Cała ta historia z wypadkiem samochodowym rodziców Łucji bardzo mnie przytłaczała. Gdy dotarliśmy do jej domu, moją kuzynkę ogarnęła straszna rozpacz. Staliśmy z naszymi skromnymi walizkami przed obskurną z zewnątrz kamienicą,gdzie mieszkała z rodzicami. Wokół jeździły samochody z zawrotną szybkością, a dzień powoli dobiegał końca. Widziałem jak Łucji drżały ręce, gdy otworzyła drzwi i poprowadziła nas na drugie piętro do jej mieszkania. Zdecydowaliśmy, że Łucja przeprowadzi się do Polski i zamieszka u swoich dziadków. Tutaj, w Irlandii, nie miała żadnych bliskich z rodziny. Najpierw oczywiście musieliśmy uporządkować sprawę pogrzebu jej rodziców, a potem zacząć pakować rzeczy z mieszkania. Tato uznał, że następnego dnia postanowią coś w sprawie pochówku. Łucja chciała przewieźć ciała rodziców do Polski, bo ze względów sentymentalnych, gdyby zostali w Irlandii, czułaby się samotna.
Podążyliśmy z walizkami do środka, zmęczeni podróżą, usiedliśmy na kanapie w salonie, zapaliwszy ówcześnie światło. Odstawiliśmy walizki w kąt pokoju.
- Łucjo, może jednak pójdziemy do hotelu? - tato domyślał się, że dziewczynie może być smutno spać w domu w którym niegdyś cała rodzina była szczęśliwa i w którym każdy mógł znaleźć ostoję od przykrej codzienności. W dodatku Łucja miała się stąd wkrótce wynieść i może to też wpływało na nią niekorzystnie.
- Nie, wujku, tutaj jest dobrze - odparła drżącym głosem. Wstała i zaczęła chodzić po mieszkaniu oglądając każdy detal. Przyglądała się dużej rodzinnej fotografii umieszczonej na ścianie. Przejechała palcami po jej szklanej antyramie na której osadził się kurz. Łucja, jeszcze w wieku siedmiu lat, siedziała na trawie w parku w objęciach rodziców. Szczerzyła się do obiektywu. Była radosna. Zupełnie inaczej niż teraz. Mama podniosła się z kanapy i stanęła za Łucją, gładząc ją po ramieniu. Objęła ją w końcu i przytuliła. Odwróciła się w stronę mamy i tak trwały we wspólnym uścisku. Widziałem łzy cieknące z oczu kuzynki.
- Dziękuję, że mogę na was liczyć - powiedziała w taki sposób, że sam miałem ochotę się rozpłakać - Dlaczego mnie to spotkało...?
Łucja pociągnęła nosem i odsunęła się od mamy. Wyszła z salonu i udała się do swojego pokoju.
- Idę spać, przepraszam - wyjaśniła.
Zostaliśmy sami. W mieszkaniu zrobiło się cicho, gdy tylko Łucja zamknęła drzwi.
- Szkoda mi tej dziewczyny. Ten wypadek ją zrujnował - powiedział tato przyciszonym głosem.
- To prawda. Łucja nie jest sobą - stwierdziłem.
Mama stała na środku pokoju i marszczyła czoło.
- Jak ktoś mógł być tak nieostrożny? Ja sobie tego nie wyobrażam...
W końcu udała się do kuchni,by rozpakować zakupy zrobione już po powrocie z lotniska. Domyśliła się, że pewnie w mieszkaniu nie ma nic świeżego do jedzenia, więc zrobiła zakupy. W lodówce zastała dwa na wpół wykorzystane kartony mleka, kawałek masła, jakiś ocet i parę plasterków wędliny. Zabrała się za przygotowanie kolacji. Ja za to posprzątałem na stole w salonie. Zabrałem niedomyte szklanki po kawie i dwa czasopisma. Czułem, że kolejny dzień będzie jeszcze gorszy.
XXX
Czekałam na jakąś wiadomość od niego. Na cokolwiek. Jednak telefon nie wybrzmiał w chwilach, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Nie najlepiej się działo w mojej rodzinie. Poprzedniego dnia, gdy siedziałam w kuchni spożywając kolację, mama wróciła z pracy.
- Cześć mamuś, co tak późno? - spytałam, spoglądając na nią znad miski płatków z mlekiem. Ostatnio chyba zawiesiłyśmy broń, po moich ekscesach z papierosami. Rozmawiałyśmy normalnie.
Na dworze padało, toteż trochę zmokła. Ściągnęła buty w korytarzu i weszła do kuchni.
- Dzisiaj nawał roboty. W kwiaciarnii musiałam rozkładać nowy towar, co zajęło mi sporo czasu. Poza tym mam nieciekawe wieści. Jest ktoś nowy na moje miejsce i bardziej doświadczony - powiedziała smętnie.
Usiadła przy stole, rozglądając się wokół.
- Gdzie Mikołaj?
Wskazałam ręką sufit.
- Na górze. Kasia z nim jest.
- Przecież mówiłam jej, że może sobie wziąć wolne na jakiś czas, póki nie rozwiązała tych problemów z mężem - mama zagryzła wargę. Z tego co się dowiedziałam, wnosiła przeciw niemu sprawę rozwodową.Kasia jednak, wychodząc na przeciw słowom mamy, uparcie twierdziła, że problemy są problemami, a z czegoś musi żyć.
- Tak więc, chcą cię wylać z pracy? - wróciłam do poprzedniego tematu. Wcale nie podobało mi się to, co przekazała mama. Wzięłam łyżkę płatków do ust.
- Chcesz też? - spytałam, wskazując palcem na swoją miskę.
- Nie, dziękuję - odparła mama.
Żal mi się jej zrobiło. Pracowała w tej kwiaciarni spory kawał czasu. Kto miałby być bardziej odpowiedniejszy na jej miejsce?
- Jakaś młoda niedorośnięta dziewucha, niewiele starsza od ciebie, Ewelino,chce zająć moje miejsce, oczywiście po znajomości. To przyjaciółka córki szefa, która chce dorabiać na studiach.
- Okropne - powiedziałam wywracając oczami. - Niech twój pracodawca lepiej przemyśli to, co chce zmienić.
Wstałam od stołu i po skończonym jedzeniu włożyłam ją do zlewu.
- Proszę cię łaskawie, córuś, pozmywaj po sobie - powiedziała mama, a ja nie miałam zamiaru z nią dyskutować. Umyłam miskę i przy okazji kilka porozstawianych kubków, które stały na naszym niedużym, okrągłym stoliku.
- Mamo, nie mówię tego z pretensją, ale jak cię wyrzucą to tato nie utrzyma samodzielnie naszej rodziny - spojrzałam na mamę, która zdążyła zrobić w międzyczasie herbatę.
Pociągnęła długi łyk i pokiwała głową.
- Wiem. To już jest ponad moje siły. Przez ukrócenie etatu, będziemy pozbawieni większej ilości potrzebnych pieniędzy na życie. Wiesz co, szczerze mówiąc to mój szef od zawsze był taki cholernie wkurzający. Mam ochotę na niego nawrzeszczeć - mama gestykulowała rękoma w powietrzu z dużą ekspresją.
- Musimy mieć nadzieję, że jakoś on to naprawi. Może wcale cię nie zwolni? Kwiaciarnia to przecież nie tylko sposób na zarobek, ale też pasja. To okropne, że szef chce cię mamo tak potraktować - też byłam zdenerwowana.
Naszą rozmowę przerwały kroki na schodach. Kasia schodziła na dół. Zapewne chciała już skończyć pracę. Zresztą skoro już prawie wszyscy domownicy byli na miejscu, nie była potrzebna.
- Dzień dobry, pani Izo - przywitała się Kasia - Przepraszam, że jednak zlekceważyłam pani prośbę, aby nie przychodzić do Mikołaja, ale chciałam się trochę oderwać od tej przykrej codzienności. Rozumie pani...
Mama wstała od stołu.
- Nic się nie stało. Tak czy inaczej cieszę się, że możemy pani powierzyć naszego syna. Bawi się jeszcze na górze? - mama uśmiechnęła się się do niej z umęczonym spojrzeniem.
- Tak, tak. Buduje coś z klocków.
Siedziałam przy stole przysłuchując się rozmowie.
- Pani Izo, mam jeszcze taką prośbę. Czy mogłaby mi pani wypłacić pieniądze dzisiaj ? - dziewczynie chyba było trochę głupio prosić o to moją mamę.
Widziałam jej wahanie.
- Cóż, oczywiście. Musimy tylko trochę poczekać na męża. Najwidoczniej dalej jest w pracy - wyjaśniła mama.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta. Zazwyczaj tato wracał przed osiemnastą.
- To może zrobię herbatę? - zaproponowała mama, a Kasia przystała na propozycję.
XXX
Tato wrócił wtedy naprawdę późno,a poza tym czułam od niego alkohol. Mama też zapewne to zauważyła, lecz nie chciała wykłócać się o to przy Kasi. Tato oczywiście miał przy sobie pieniądze i od razu jej zapłacił. Nie wiedziałam, do czego mogły jej być potrzebne te pieniądze tak wcześnie, ale z pewnością miała swój powód. Może chodziło o tą jej sprawę rozwodową. Dziewczyna była już nieco zniecierpliwiona czekaniem i z radością, którą widziałam w jej oczach, powitała mojego tatę, gdy ten w końcu raczył wrócić do domu. Wkrótce potem wyszła, a w kuchni zaległa cisza, która zwiastowała burzę.
- Gdzie byłeś tyle czasu? - w głosie mamy wybrzmiał zarzut. Poza tym opowiedziała mu o tym, jaki jest nieodpowiedzialny, podczas gdy ona omal już nie straciła pracy. W międzyczasie wymknęłam się do pokoju i uświadomiłam sobie, że w naszej rodzinie dzieje się źle.Wysłałam kolejnego sms -a do Pawła, lecz ten dalej nie odpowiadał. Powoli traciłam nadzieję na cokolwiek.
YOU ARE READING
Jestem Twój
Teen FictionNie zawsze NASZE PRZYPUSZCZENIA i WYOBRAŻENIA mogą być czymś, czym MAMY się KIEROWAĆ. Ewelina Strzelecka nigdy nie mogłaby powiedzieć na swoich przyjaciół złego słowa. Łukasz, Paweł i Liliana od zawsze byli przy niej. Jednak czasem gdy ktoś się zako...