rozdział trzynasty

3.8K 396 13
                                    

Kolejne dni mijały powoli. Jego praktycznie nie było w domu, a ja spędzałem czas przed telewizorem lub w swoim pokoju z jedną z książek zabraną z półki w salonie.

Mało rozmawiałem z Zaynem, właściwie, jeżeli nie było to konieczne, nawet mu nie odpowiadałem.

Siedziałem przed telewizorem z wiadomościami lecącymi na dużym ekranie.

Wstrzymałem oddech widząc swoje własne zdjęcie w rogu, a blond reporterka wypowiedziała moje imię i nazwisko.

- Nadal nie odnaleziono jednego chłopca ani jego ciała. Członka wycieczki szkolnej z Irlandii, która była w centrum zamachu. Przypominamy, że osiemnastolatek i jego przyjaciele byli ofiarami strzelaniny w zeszłym tygodniu w poniedziałek..

- Czemu mówią o mnie jakbym nie żył? - spytałem słabo nawet nie zauważając Zayna wchodzącego do pomieszczenia.

- Jesteś obco krajowcem, ciesz się, że w ogóle jeszcze o tobie mówią - mruknął przebiegając dłonią po włosach, a ja wstałem z kanapy i zacząłem okładać jego tors dłońmi, które wydawały się przy tych jego śmiesznie małe.

- Nienawidzę cie! Jak mogłeś?! Wypuść mnie ty cholerny..! - wrzasnąłem, a on złapał mnie za nadgarstki patrząc mi w oczy. Mój oddech drżał, ale nie płakałem. Już nie będę tego robił.

Rzucił mnie na kanapę jak szmacianą lalkę i usiadł na moich biodrach, przytrzymując też moje ręce nad głową. Kręciłem się pod nim starając się go zrzucić, jednak wydawało się go to nie ruszać.

- Jak mogłem ci zrobić co? - warknął - Nie zrobiłem ci nic złego od kiedy tu jesteś, nie skrzywdziłem cie. Starałem się być nawet kurwa miły - uniósł głos - I jeżeli się jeszcze nie domyśliłeś, to uratowałem ci kurwa życie - wysyczał parę centymetrów od mojej twarzy - Mogłem strzelić ci w głowę, powinienem był to zrobić. Jednak strzeliłem obok, a potem zabrałem cie do siebie. Oni jeszcze chodzili i co najmniej dwa razy strzelali trupom w głowy. Zginąłbyś tam.

- Zabiłeś moich przyjaciół - wyszeptałem patrząc prosto w jego wściekłe brązowe oczy - Było też zabić mnie. Bo może ty będziesz wstanie żyć z tyloma osobami na sumieniu, jednak ja wciąż czuje jak uścisk mojej przyjaciółki na mojej dłoni i to jak staje się coraz lżejszy.. Czemu mnie oszczędziłeś? Przez to, że się zatrzymałem? Ale co to znaczy? - spytałem słabo.

Puścił moje ręce, jednak nawet się nie poruszyłem. Położył dłoń na moim policzku głaszcząc go lekko.

- Schowałem broń i jedną ważną rzecz w twojej walizce, gdy na mnie wpadłeś - powiedział, a ja czułem jak mój żołądek nieprzyjemnie się zawiązuje w supeł - Właściwie, to nie był przypadek. Poza tym.. Nie potrafiłem cie zabić, gdy wpatrywałeś się we mnie tymi oczami.

Nie odsunąłem się od jego dłoni mimo iż powinienem. Przymknąłem jedynie powieki i po chwili poczułem jak schodzi z moich ud.

Cruel World • Ziall ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz