Rozdział 16 - „Gdy opadną maski..."

13.8K 631 486
                                    

Dotyk jego dłoni był chłodny, ale mimo to jej uścisk sprawiał, że było jej nienaturalnie gorąco. W myślach błagała, by rumieńce zawstydzenia wreszcie zniknęły. To było nienormalne, że tak dziwnie na niego reagowała. Wcześniej nigdy jej się to nie zdarzało... By odwrócić swoją uwagę od myślenia o tych dziwnych odczuciach, skupiła wzrok na dwóch monumentalnych nagrobkach, do których podeszli. Na tym stojącym po lewej, z czarnego granitu widniał biały napis:

Bellatrix Black – Lestrange – a pod spodem data śmierci sprzed ponad roku i cytat:

"Nawet śmierć nie pokona jej wielkości".

Hermionie, nie wiedzieć czemu, zachciało się śmiać. Pycha Bellatrix nie opuszczała jej nawet po śmierci... Nie wiedziała jednak, że Bella nie żyje, a to oznaczało, że to nie Zakon ją zabił. W przeciwnym wypadku, na pewno by o tym słyszała. Draco puścił jej dłoń i podszedł do drugiego grobu. Był on wykonany z białego marmuru, a tablicę zdobiły złote litery.

Narcyza Black - Malfoy – „Nieodżałowanej pamięci żona i matka. Cześć jej na wieki!"

Hermiona poczuła, jak coś ściska ją w środku. Więc jego matka nie żyła. Spojrzała na datę śmierci i łzy napłynęły jej do oczu. Zmarła ledwo trzy miesiące temu... dosłownie na kilka dni przed jej ojcem. Sama nie pogodziła się jeszcze z jego śmiercią, tak więc cierpienie Dracona też pewnie było świeże..Przypomniała sobie teraz, co wykrzykiwał w gorączce. O śmierci Narcyzy też przecież nic nie wiedziała, tak więc i ona nie zginęła z ręki nikogo z Zakonu.

~~*~~

Draco zabrał z nagrobka matki stare, przywiędłe już, róże i ułożył na nim nowy bukiet. Jego matka kochała kwiaty, w przeciwieństwie do jej siostry, która nie życzyła sobie, by kiedyś, po jej śmierci, jej je przynoszono. Nie, żeby zamierzał nawet, gdyby było inaczej. Ciotka Bella w pełni zasługiwała na to, co ją spotkało. Szkoda tylko, że jej siostra podzieliła ten sam los. Ta rana wciąż boleśnie krwawiła w jego sercu, choć wciąż nie był do końca pewien, czy je ma. Spojrzał na stojącą obok dziewczynę, która ze łzami w oczach patrzyła na grób jego matki. Ojciec po jej śmierci, nie uronił jednej łzy, a ta mała Gryfonka płacze nad jej mogiłą. Co za ironia losu.

Westchnął ciężko i usiadł na marmurowej ławce przed nagrobkiem. Specjalnie kazał ją tu umieścić. W ciężkich chwilach, gdy wątpił już w sens wszystkiego, przychodził tu i wspominał. Mama była taka dzielna... nie chciałaby pewnie, by się załamywał, czy rozpaczał. Ta świadomość zawsze dodawała mu siły. A teraz szczególnie jej potrzebował. Znów spojrzał na Hermionę. Wydawała mu się taka krucha i niewinna. Nie widział już w niej tej walecznej lwicy, która drapała i gryzła, gdy tylko miała okazję. Hermiona Granger, kujonka z szóstej klasy, już nie istniała. Wiedział, że pod tą delikatną powłoką jest w niej siła i odwaga, ale też bardzo wrażliwa dusza. Musiał na nią uważać.

~~*~~

– Usiądź, Granger – zaproponował, wskazując miejsce obok siebie.

Była mu wdzięczna za tę propozycję. Zimny wiatr był bardzo nieprzyjemny, a siedząc blisko niego na pewno będzie jej cieplej... o wiele cieplej.

– Przykro mi - wyszeptała, odwracając głowę w jego stronę.

Draco również się odwrócił i spojrzał jej w oczy.

– Mnie też...z powodu twojego ojca...

Skinęła lekko i opuściła głowę, a łzy ponownie błysnęły w jej oczach. Jej wesoły, pełen życia ojciec, ten, który nauczył ją jeździć na łyżwach, na rowerze... Tyle mu zawdzięczała, a nawet nie miała okazji, by mu podziękować. Kątem oka spojrzała na blondyna, który skupił swój wzrok na grobie matki. Czy i on miał podobne odczucia? Na pewno... Była przekonana, że to Narcyza nauczyła go szacunku dla kobiet. To dlatego był dla niej taki dobry... Choć wciąż pamiętała tę nienawiść w jego oczach, gdy ją torturował...

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz