Minęło kilka miesięcy. Kilka potwornie długich miesięcy. Rana na boku całkowicie się zagoiła pozostawiając jedynie ledwo widoczne blizny. Gdy wyszliście z tuneli i za naleganiem Scotta pojechałaś do szpitala tata już tam był. Stuart i Thomas też. Szłaś powoli, ale i tak z daleka było widać twoje zakrwawione ciuchy. Bluzka oczywiście była do wyrzucenia. Ale nie o to najbardziej się martwiłaś. Właściwie nie martwiłaś się wtedy o nic. Wręcz przeciwnie twój tata. Prawił kazania przez godzinę i co pięć minut powtarzał, że jakby mógł, skręciłby Theo kark. Chciałaś mu powiedzieć, że to i tak by go nie zabiło, ale siedziałaś cicho na krześle, a Melissa zszywała ci rany. Zresztą twój tata nawet jakby chciał coś zrobić Theo, to nie mógł. Chłopak przepadł. Nikt nie zasłużył na...to co go spotkało. Nie wiedziałaś, gdzie jest, co robi i czy w ogóle jeszcze żyje. Jego odejście tobą wstrząsnęło. Przez dwa tygodnie nie chciałaś nic jeść. Schudłaś siedem kilogramów i wreszcie gdy twój tata stracił cierpliwość i zagroził, że wyśle cię do psychologa, zaczęłaś jeść. Nie podobała ci się wizja spotkania kolejnej szurniętej babki, która wyjaśnia ci, co się dzieje w twoim umyśle. Wiedziałaś, co się tam działo. Na początku był chaos, a później wszystko stanęło. Nie było nic. Kompletna pustka. Niczym się nie przejmowałaś. Całymi dniami chodziłaś z kamiennym wzrokiem i praktycznie nic nie mówiłaś. Stiles, Stuart i Thomas pomagali ci jak mogli. Oczywiście powiedzieli tacie o tym, że ty i Theo byliście razem, ale to nie miało już dla ciebie znaczenia, co sobie pomyśli. Chłopcy siedzieli u ciebie w pokoju godzinami próbując z tobą rozmawiać, pocieszać, a nawet rozśmieszać. Musiałaś niestety przyznać, że im nie wychodziło. W szkole nie odstępowali cię na krok. Scott, Liam i inny też próbowali ci pomóc, jednak bezskutecznie. Przestałaś się interesować czymkolwiek. W tym nauką. Bracia pomagali ci jak mogli. Stuart odrabiał twoje lekcje. Stiles siadał obok ciebie na sprawdzianach i podawał ci wszystkie odpowiedzi. A Thomas raz nawet włamał się do pokoju nauczycielskiego i podmienił sprawdziany, w wyniku czego, dostałaś piątkę. Byłaś im bardzo wdzięczna, ale widziałaś, że już nie mogli. Byli zmęczeni, jednak nie dawali tego po sobie poznać. Wtedy wzięłaś się w garść. Nie mogłaś nic nie robić całe życie. Twojemu tacie spadł kamień z serca, gdy zobaczył, że po miesiącu wreszcie się uśmiechnęłaś. Wszyscy również wyglądali jakby odczuli ulgę. Ale nikt nie wspominał o Theo. Zostawił cię. Oczywiście nie dobrowolnie. Widziałaś jak usilnie próbował się czegoś łapać, jednak nie miał szans. Nie miałaś za złe Scottowi, że cię złapał i nie puszczał. Przeprosił oczywiście, ale cóż ci po przeprosinach skoro już miałaś nigdy nie ujrzeć Theo. Zostawił cię samą. Wśród całego okrutnego świata on był czymś w rodzaju ostoi. Był zły, to pewne. Ale nie zasłużył na taki los, jaki go spotkał. Została ci po nim jedynie piątka z chemii, która minimalnie podwyższała twoją roczną ocenę. Rok szkolny kończył się za ponad trzy miesiące, a ty już całkowicie doszłaś do siebie. Kira odjechała do Skórozmiennych, aby nauczyć się panować nad wewnętrznym lisem. Hayden zamieniła się w wilkołaka przez ugryzienie Scotta. Doktorzy i Bestia zniknęli. Znów mieliście chwilę spokoju.
- Co, u licha, wy sobie myśleliście? - zapytał wasz tata. Wokół roiło się od policji.
- Próbowaliśmy pomóc. - wzruszył ramionami Scott.
- Pomóżcie mi zrozumieć, co się tu, u licha, wydarzyło.
- Próbowaliśmy grzecznie nakłonić go do zatrzymania się. - rzekł Stiles, a ty prawie wybuchnęłaś śmiechem przypominając sobie minę kierowcy, gdy Scott w postaci wilkołaka wskoczył na przednią maskę.
- Ale uciekał. - próbował ratować sytuację Stuart.
- I uciekł. - wtrącił Szeryf.
- No jasne, bo to najwyraźniej jakiś geniusz zbrodni, tato. - wypalił Thomas.
CZYTASZ
Rodzeństwo Stilinski
FanfictionCo jeśli Stiles miałby rodzeństwo? I to nie jedno ale troje?! Jak potoczyłoby się twoje życie jako siostra ekscentrycznego Stilesa, bystrego Stuarta i sarkastycznego Thomasa? Chcesz się dowiedzieć, co cię spotka w Beacon Hills, mieście pełnym wilkoł...