- Stiles, nie musisz tego robić. - powiedziałaś wreszcie po długiej ciszy. 24 godziny temu Stiles wstrzyknął ci środek usypiający i próbował zabić Scotta. Na szczęście Deaton przybył w porę i wstrzyknął twojemu bratu truciznę dla lisów. Według niego, w ciele Stilesa ukrył się lis i musimy go wypędzić. Ale wiedziałaś, że nie pomoże nawet Eichen House, do którego jechaliście.
- Muszę. - rzekł Stiles.
- Wcale nie.
- Muszę was chronić przed samym sobą.
- Wiesz, że to nie prawda. - przekonywałaś sama siebie.
- Prawie zabiłem swojego najlepszego przyjaciela, wysadziłem komisariat i podałem środek usypiający dla zwierząt mojej siostrze. Chcesz więcej argumentów? - spojrzał na ciebie, a wasz tata zatrzymał samochód przed Ośrodkiem Eichen. Westchnęłaś i wszyscy wysiedliście. Stiles stanął przed bramą patrząc na wielki szpital psychiatryczny, w którym spędzi najbliższe dni. Usłyszałaś dźwięk silnika i Scott zatrzymał skuter.
- Nic nie mówiliście. - powiedział z lekkim wyrzutem.
- Chcieliśmy uniknąć zamieszania. - rzekł twój tata.
- To tylko trzy doby. - wzruszył ramionami Stiles.
- Tu przebywał Barrow. Nie wie Pan o wszystkim. - mówił Scott.
- Słyszałem o Nogitsune, Kitsune i ONI. - powiedział Szeryf.
- Dobrze zapamiętałeś. - wtrącił Thomas.
- Scott, obraz z rezonansu był identyczny jak u mojej żony. Przestraszyłem się. Jutro jadę do eksperta do Los Angeles.
- Dlaczego chce Pan go tu zostawić?
- To był mój pomysł. - odezwał się Stiles.
- Nie będę mógł ci pomóc.
- A ja cię nie skrzywdzę.
- Deaton ma plan. Argent uruchamia kontakty. Jeżeli nie zdołamy ci pomóc...
- Wtedy musicie coś dla mnie zrobić. - rzekł Stiles. - Upewnijcie się, że stąd nie wyjdę. - powiedział i spoglądając na Scotta ruszył przez bramę, a wy za nim.
Weszliście do dużego holu, na którego przeciwnej stronie drzwi stała recepcja. Wewnątrz było cicho, a jedynymi źródłami światła były lampki na ścianach rzucające blade światło. Rozejrzałaś się i po lewej stronie zobaczyłaś chłopaka na wózku inwalidzkim. Spojrzał na ciebie spode łba i uśmiechnął się szalenie. W rogu stała dziewczyna z ciemnymi włosami spadającymi jej na twarz. Przypominała Samarę Morgan.
- Pan Stilinski? - usłyszałaś głos. Obok was stała niska, ciemnoskóra kobieta w szarym stroju. Uśmiechała się i sprawiała wrażenie całkiem normalnej wokół tylu szaleńców. - Proszę do mnie. - powiedziała, a wy patrząc po sobie poszliście za nią. Weszliście do niewielkiego gabinetu, kobieta wskazała krzesła, a sama rozsiadła się w fotelu za biurkiem i wyjęła dokumenty oraz długopis i podała twojemu tacie. Ty, Stuart i Thomas usiedliście na sofie pod ścianą. - Przez pierwsze trzy doby żadnych telefonów, maili, ani odwiedzin. Zbadamy cię, a rano czeka cię spotkanie z psychologiem, pracownikiem społecznym i terapia grupowa.
CZYTASZ
Rodzeństwo Stilinski
FanficCo jeśli Stiles miałby rodzeństwo? I to nie jedno ale troje?! Jak potoczyłoby się twoje życie jako siostra ekscentrycznego Stilesa, bystrego Stuarta i sarkastycznego Thomasa? Chcesz się dowiedzieć, co cię spotka w Beacon Hills, mieście pełnym wilkoł...