Rozdział 6

10 1 0
                                    

Tak jak zaplanowaliśmy poprzedniego dnia, razem z Pawłem wybrałam się do kina. Wyszedł po mnie około trzynastej i razem udaliśmy się na autobus. Kino, które było naszym celem, znajdowało się w centrum miasta. Dotarcie tam zajmowało mniej więcej dwadzieścia minut jazdy. Gdy byliśmy na miejscu, czyli na przystanku, od którego już tylko kilka kroków dzieliło nas do budynku Heliosa, uśmiechnięci usiedliśmy na chwilę na pobliskiej ławce jak tylko autobus odjechał. Musiałam się napić wody, bo strasznie mnie suszyło. Upał był nie do zniesienia, tym bardziej, że zbliżało się lato. Nadal byłam pod wielkim wrażeniem tego, że Paweł zaproponował mi wyjście do kina.

- Ale gorąco - mój towarzysz spojrzał na mnie, pocierając przy tym czoło.

- Okropnie - potwierdziłam.

Gdy także Paweł zaspokoił swoje pragnienie, podążyliśmy w kierunku wielkiego budynku. Wielu ludzi przechadzało się obok nas, przeważnie z lodami o przeróżnych smakach w ręku. Mnie samą naszła na nie ochota. Spojrzałam na pewną kobietę, która wychodząc z pobliskiej budki, niosła grejpfrutowego loda.

- Co, masz może ochotę na lody ? - w pierwszym odruchu chciałam pokiwać głową, ale opamiętałam się w porę. Nie chciałam, żeby Paweł tracił pieniądze na moje widzimisię.

- Nie - odparłam po prostu.

- Oj przestań, kasy mi nie szkoda. Sam cię zaprosiłem, więc zadbam o co zechcesz - mrugnął do mnie. Zaraz potem pociągnął mnie w stronę budki, z której wychodziła wtedy tamta kobieta - Chodź, kupimy sobie po jednym. Jest jeszcze trochę czasu do seansu.

Uległam mu.

Kiedy zjedliśmy przed budynkiem kina, udaliśmy się na film. Na sali było sporo ludzi. Gdy zaczynali wyświetlać film, w pomieszczeniu zaległa ciemność. Seans trwał godzinę i dziesięć minut. Zleciało bardzo szybko. A przy tym pośmialiśmy się za wszystkie czasy.

Kiedy byliśmy już w naszej okolicy, Paweł odprowadził mnie do drzwi.

- Było super, dzięki, że zgodziłaś się ze mną pójść.

Zaczerwieniłam się troszeczkę.

- To ja się cieszę, że mnie zaprosiłeś. Świetnie było spędzić ten czas z tobą.

- Muszę już lecieć - Paweł miał już iść, jednak przechodząc koło mnie delikatnie musnął mój policzek.

Moje serce wykonało fikołka. Oprócz tego zakręciło mi się nieco w głowie.

- Do zobaczenia - odrzekłam.

Paweł wyszedł przez furtkę i podążył samotnie do domu.

Wchodząc do domu przywitałam się z rodzicami, którzy siedzieli w kuchni przy stole i pili najwyraźniej herbatę.

- Cześć kochanie, jak było ? - mama spojrzała na mnie ze zbyt szerokim uśmiechem.

- W porządku - odparłam na pozór obojętnie z korytarza. Gdy zdjęłam buty, już szłam w kierunku swojego pokoju, jednak tato mnie zatrzymał.

- Masz jutro jakiś sprawdzian lub kartkówkę ?

- Tak, sprawdzian z fizyki.

- Ucz się, bo ostatnio twoje oceny z tego przedmiotu nie są najlepsze - powiedział.

- Jasne.

Jednak gdy tylko znalazłam się w pokoju i przekartkowałam podręcznik z fizyki na tematach z elektrostatyki, poddałam się uznając, że są zbyt trudne. Włączyłam sobie muzykę w telefonie, zabrałam aparat i wyszłam do ogrodu. W naszym ogrodzie rosły piękne, czerwone tulipany, niebieskie niezapominajki, róże a także kilka odmian krzewów i pięć drzewek owocowych. Pod drzewem stała huśtawka, a obok zjeżdżalnia Mikołaja oraz piaskownica. Ogród był średniej wielkości. W dzieciństwie uwielbiałam w nim przesiadywać, bawiąc się w domek.

Wzięłam aparat i podchodząc do krzewu różanego cyknęłam kilka zdjęć. Fotografowanie od zawsze było moim hobby. Raczej nie miałam zbyt dużo talentów, ale co jak co, robienie zdjęć zawsze wychodziło mi nadzwyczaj dobrze. Przeważnie fotografowałam rośliny, ludzi, a także zabytki. Czyli można powiedzieć większość rzeczy.

Niedzielne popołudnie było bardzo leniwe i spokojne. Kiedy już porobiłam sporo zdjęć, położyłam się na naszej drewnianej huśtawce.

Chwilę później zasnęłam tam pośród bzyczenia pszczół zapylających kwiaty.

XXX

Obudziłam się dzięki Mikołajowi. Przyszedł do ogrodu i zaczął szurać swoją ciężarówką po piasku.

- Ioioioioioio - usłyszałam przeciągły jazgot.

Podniosłam głowę i spojrzałam na niego, marszcząc czoło.

- Możesz jazgotać gdzie indziej ? - obruszyłam się.

- Nie. Daj mi spokój, bo zawołam mamę - mały był strasznie wstrętny.

- Przebrzydły berbeć - powiedziałam, wstając z huśtawki cała obolała od twardej deski. Poniewczasie stwierdziłam, że mogłam zabrać ze sobą jakiś koc. Mikołaj zignorował moją kąśliwą wypowiedź.

Wróciłam do domu, biorąc ze sobą telefon i aparat.

- Nie nauczyłaś się - usłyszałam z salonu słowa taty. Oglądał z mamą jakiś film.

Skąd on to wiedział ?

- Po prostu nie rozumiem tego całego naukowego bełkotu - wyznałam szczerze.

- Poproś kogoś, aby ci to wytłumaczył. Ja i mama nie byliśmy mocni z tego przedmiotu, a poza tym już wszystko pozapominaliśmy.

- Niby kogo ? - odrzekłam. Wiedziałam, że mam straszne braki w nauce z tego przedmiotu i często dostawałam jedynki.

- Na to pytanie już ci nie odpowiem. Do końca roku zostało niewiele czasu, a ty to bagatelizujesz. Musisz się poprawić.

- Dobrze, pomyślę nad tym - odpowiedziałam, nawet nie chcąc sobie wyobrażać sytuacji w której to okazałoby się, że nie zdałam.

Potem poszłam znów do pokoju i wskoczyłam na łóżko. Powoli się ściemniało.Ciągle myślałam o Pawle i o tym, co się tak naprawdę z nami działo. Czy byłam gotowa na to, by się zakochaæ ? I to w tak m³odym wieku ? W dodatku to jak siê przy nim czu³am wcale nie pomaga³o. Skręcało mnie w żołądku i przez to czułam się żałośnie. Na dodatek miałam wrażenie jakbym odpychała od siebie Lilę i Łukasza. Dobra, powiedziałam sobie, przestań się użalać. I z tym postanowieniem w głowie, zaczęłam odrabiać lekcje, siadając przy biurku.





































Jestem TwójWhere stories live. Discover now