Rozdział 30 - „Gdy złe wyjście okazuje się być najlepszym..."

13.2K 567 339
                                    

Po tych słowach poczuła się jak gdyby w jej sercu eksplodował fajerwerk. Biały Feniks! Jej dom! Może wrócić do domu! Zobaczyć mamę, swoich przyjaciół!

– Naprawdę? Naprawdę będziemy mogły się stąd wydostać? - zapytała, siadając na łóżku i nie kryjąc swojego entuzjazmu.

Nie raz już zwątpiła, że kiedykolwiek ucieknie z tej twierdzy i znów stanie się wolna! To było niesamowite uczucie! Trochę, jak obietnica pięknego prezentu, na który warto byłoby czekać nawet i sto lat. Wciąż bardzo cieszyła się z tego, że zaistniała szansa ratunku dla niej i dla Luny, gdy jej euforię przerwał odgłos zatrzaskiwanych drzwi. Draco wyszedł z pokoju.

Uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy. Draco... Przecież on nie będzie mógł uciec razem z nimi! Ona wróci do Białego Feniksa, a on zostanie tutaj. Ona będzie bezpieczna przy Dumbledorze, Harrym i reszcie, a on wciąż będzie narażał życie dla szalonych pomysłów Czarnego Pana. Znów teoretycznie będą stać po dwóch stronach barykady, gdyż Draco nadal będzie musiał odgrywać rolę Śmierciożercy. Cała radość jaką odczuwała przed chwilą, nagle z niej wyparowała, a myśl, że będzie musiała go zostawić samego okazała się niezwykle bolesna. Nie chciała tego! Marzyła o powrocie do Białego Feniksa, ale to marzenie wydało jej się teraz dziwnie błahe w porównaniu do tego, czego naprawdę chciała.

A chciała by on był przy niej! Chciała wiedzieć, że jest bezpieczny. Chciała nadal móc patrzeć na to, jak zamyślony pisz coś przy swoim biurku. Uwielbiała ten wyraz jego twarzy, gdy po ciężkim dniu raczył się szklaneczką ognistej, to, jak przeczesywał palcami swoje włosy albo to, jak uroczo się złościł, gdy Kermit podczas harców w akwarium opryskiwał wodą jego dokumenty... Jak mogła z tego zrezygnować? Nie mogła. Czuła się rozdarta. Powrót do Białego Feniksa był taki kuszący, ale świadomość, że jednocześnie może się znaleźć daleko od niego była zbyt bolesna. Nie mogła odejść.

~~*~~

Hermiona wyszła z pokoju, chcąc mu powiedzieć, że plan ich uwolnienia powinien zakładać tylko odesłanie Luny. Ona zostaje i już. Draco stał przy kominku i znów wpatrywał się w ogień. Te chwile również uwielbiała. Wyglądał wtedy tak niesamowicie...

– Nie mogę wrócić do Feniksa – wyszeptała stając za jego plecami.

Draco odwrócił się do niej i spojrzał jej głęboko w oczy, po czym uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.

– Ty musisz tam wrócić. Najdalej za tydzień będziesz z powrotem w domu...- gdy to mówił na jego ustach gościł delikatny uśmiech, ale w oczach czaiło się coś dziwnego, czego Hermiona nie potrafiła rozpoznać, a co ktoś dobrze poinformowany nazwałby pogodzeniem. Nie było innego rozwiązania i choć czuł się z tym bardzo źle, to wiedział doskonale, że odesłanie jej do Zakonu będzie najlepszym wyjściem.

– Ale to przecież niemożliwe. Co powiesz Czarnemu Panu? Nie możesz od tak mnie im oddać!

– Mówiłem, że mamy plan. Dość niebezpieczny, ale to może się udać...

– Jaki to plan? - była tego bardzo ciekawa.

– Wyjaśnię ci, gdy przyjdzie na to czas – odpowiedział i znów odwrócił się w stronę płonącego w kominku ognia.

– Draco ja... - nie wiedziała co dokładnie chce powiedzieć, ani jak to zrobić. Po prostu nie chciała go zostawiać.

– O nic się nie martw, nic się nikomu nie stanie, już moja w tym głowa – burknął, po czym napił się whisky, prosto z butelki, która stała na gzymsie kominka.

– Ja... ja powinnam zostać! - wyjąkała wreszcie.

Draco znów odwrócił się w jej stronę, odkładając alkohol.

Gdy jesteśmy sami |Dramione|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz