XV. Partner

1.5K 84 21
                                    

- Jak zamierzasz go powstrzymać? - pytał Thomas, gdy jechaliście przez ulice Beacon Hills.

- Jeszcze nie wiem. - mówił Stiles. - Scott powiedział, że stoją na poboczu ulicy.

- W czym ma nam to pomóc?

- Tego też jeszcze nie wiem.

- To nie przypadkiem oni? - zapytałaś wskazując na ciemny samochód stojący na boku.

- Obawiam się, że tak.

- To co robimy? - zapytał Stuart. Stiles zamyślił się na chwilę.

- Cholera! - wymamrotał i skręcił kierownicą uderzając lekko w tył samochodu. - Mój Jeep. - powiedział żałośnie.

- Wysiadaj. - nakazał Stuart.

- Stiles! Oszalałeś?! - krzyczała mama Scotta.

- Pani McCall? - zapytał Stiles udając zdziwionego. Od strony kierowcy wysiadł wujek Dereka. - Co za zbieg okoliczności. Wyrośliście przede mną jak z pod ziemi.

- Staliśmy na poboczu.

- Aż trudno w to uwierzyć. - uśmiechnął się Stiles, gdy wujek Dereka do was podszedł. - Może zadzwońmy na policję.

- Nie trzeba. - odpowiedział mężczyzna.

- Na pewno? Łupie mnie w karku.

- Przecież to ty w nas wjechałeś. - wrzeszczała Melissa.

- Boli mnie szyja.

- Nadciągnąłeś sobie mięsień.

- A ty gdzie? - zapytał cię Stuart, gdy wysiadałaś z Jeepa.

- Coś nie tak? - zapytałaś.

- Jakbyś nie zauważyła twój brat rozbił auto.

- Niechcący! - bronił się Stiles.

- Cześć, Melissa. - odezwał się Stuart, który razem z Thomasem wyszedł z samochodu.

- Wy sobie żartujecie?! Zepsuliście mi...

- Randkę?

- Nie wasza sprawa. Do domu. Już! Albo zaraz zadzwonię do waszego taty.

- Odwieziemy cię. - powiedziałaś, a Stiles wepchnął mamę Scotta na tylne siedzenie Jeepa, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Stuart i Thomas usiedli po obu jej stronach, a Stiles odjechał jak najszybciej zostawiając wujka Dereka przy stłuczonym aucie.

- Więc... - zaczął Stuart. - Melissa. Kim był ten...przystojny dżentelmen?

- Peter. A zresztą to nie wasza sprawa.

- Chcielibyśmy wiedzieć po prostu czy na pewno jest dla ciebie odpowiedni. - łgał Thomas.

- No nie! Wy macie mi wybierać partnerów? Nie dziwiłabym się, jakby to był Scott, ale wy?! - zaśmiała się krótko.

- Wiesz, że cię kochamy. - powiedziałaś.

- Też was kocham, ale to nie wasza sprawa. Stiles wysadź mnie tu.

- Ale...

- Już. - Stiles niechętnie zatrzymał Jeepa.

- Jesteś pewna, że nie chcesz, żeby cię powieźć? To...

- Na pewno. Dziękuję. - odrzekła zatrzaskując drzwi. Ruszyła chodnikiem oświetlanym przez uliczne latarnie, a Stiles szybko wykręcił numer do Scotta.

- Nie odbiera. - powiedział po którejś próbie.

- Może jest w domu. - rzekł Thomas.

- Tym bardziej powinien odebrać.

Rodzeństwo StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz