdę swój rozmiar i przymierzę ją. Lila jeszcze musiała się trochę rozejrzeć. Zostawiłam ją przy wieszaku ze spodniami, po czym poszłam do przymierzalni. Wszystkie były zajęte. Odczekałam trochę, a gdy jedna się zwolniła, weszłam do niej.

Koszula idealnie leżała i dłużej się nad tym nie zastanawiając, kupiłam ją. Lila wybrała dla siebie spódnicę w kolorze żółci. Była bardzo rozkloszowana i gdy zobaczyłam jak moja przyjaciółka w niej wyglądała, oniemiałam.

- Pięknie wyglądasz - oceniłam.

Udałyśmy się także na gofry. Wjechałyśmy na drugie piętro ruchomymi schodami i poszłyśmy w stronę niewielkiego stoiska koło sklepu sportowego. Poprosiłam o gofra z bitą śmietaną, truskawkami, bananami i arbuzem.

Usiadłyśmy przy jednym ze stolików ustawionych koło stoiska.

- Pyszności - Liliana ugryzła kawałek gofra.

- Tak, bardzo dobre.

- No dobra, teraz się nie wymigasz. Gadaj o co chodziło twojej mamie.

Wywróciłam oczami. Nie chciałam do tego wracać.

- Poszłam do pubu. Jakiś gościu kupił mi piwo, wypiłam trochę za dużo i z tego wielkie halo - nie powiedziałam całej prawdy.

Lila mało co nie zadławiła się gofrem.

- Ty i pub ?? Kobieto, nie poznaję cię ! Przecież tyle razy powtarzałaś, że nigdy byś czegoś takiego nie zrobiła. Mówiłaś,że nigdy byś tam nie poszła.

- Cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz - odparłam zupełnie nieprzekonana do tych słów. Chciałam jak najszybciej zakończyć ten temat.

- Ale...dlaczego tam poszłaś ? - '' I po co o to pytasz ? '', pomyślałam załamana.

- A czy musi być jakiś specjalny powód ? Chciałam się trochę rozerwać - ugryzłam gofra.

- To czemu byłaś taka załamana ?

Nie potrafiłam jej na to odpowiedzieć. Nastąpiła cisza między nami.

- Coś mi się przypomniało. Pawła nie będzie jakiś czas. Łukasz mi mówił. On jednak nie wie z jakiego powodu. Paweł mu się nie chwalił. Wyjechał ze swoimi rodzicami i jakąś dziewczyną do Irlandii - Liliana mówiła to z takim spokojem, jakby opowiadała o tym, jak to posiała w zeszłym tygodniu szczypiorek.

- Jak to wyjechał ? Tak po prostu...? Wyjechał ? - Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wstałam i uciekłam zapominając o leżącym na stoliku gofrze.

- Ewelina, zaczekaj ! o co chodzi ! Zaczekaj, do cholery !




Jestem TwójWhere stories live. Discover now