Stał przed szafą z ręcznikiem owiniętym wokół bioder i intensywnie zastanawiał się co założyć. W całym mieszkaniu rozbrzmiewały dźwięki nowej piosenki Big Bang, która sączyła się z radia na prośbę Joongiego.
Blondyn właśnie wciągał na nogi czarne dżinsy z dziurami na kolanach, kiedy drzwi sypialni otworzyły się, a w progu stanął jego syn. Mężczyzna podszedł do dziecka i przykucnął przed nim z zaskoczeniem zauważając, że po policzkach spływają mu łzy.- Joongi, co się stało? Czemu płaczesz?
- Tęsknie za mamą. Czemu nas zostawiła?
- Oh, skarbie... Chodź do mnie. - Yoongi rozłożył ramiona i zamknął syna w czułym uścisku. Kiedy chłopiec oplótł jego szyje rękami, wstał i przeszedł kawałek do łóżka. Usiadł na jego brzegu i posadził chłopca na swoich kolanach. - Nie płacz już Joongi. - starł kciukiem słone ścieżki z policzków czarnowłosego i uniósł jego podbródek, tak by patrzył mu prosto w oczy. - Mamusia nas nie zostawiła. Ona jest teraz w lepszym miejscu i cały czas na nas patrzy. Pomaga nam w najtrudniejszych chwilach. Udziela nam rad. Pamiętasz to co powiedziała kilka tygodni temu, na cmentarzu?
- Pamiętam.
- Powiedziała, że czeka nas szczęście. Że będzie lepiej. Musimy jej uwierzyć i się nie poddawać. Wiem, że wiele się zmieniło od kiedy odeszła, ale ty też musisz w to wierzyć. Mama bardzo Cię kocha i opiekuje się tobą jak tylko może najlepiej. Ja też za nią tęsknie, ale będzie lepiej. Obiecuje. - po wypowiedzeniu tych słów Yoongiego zapiekły oczy i sam miał ochotę się rozpłakać, jednak nie mógł okazać słabości. Nie w tej chwili i nie przed Joongim.
- No dobrze tato... Skoro tak mówisz... A kiedy przyjdzie do nas znowu Jungkook? Chciałbym żeby znowu mi poczytał.
- Nie wiem skarbie. Poproś dziś wieczorem babcię żeby Ci poczytała.
- No dobrze.
- Nie smuć się już i proszę się w tej chwili uśmiechnąć.
Chłopiec wyszczerzył się uroczo i jeszcze raz przytulił do ojca, po czym wyszedł z sypialni i pobiegł do swoich wcześniejszych zajęć, czyli rysowania portretu Jungkooka.
Ostatecznie Min wybrał luźną, białą koszulkę z krótkim rękawem i narzucił na nią flanelową koszulę w czerwono-czarną kratę. Podkreślił oczy czarną kredką i będąc ostatecznie zadowolonym z efektu swoich starań opuścił zaciszną sypialnie i wchodząc do salonu zastał syna leżącego plackiem na puchatym dywanie z białą kotką na brzuchu.
- Tutusiu, czy ja też będę kiedyś taki jak G-Dragon? - zapytał z cieniem nadziei w głosie.
- Oczywiście, że tak. Jeśli będziesz się starał osiągniesz wszystko co będziesz chciał Joongi. Zobacz na mamusię. Była genialną aktorką, ale jeśli by się nie starała, nie osiągnęłaby nic. Wszystko wymaga czasu i poświęcenia.
- To fajnie. Czemu jesteś tak ładnie ubrany? Wychodzisz gdzieś?
- Tak, wychodzę.
- A weźmiesz mnie ze sobą?
- Niestety nie Joongi. Za sekunde przyjdzie do Ciebie babcia.
- Ona znowu będzie mnie zmuszać do jedzenia kimchi... Wiesz, jak go nie lubię... - mruknął niezadowolony brunet.
- Rozmawiałem z babcią i nie będzie Cię do niczego zmuszać. Przysięgła mi na mały paluszek. - blondyn nie mógł powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na usta w trakcie rozmów z synem. Był tak bardzo podobny do matki. Zawsze pełny energii, ambitny już od najmłodszych lat... Jak sobie coś założył, dążył do tego za wszelką cenę. Ten opis brzmi dziwnie, ponieważ brunet ma dopiero 5 lat, jednak pasuje idealnie. Rozmyślania Yoongiego przerwał dzwonek do drzwi. Poprawiając szybko włosy, mężczyzna ruszył do holu i po drugiej stronie drzwi zastał dwoje gości.
~*~
Stali w kolejce przed jednym z bardziej ekskluzywnych klubów w mieście, obserwując jak kolejny desperat zostaje odprawiony z kwitkiem. Oni było pewni swojego wejścia, ponieważ Yoongi miał swoje wtyki w wielu miejscach. Przez całą drogę blondyn nie mógł oderwać wzroku od Jungkooka, który wyglądał olśniewająco. Czarne, dopasowane dżinsy, opinające jego pośladki i uda tak mocno, że było to wręcz zbyt wulgarne, opięta koszulka w tym samym kolorze, a na nią narzucona skórzana kurtka, sprawiały, że wszystkie hormony w organizmie starszego zaczynały buzować wywołując przyjemne dreszcze, szczególnie w najmniej odpowiednich miejscach... Yoongi starał się odpędzać od siebie wszystkie brudne myśli dotyczące szatyna, ale było mu niezwykle trudno, widząc jak co jakiś czas młodszy mimowolnie przygryza dolną wargę, bądź przejeżdża po niej swoim językiem.
W pomieszczeniu do którego weszli panował półmrok rozjaśniany kolorowymi światłami z parkietu. Już przy wejściu słychać było mocny bas granego właśnie utworu. Pierwszym miejscem, do którego się skierowali był bar, przy którym zamówili dwie kolejki shotów z tequili. Oboje śmiali się z tego jak zabawnie wyglądali krzywiąc się przy zagryzania cytryny i rozmawiali o wszystkim i niczym.
Kilka godzin i kilkanaście shotów później, oboje mieli świetny humor i ledwo trzymali się na nogach. Alkohol szumiał w ich żyłach, dodając odwagi i popychając do różnych czynów. Min nigdy nie przychodził do klubu tańczyć. Szedł pić. I tyle. A teraz sam ciągnął Jungkooka na sam środek parkietu przedzierając się przez tłum spoconych ciał. Na początku oboje byli nieśmiali, tańczyli w pewnej odległości od siebie, jednak po kilku piosenkach cała przestrzeń między nimi wyparowała. Yoongi zmysłowo poruszał biodrami w rytm muzyki, ocierając się o krocze młodszego i co jakiś czas wyrywając z jego gardła ciche pomruki zadowolenia. Dłonie szatyna zjechały powoli po torsie starszego i zatrzymały się na biodrach przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Blondyn zarzucił ręce na głowę wyższego i opuszkami palców przejechał po jego szyi wywołując dreszcz, który przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa i dotarł aż do dolnych partii ciała. Mężczyzna odwrócił się przodem o partnera i przejechał dłonią po jego policzku. Niewiele myśląc, zbliżył się do niego i delikatnie musnął jego wargi. Smakowały delikatnie cytryną i tequilą. Były miękkie i aksamitne. Nie pytając o zgodę Min pogłębił pocałunek wpijając się w jego usta bez pamięci i zatracając się w nich tak jak pragnął od samego początku. Świat wokół nich przestał istnieć. Istnieli tylko oni na środku parkietu. Otoczeni przez masę ludzi. Byli rozpaleni do granic możliwości pragnąc swojej bliskości i namiętności. Mogliby się kochać tu i teraz, dziko i namiętnie. Ich języki zetknęły się w końcu, budząc w nich pożądliwe zwierzęta, które domagały się wypuszczenia z klatek.
- Pojedźmy do mnie. - mruknął chrapliwie Jungkook odrywając się na sekunde od Yoongiego i patrząc w jego zamglone oczy. Blondyn tylko kiwnął głową i splatając ich palce zaczął przedzierać się przez spocony tłum.
~*~
Zatrzasnął drzwi przypierając do nich niższego i od razu atakując jego usta spuchnięte od wcześniejszych pocałunków, wymienianych nawet w taksówce. Zdjął białą koszulkę i rzucił ją na podłogę schodząc pocałunkami ma szyje. Zostawiał na niej wiele soczystych, czerwonych śladów wywołując ciche jęki starszego i czując jak w jego spodniach zaczyna brakować miejsca. Pociągnął go za sobą do sypialni i rzucił na łóżko. Siadł okrakiem na jego biodrach i zajął się odpinaniem paska od spodni. Porzucił przy okazji górną cześć swojego ubioru i spodnie. Wszystkie ruchy były niezwykle chaotyczne i wykonywane jakby w pośpiechu.
- Naprawdę tego chcesz Yoongi? - zapytał szatyn zawisając nad starszym i wpatrując się w jego twarz.
- Tak. Tego właśnie chce. Chce Ciebie Jungkook. Od dnia kiedy tylko Cię poznałem, pragnę tylko Ciebie. Spraw żebym już nigdy nie myślał o nikim innym. Kochaj się ze mną Jungkook. Tylko my i nikt więcej. - złączył ich usta w słodkim i delikatnym pocałunku, a szatyn powoli zsunął jego spodnie.
~*~
Okej, jest bardzo późno, a ja padam na twarz, ale jest. Eh nie chciałam robić tego tak szybko, ale musiałam. To chyba tyle.
Dobranoc dzieciaczki.
Enjoy,
- Alex =^.^=
CZYTASZ
Can we play longer? | Yoonkook ✔️
Fanfiction- Tato, proszę, pozwól im zostać dłużej... - jęknął pięciolatek pociągając Mina za rękaw koszuli. - No dobrze, ale tylko godzinkę. Potem Jungkook będzie miał inne zajęcia... - mruknął Yoongi patrząc porozumiewawczo na studenta i wywołując rumieńce...