LXII. Zaginieni

887 52 23
                                    

Wracałaś do domu ciesząc się jednym z cieplejszych dni. Nawet bez patrzenia w kalendarz wiedziałaś, że wakacje już niedługo. A po nich ostatni rok liceum. Myślałaś o Uniwersytecie w San Diego lub Stanfordzie. Ale masz jeszcze rok, a wiadomo, że kobieta zmienną jest. Poprawiłaś pasek torby na ramieniu i weszłaś do domu. Tata był w pracy, ale chłopaki powinni być w domu. Chyba, że Stiles wyszedł gdzieś z Malią. Tak jak myślałaś, zobaczyłaś tylko dwóch swoich braci.

- Cześć Stuart. - powiedziałaś wchodząc do kuchni i kładąc torbę na szafce. - Thomas. - przywitałaś się biorąc jogurt z lodówki. Odwróciłaś się do nich i automatycznie się uśmiechnęłaś. - Z czego się śmiejecie? - zapytałaś widząc ich zadowolone miny. Spojrzeli na siebie, a Stuart poprawił okulary. Usiadłaś przy stole cały czas na nich patrząc. - Co jest? - zapytałaś.

- Mówiłem, że to zadziała. - rzekł Stuart uśmiechając się dumnie.

- Co? - zapytałaś, a Stuart zdjął okulary i czapkę stając w dziwnej pozie. Podniosłaś brwi w pytający sposób i nabrałaś jogurt na łyżeczkę kierując ją do ust.

- Nie rozumiesz? - zapytał dobitnie i spojrzał na cały czas uśmiechającego się brata. Popatrzyłaś na Stuarta uważnie badając go wzrokiem.

- Stiles? - zapytałaś niepewnie.

- Tak! - krzyknął zadowolony i założył okulary.

- Co ty robisz? - zaczęłaś. - Gdzie Stuart? Dlaczego masz jego okulary i czapkę?

- Po kolei. - rzekł Thomas, gdy Stiles próbował założyć czapkę.

- Kojarzysz taką blondynkę ze starszej klasy? Codziennie nosi sukienki. - dodał Stiles, a ty kiwnęłaś głową.

- Masz krzywo czapkę. - wtrąciłaś cały czas jedząc jogurt. Wyjął telefon i przeglądając się w ciemnym ekranie próbował ją naprostować.

- Stuart się w niej buja. - powiedział Thomas.

- I wy chcecie...

- Tak. - wypalił Stiles. - Stu jest strasznym cykorem, więc ja to zrobię za niego.

- Chcesz się z nią umówić w jego imieniu? - zapytałaś dla jasności.

- Dokładnie.

- A co on na to? Właściwie to, gdzie on jest? - zmarszczyłaś brwi.

- W piwnicy.

- Zamknęliście go w piwnicy?! - krzyknęłaś ruszając do wyjścia, ale Stiles cię zatrzymał. Już chciał coś powiedzieć, ale usłyszałaś uderzanie dłonią w drzwi i stłumione krzyki.

- Wypuść mnie, sukinsynu! - wrzeszczał Stuart.

- Wypuście go. - powiedziałaś patrząc na braci.

- Nic mu nie będzie. - rzekł Thomas. - Drze się tak od pół godziny.

- Czyli nie poszedł dobrowolnie. - założyłaś ręce na piersi patrząc na dwójkę chłopaków.

- Nie patrz na mnie. - powiedział Thomas. - To był jego pomysł. Ja tylko otworzyłem i zamknąłem drzwi. - popatrzyłaś na Stilesa w okularach i granatowej czapce.

- To dla jego dobra. - wypalił.

- Nie matkuj mi tutaj! - usłyszałaś stłumione krzyki Stuarta.

- Czyli... - zaczęłaś. - Zamknęliście go w piwnicy, zabraliście czapkę i okulary. Ty przebrałeś się za niego i w jego imieniu masz zamiar zaprosić dziewczynę na randkę?

- Czy to nie genialny plan? - uśmiechnął się Stiles.

- Zapomnieliście o jednej rzeczy.

- Jakiej? - wypalili obaj zdezorientowani.

Rodzeństwo StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz