Panika zalała całe jej ciało, a oddech na kilka sekund uwiązł jej w piersi. Zaraz wszystko się wyda! Zaraz ktoś ich przyłapie! Zaraz ktoś odkryje ich tajemnice...
Jednak klamka poruszała się i poruszała, a drzwi nie ustępowały. Dopiero teraz Hermiona przypomniała sobie, że zanim Draco zdjął z siebie zaklęcie kamuflujące usłyszała przecież brzęk klucza w zamku. Dzięki ci, Merlinie za jego zapobiegliwość!
Nim jednak odetchnęła głęboko w poczuciu ulgi, ktoś mocno załomotał w drzwi. Draco szybko wyskoczył z łóżka i sięgnął po swoją różdżkę, a Hermiona postanowiła pójść w jego ślady. Drzwi co prawda pozostawały zamknięte, ale dla żadnego czarodzieja nie była to przecież przeszkoda. Jedno zaklęcie i...
– Hermiona? Hermiona jesteś tam? – kolejne łomotanie w drzwi – Chciałbym z tobą porozmawiać! - to był Ron.
– A ten tu czego? - warknęła pod nosem brązowowłosa, wściekła, że ten szczur miał w ogóle odwagę do niej przyjść.
– Odpowiedz mu, bo zaraz tu wejdzie – wyszeptał Draco, szybko zapinając swój skórzany pasek i z niepokojem zerkając na drzwi.
– Jestem Ron, ale nie chcę teraz z tobą rozmawiać – krzyknęła ledwo kryjąc swoją złość.
– Hermiono ja... przepraszam cię, porozmawiajmy, proszę... - Ron dalej szarpał za klamkę.
– Nie mam teraz na to ochoty! Pogadamy po kolacji! - zawołała, szybko ścieląc łóżko za pomocą zaklęcia.
Na chwilę po drugiej stronie drzwi zaległa cisza, a Hermiona i Draco spojrzeli na siebie niepewnie.
– Dobrze. To przyjdę po kolacji – usłyszeli pomruk wyraźnie zawiedzionego Rona, a zaraz potem jego ciężkie kroki oddalające się od drzwi.
Dopiero teraz Hermiona naprawdę głęboko odetchnęła, szczęśliwa, że nie stało się najgorsze. Nie chciała, by między Draconem, a Ronem musiało dojść do jakiejś konfrontacji.
– Nie sądziłem, że przyjdzie taki dzień, gdy ten rudy śmieciarz wkurzy mnie jeszcze bardziej niż zwykle – mruknął Draco, przyciągając ją do siebie szybkim ruchem.
Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i oparła głowę o jego ramię, wciąż ledwo wierząc w to, że jest tak blisko niej. Znów mogła poczuć się bezpieczna i szczęśliwa w swoim ulubionym miejscu na ziemi – w jego ramionach.
– Muszę już wracać - wyszeptał, wiedząc, że ta cudowna chwila powoli dobiega końca.
– Nie - jęknęła, zamykając oczy i mocniej go obejmując.
– Hermiono...
– Wiem. Dziękuję ci za to, że do mnie przyszedłeś – odchyliła głowę w tył i stanęła na palcach, by sięgnąć jego ust.
~~*~~
To był bardzo krótki pocałunek, ale pełen oddania, czułości i miłości, wszystkiego tego, co do niego czuła.
– Nie odmówiłbym sobie tej przyjemności – zamruczał niczym zadowolony kot.
– Mówiłeś, że masz do mnie jakąś sprawę – Hermiona odsunęła się nieco od niego, przypominając sobie, że głównie dlatego się tu zakradł.
– W zasadzie dwie sprawy – Draco złapał ją za dłoń i razem usiedli na jej łóżku.
– Aż dwie? - Hermiona uśmiechnęła się lekko.
– Chodzi o ten herb. Snape miał ci przekazać eliksir...
– I przekazał – Hermiona od raz po jego słowach się spięła.
CZYTASZ
Gdy jesteśmy sami |Dramione|
FanfictionHermiona z przyjaciółkami wpadają w pułapkę i trafiają do siedziby Śmierciożerców. Dziewczyna zostaje niewolnicą swojego wroga - Malfoya. Opowiadanie NIE należy do mnie! Jego autorką jest właścicielka tego bloga: http://venetiia-noks.blogspot.com/