Patrzyła na złocone literki na marmurowym nagrobku i zastanawiała się, jak wyglądałby jej świat, gdyby nie była czarownicą. Często dopadały ją takie myśli i wątpliwości, zwłaszcza, gdy odwiedzała właśnie to miejsce... Grób swojego ojca.
Dzień był słoneczny i ciepły, a na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki. Mimo to jej myśli były dziś ponure i smutne. Czuła, że dzieje się coś niedobrego i nie potrafiła zrozumieć, dlaczego. Całkiem niedawno minęła trzecia rocznica ich zwycięstwa nad Czarnym Panem. Zwycięstwa okupionego wielkim cierpieniem, ale dającego im szansę na wolność i równość. Nikt nie dzielił już czarodziejów względem pochodzenia. Nikt nie wytykał jej, że jest mugolaczką. Była traktowana na równi z innymi. Dostała dobrą posadę w ministerstwie magii, a jej kariera rozwijała się z zawrotną szybkością. Podobnie było z nim. Co prawda, Draco wolał prowadzić własny biznes. Razem z Severusem otworzyli duże laboratorium z eliksirami. Interes szedł świetnie, bo blondyn miał smykałkę do interesów, a Snape ogromny talent do eliksirów. Jednak nikt nie pamiętał o tym, że obydwaj byli kiedyś Śmierciożercami. Przeciwnie, obecnie darzono ich dużym szacunkiem. Niczego im nie brakowało. Mieli piękny dom, wspaniałych przyjaciół, którzy jakoś pozbierali się po okropieństwach wojny. Luna wyszła za Nevilla i razem wychowywali przesłodkiego Grega Juniora. Harry, choć cierpiał najbardziej, znalazł pocieszenie w ramionach Tary McMagg, która jakoś uporała się z dręczącymi ją koszmarami z pobytu w Umbra Walpurgis i niewoli u Carrowa. Ron wreszcie pozwolił przekonać się Padmie, że to ona jest kobietą jego życia. Nawet Hagrid ostatnio często jeździł do Francji w odwiedziny do pewnej wysokiej wiedźmy. Wszyscy byli tacy szczęśliwi... Dlaczego oni nie mogli? A w zasadzie, dlaczego nagle przestali. Nie potrafiła przestać myśleć o tym, czym to mogło być spowodowane. Po prostu czuła, że Draco z dnia na dzień oddalił się od niej. Znikał na wiele godzin, tłumacząc się nawałem pracy. W domu siedział głęboko zamyślony, jakby w ogóle nie zauważając jej obecności. Przecież była pewna, że wszystko między nimi jest dobrze. Rzadko się kłócili, a jeśli już, to jedynie prowadzili wymianę zdań podniesionym głosem. Takie sprzeczki zwykle jednak trwały krótko, a ich finał często bywał bardzo przyjemny... Uśmiechnęła się lekko sama do siebie, gdy uświadomiła sobie, że myśli o tych rzeczach nad grobem swojego ojca. Nie chciałaby wiedzieć, co zrobiłby Draconowi, gdyby wiedział, co robi z jego małą córeczką. Pokręciła głową nad własnymi myślami i uznała, że pora wracać. Była pewna, że Dracona nie będzie w domu, mimo, że dziś była sobota. Już nawet nie miała siły pytać go, gdzie ciągle znika, bo w odpowiedzi burczał tylko pod nosem coś o ważnych obowiązkach. Może lepiej wcale nie wiedzieć?
A co jeśli on... jeśli kogoś ma? Zacisnęła zęby i pokręciła głową, by odpędzić od siebie te myśli. Nie chciała sobie nawet wyobrażać, co by to dla niej oznaczało. Przecież go kochała... nieprzyzwoicie wręcz mocno. Każdego dnia, budząc się u jego boku, dziękowała cicho za to, że tamtego okropnego dnia trafiła w jego ręce. To, co przeżyli razem, było straszne, ale na swój sposób piękne i romantyczne. W czasie wojennej zawieruchy, odnaleźli coś tak cennego, jak miłość i czuła, że jest to uczucie tak silne, że nic nie będzie ich w stanie rozdzielić. Ale ostatnie kilka tygodni wzbudziły jej wątpliwości. Draco był młodym, przystojnym, bogatym arystokratą, bohaterem wojennym odznaczonym Orderem Melina I klasy. Nic dziwnego, że na każdym przyjęciu w ministerstwie całe tabuny dziewczyn wręcz mu się narzucały. Zawsze śmieszyły go te sytuacje i obracał wszystko w żart, a ją zapewniał, że nie zamieniłby jej nigdy na żadną inną. Ale co jeśli? Nie potrafiła przestać się tym dręczyć. Uznała, że jednak lepiej będzie odsunąć te wątpliwości na dalszy plan.
Mieli dziś pójść na kolację z jej mamą i Severusem, którzy podobno chcieli im powiedzieć coś ważnego. Hermiona miała nadzieję, że ta dwójka zdecydowała się wreszcie na jakiś krok dalej, bo od trzech lat ich związek opierał się tylko na cotygodniowych randkach i skrzętnym ukrywaniu się z tym, że Severus czasem spędza noce w domu jej matki. Prowadziło to do wielu zabawnych sytuacji, zwłaszcza, gdy Hermiona wpadała do niej z niezapowiedzianą wizytą.
CZYTASZ
Gdy jesteśmy sami |Dramione|
FanfictionHermiona z przyjaciółkami wpadają w pułapkę i trafiają do siedziby Śmierciożerców. Dziewczyna zostaje niewolnicą swojego wroga - Malfoya. Opowiadanie NIE należy do mnie! Jego autorką jest właścicielka tego bloga: http://venetiia-noks.blogspot.com/