Rozdział 9

9 0 0
                                    

Poranek nie był przyjemny. Był okropny. Wstałam z potwornym kacem i jedynym plusem całego tego fatalnego dnia było to, że była niedziela i nie musiałam iść do szkoły. Gdy wkroczyłam do kuchni, mama posłała mi nienawistne spojrzenie. Głowa wprost pękała mi na pół i chwiałam się lekko na nogach. Nie miałam siły na nic.

Usiadłam przy stole, niechętnie spoglądając na kanapki leżące obok mnie. Mama stała przy blacie i coś kroiła. Tato był zapewne w łazience, a Mikołaj jeszcze spał. To był jedyny dzień w tygodniu, kiedy mój tato miał wolne. W soboty pracował co prawda krócej, ale pracował.

Siedziałam w piżamie wygładzając nerwowo materiał spodenek na nodze. Nie chciałam usłyszeć słów mamy zaczynających rozmowę o tym, co się ze mną wczoraj działo. Najchętniej przeleżałabym w łóżku cały ten dzień.

- No dobrze, co powiesz na swoje wytłumaczenie ? Co robiłaś wczoraj i gdzie byłaś ? - zapytała tym swoim surowym głosem. Nie chciałam słyszeć tych słów.

Na domiar złego do pomieszczenia przyszedł tato, równie zdenerwowany, bo od razu powiedział :

- No właśnie. Teraz się z tego wszystkiego tłumacz. Miał na sobie krótkie spodenki od piżamy i bluzkę z krótkim rękawem. Najwyraźniej się golił.

- No słuchamy - mama ze zdenerwowania zaczęła mocniej uderzać nożem w deskę, który ciachał w równiutkie plastry ogórka.

- Byłam u Liliany - zełgałam.

- A to ciekawe. Widziałem Lilianę na ulicy w tym czasie, kiedy cię szukaliśmy. Gdy zapytaliśmy ją czy cię widziała, odparła, że nie. Ba, mówiła, że nawet ciebie u niej nie było - tato uniósł jedną brew do góry. Zaraz potem usiadł przy stole sięgając po kanapkę.

- Nic nie zjesz ? - zapytał.

- Na razie nie mam ochoty - odparłam, tak naprawdę myśląc o tym, że gdybym zjadła którąkolwiek kanapkę, to bym zwymiotowała.

- A to niby dlaczego ? - mama spojrzała na mnie groźnym wzrokiem - Bo się schlałaś, prawda ?

Na te słowa gwałtownie wstałam gwałtownie z krzesła, tak, że się przewróciło.

- Odczep się ! Mam gdzieś co sobie pomyślisz ! - wykrzyknęłam zdenerwowana.

- Ewelina, jak ty się odzywasz do matki ? - tato spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem i zaczął mnie besztać :

- Jesteś nieodpowiedzialną, niewdzięczną gówniarą, która robi co jej się podoba ! Dajemy ci opiekę, dom i spełniamy twoje zachcianki, a ty w ten sposób się odpłacasz ?! Nie wstyd ci ? Martwiliśmy się o ciebie do jasnej cholery, a ty się włóczysz nie wiadomo gdzie i nawet nas o tym nie informujesz ! Jakby tego było mało, przychodzisz do domu tak upita, że aż strach patrzeć ! Dziewczyno, co się z tobą dzieje ?

- Mam was dość, wy nic nie rozumiecie ! - krzyknęłam wybiegając z kuchni. Wbiegłam do swojego pokoju, trzaskając głośno drzwiami.

- Ewelina, wracaj ! - usłyszałam głos mamy.

Nie zamierzałam wracać. Nagle za drzwiami dobiegł mnie głos Mikołaja, który najwyraźniej wstał, słysząc hałasy na dole. Mój brat miał swój pokój na piętrze.

- Czemu wy tak głośno krzyczycie ? - zapytał rodziców.

Przez chwilę nie słyszałam żadnej odpowiedzi na jego słowa. W końcu mama się odezwała :

- Nieważne, Miki. Chodź na śniadanie.

Ułożyłam się na łóżku twarzą do pościeli i płakałam, a łzy sprawiały, że poduszka na której leżałam, robiła się coraz bardziej mokra. W tej chwili miałam wszystko gdzieś. Głowa mnie bolała, było mi niedobrze, a na dodatek czułam niesmak poprzedniego dnia. Wciąż wspominałam tego gościa, który mnie obściskiwał. Pocieszające było to, że zdołałam uciec zanim ten zrobiłby mi krzywdę. Oprócz tego moją głowę wypełniały setki myśli na temat tamtej dziewczyny, którą widziałam z Pawłem. Byłam niemal pewna, że coś ich łączyło. Płakałam. Płakałam i płakałam bez końca. Uważałam siebie za idiotkę i nieudacznicę. Nagle poczułam, że okropnie chce mi się wymiotować. Wyszłam z pokoju i szybko skierowałam się w stronę łazienki znajdującej się pomiędzy lewą a prawą stroną korytarza. Pochylając się nad ubikacją wypruwałam z siebie wszystkie flaki. Trwało to dość długo. W końcu, gdy już wyszłam z tamtego pomieszczenia, mama zlitowała się nade mną i zawołała mnie do kuchni, bym przyszła i napiła się szklanki mleka.

- To pomaga - stwierdziła. Nadal miała surowy wyraz twarzy, ale chyba trochę jej przeszło. Mikołaj z tatą siedzieli przy stole zjadając kanapki w zastraszającym tempie.

- Dzięki - powiedziałam po prostu.

Choć na widok białego płynu znów zbierało mi się na wymioty, zdecydowałam, że skoro ma mi to pomóc w opanowaniu mojego szalejącego żołądka, napiję się go.

Pociągnęłam długi łyk, a potem następny i następny, a po paru minutach uporczywa chęć wymiotowania się ode mnie odczepiła. Wróciłam do swojego pokoju i zdecydowałam, że prześpię się parę godzin. Zawinęłam się w kołdrę i ułożyłam do snu.

XXX

Po południu, gdy już do siebie całkiem doszłam, odsłuchałam wiadomość na poczcie głosowej. Liliana próbowała się do mnie dodzwonić zapewne wtedy gdy spałam.

'' Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to czy mogłabym do ciebie wpaść ? Mogłybyśmy pogadać o tym i o tamtym. '' - nagrała się.

Postanowiłam do niej oddzwonić. Siedziałam na łóżku po turecku i słuchałam muzyki. Po chwili wyciągnęłam słuchawki z uszu.

Gdy już wykręciłam jej numer, po trzech sygnałach odebrała :

- Halo ? Ewelina ?

- Hej - odparłam.

- No hej. Czemu nie odbierałaś ? - spytała.

- Spałam. Miałam ciężki poranek.

- Uu, coś dziwnie to zabrzmiało. Ciężki poranek ? Z reguły ludzie mówią, że mają ciężki dzień, ale poranek ? No coś tu ewidentnie nie gra - wyobraziłam sobie, jak kręci głową z dezaprobatą. A właśnie, spotkałam wczoraj twoich rodziców i się o ciebie pytali. Ewelina, czy u ciebie wszystko w porządku ?- po jej głosie wyczułam, że się martwi.

- Wiesz, to nie jest rozmowa na telefon.

- Czyli mogę przyjść ?

- Jasne, ale ostrzegam, że moi rodzice nie mają dzisiaj zbytniego humoru. Ogólnie w tym domu panuje dzisiaj nieprzyjemna atmosfera. Wchodzisz na własną odpowiedzialność - powiedziałam półżartem.

- Okej, jakoś to przeżyję - odparła ze śmiechem.

Zaraz potem się rozłączyłam.









Jestem TwójWhere stories live. Discover now