2.

93 7 0
                                    

Wszystkie oczy momentalnie zostały zwrócone na nią.

-Dzień dobry-powiedziała nieśmiało Caitlin, i weszła w głąb klasy.

-Dzień dobry-powiedziała młoda blondynka ze szpachlą tapety na twarzy-ty pewnie jesteś Caitlin tak?

-Tak-odpowiedziała drobna blondynka uśmiechając się lekko.

-Przedstaw się i usiądź proszę na jakimś wolnym miejscu.

-Dobrze. Tak więc cześć-zielonooka dziewczyna pomachała lekko ręką do klasy i uśmiechnęła się-jestem Caitlin i mam szesnaście lat, jestem młodsza od was o rok i nie jestem jakąś szczególną osobą, nie zwracajcie na mnie po prostu uwagi-Caitlin uśmiechnęła się jeszcze raz i odeszła do wolnej ławki, która znajdowała się na końcu sali od strony okien.

***

dzwonek.

Caitlin spakowała wszystkie swoje rzeczy do plecaka, po czym szybkim krokiem wyszła z klasy i udała się do ubikacji.

-Ekhem-zachrząkał ktoś za nią ,gdy stała przed lustrem-to jest męska ubikacja.

-O matko-powiedziała blondynka lekko zdziwiona-przepraszam.

-Spoko, możesz już wyjść-powiedział brunet, bez uczuć, nawet nie patrząc na Caitlin.

Caitlin nic nie odpowiedziała. Wyszła z ubikacji, a on za nią, lecz ,po chwili została przybita przez kogoś do ściany.

-Trzymaj się od niego z daleka suko-warknęła jakaś tapeciara patrząc na Caitlin z nienawiścią oraz przygniatając jej nogę swoim kolanem

-Ale od kogo?-zapytała zielonooka uśmiechając się.

-Wiesz o kogo mi chodzi tempa zdziro. Trzymaj się od niego z daleka, bo inaczej pożałujesz-powiedziała i opuściła Caitlin na ziemię, po czym odeszła.

Czyli tak to teraz będzie wyglądać?

Blondynka otrzepała się i ruszyła w stronę klasy, gdzie stała nie mała chmara ludzi. Caitlin usiadła na podłodze i zaczęła lekko masować swoją obolałą, chudą oraz drobną nogę. Syknęła z bólu w myślach, zaciskając, mocno powieki i wdychając głęboko powietrze.

-Coś się stało?-spytała wysoka, dosyć szczupła, niebieskooka, czarnowłosa dziewczyna stojąca przed Caitlin.

-Nie nic-powiedziała blondynka nadal masując swoje udo.

-Na pewno?-spytała niebieskooka dziewczyna kucając przed Caitlin.

-Tak-powiedziała Caitlin patrząc na dziewczynę.

-Jestem Rosalie, a ty Caitlin tak?

-Tak.

-Może pójdziesz ze mną i z moimi przyjaciółmi dzisiaj na miasto?-spytała Rosalie-proszę, będzie fajnie.

-No dobrze-powiedziała Caitlin z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Świetnie-dziewczyna uśmiechnęła się szeroko-to spotkamy się po szkole o piętnastej w parku na przeciwko Starbucks'a okej?

-Jasne. Spoko.

***

Zadzwonił ostatni dzwonek a na zegarku widniała godzina 13:50.

Caitlin szybko opuściła szkołe i ruszyła w stronę swojego domu po drodze podziwiając widoki  Kanady. Dziewczyna była oczarowana tym miejscem, jak niczym innym dotąd. To miejsce oczarowało ją kompletnie.

Zielonooka szła przez kręte uliczki Kanady aż w końcu dotarła pod swój dom. Był on szary i zwyczajny, miał duże okna i śliczny ganek na którym wisiał jej własnoręcznie zrobiony w dzieciństwie łapacz snów. Dziewczyna weszła na ganek i wzięła przedmiot do ręki, a do jej oczu momentalnie napłynęły łzy.


Hejka bobaski ;*

Dziś bonusowy rozdział hihi :3



💓 To miłość kochanie 💓✅✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz