Setki razy widziała już to pismo. Od ponad roku, przynajmniej raz w tygodniu, w czasie narady w kuchni Molly Weasley, widziała dokumenty, które pisane były identycznym charakterem pisma. Spojrzała na podpis obojga Malfoyów. Ich pismo widziała po raz pierwszy, ale cały dokument pisany był bardzo charakterystycznym stylem, nieco niedbałym, ale czytelnym. Wniosek był tylko jeden. Pergamin, który przed nią leżał napisał Mr. Shadow.
– Wyczytałaś tam coś ciekawego? - usłyszała tuż przy swoim uchu.
Nerwowo podskoczyła, szybko odsuwając się od biurka. Było jej wstyd, że dała się przyłapać na czytaniu jego dokumentów.
– Ja...ja... tylko zerknęłam – próbowała się tłumaczyć.
– W porządku, ale poskrom czasem tę swoją ciekawość, bo możesz jej żałować – burknął, kierując się w stronę drzwi.
Hermiona, szczęśliwa, że nie zrobił jej awantury o ruszanie jego rzeczy, żwawo ruszyła za nim. Jednak jej myśli wciąż zaprzątało co innego, a mianowicie nowo odkryty problem... Czy to, co spostrzegła mogło oznaczać, że to Adrian Pucey jest Mr. Shadow? W sumie to całkiem możliwe. Z tego, co zrozumiała był adiutantem Lucjusza, więc miał dostęp do bardzo ważnych dokumentów. Jednak jak miała to odnieść do zachowania Dracona, Snape'a, Oriona? Każdy z nich, wydawał jej się prawdopodobnym szpiegiem Zakonu... Spojrzała na idącego obok niej blondyna. Wygląda na rozluźnionego i zadowolonego. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że bardzo by chciała, aby to on okazał się panem szpiegiem, dzięki któremu mieli tak dokładne informacje o działaniach Śmierciożerców. Chciała, by to Draco okazał się tym, któremu tyle zawdzięczają. Wtedy miałaby doskonałą wymówkę, dla tych dziwnych uczuć, którymi go darzyła. Mogłaby je wszystkie podpisać pod wdzięczność... choć doskonale wiedziała, że poza wdzięcznością jest w niej coś jeszcze i to było nieco przerażające.
~~*~~
Praca u Snape'a, w końcu stała się nieodzowną częścią jej nowego życia. Lubiła to jednak, bo wtedy czas szybciej płynął i, nim się spostrzegła, nad Umbra Walpurgis pojawił się pierwszy śnieg. Do świąt został równy miesiąc, a ona ze smutkiem myślała o tym, że najprawdopodobniej spędzi je tutaj. Myślała o swojej mamie, przyjaciołach, o Ronie... Choć ze wstydem musiała przyznać, że o nim myślała najmniej. Zdecydowanie częściej w jej myślach i snach gościł niebieskooki blondyn, który ją bardzo intrygował. Z lekkim uśmiechem przypomniała sobie ich wczorajszą rozmowę na temat nowych zaklęć zwodzących. Rozmawiali. Nie kłócili się. Nie wyzywali. Tylko rozmawiali, siedząc przy kominku i popijając grzane wino, gdy za oknem obficie sypał biały śnieg... To wszystko było takie dziwne, ale Hermiona musiała przyznać, że cieszył ją taki obrót sprawy. Miała wrażenie, że pomiędzy nimi zawiązuje się powoli coś na kształt przyjaźni.
– Granger, potrzebuję świeżych żabich flaków – jej rozmyślania, przerwał głos Severusa.
Spojrzała na niego z lekkim obrzydzeniem, stwierdzając, że trzyma on w rękach wielką, zieloną ropuchę. Przypominała jej nieco Theodorę, ukochane zwierzątko Neville'a.
– Co mam z nią zrobić? - zapytała, sięgając po ostry nożyk.
– Zabić i wypatroszyć. I pospiesz się z tym, bo Draco ma cię zaraz odebrać – ponaglił ją, kładąc żabę tuż przed nią i wychodząc z laboratorium, jakby nie chcąc widzieć aktu morderstwa, którego zaraz miała dokonać.
Hermiona ponownie spojrzała na ropuchę i stwierdziła, że nie jest ona wcale, taka paskudna. Na dodatek miała wrażenie, że płaz patrzy na nią smutnymi, pełnymi wyrzutu oczkami, jakby błagał ją, by darowała mu życie.
– Nie patrz tak. Słyszałaś nietoperza. Potrzebujemy flaków... - mruczała pod nosem, raz po raz zerkając to na żabę, to na ostry nóż w swojej dłoni.
CZYTASZ
Gdy jesteśmy sami |Dramione|
FanfictionHermiona z przyjaciółkami wpadają w pułapkę i trafiają do siedziby Śmierciożerców. Dziewczyna zostaje niewolnicą swojego wroga - Malfoya. Opowiadanie NIE należy do mnie! Jego autorką jest właścicielka tego bloga: http://venetiia-noks.blogspot.com/