As long as you're my man, baby I'm your boy

2.2K 225 60
                                    

Spakował wszystkie rzeczy do walizki i wyszedł z pokoju hotelowego trzaskając ciężkimi drzwiami. W recepcji oddał kartę i opuścił budynek schodząc po beżowych, marmurowych schodach wyłożonych czerwonym, udeptanym dywanem. Wsiadł do swojego czarnego Nissana i wyjechał z hotelowego parkingu włączając się do ruchu na autostradzie. Chcąc umilić siebie podróż uruchomił radio z którego jak na złość leciały same radosne piosenki przerywane szczebiotaniem dziwnie pobudzonej komentatorki. Zegar na desce rozdzielczej wskazywał godzinę 23:15, czyli za jakieś pół godziny powinien z powrotem być w domu. Nie chciał pisać do Yoongiego, bo wiedział, że tylko go tym zdenerwuje, a poza tym jego telefon nie przeżył spotkania z posadzką hotelowej łazienki. Cały czas miał przed oczami smutek pomieszany ze złością malujące się w oczach starszego jeszcze dziś rano. Wiedział, że zawiódł go po raz kolejny. Im bardziej starał się być z nim i dla niego, tym bardziej coś psuł. Mówiąc blondynowi otwarcie o wszystkim, tylko bardziej go ranił. A to było chyba ostatnią rzeczą której szatyn chciał. Teraz był pewny tego co czuje do Mina i nie chciał znowu go stracić. W pełni rozumiał obawy blondyna przed ponowną zdradą, jednak mógł winić wyłącznie siebie, ponieważ sam nie zmienił nic w swoim zachowaniu by pokazać mu, że naprawdę mu zależy.

~*~

Mężczyzna siedział przy pianinie wpatrując się w klawisze i próbując zabrać się za grę. Zaczynał już po raz setny tego wieczora, jednak jak na złość cały czas mylił wyuczone na pamięć nuty. Jego siedmioletni syn spał smacznie w swoim pokoju, a on próbował zająć czymś myśli, ponieważ martwił się o pewnego młodego prawnika, który nie odpisywał na jego wiadomości od dobrej godziny. Nagle zdało mu się, że usłyszał skrzypienie drzwi wejściowych, jednak postanowił to zignorować zrzucając to na swój przyćmiony zmartwieniem i białym winem umysł.

Jakież było jego zdziwienie gdy drzwi jego ukochanej muzycznej jaskini otworzyły się, a w progu stanął ubrany w czarny garnitur i białą koszulę mężczyzna.

- Yoongi.

- Jungkook.

Patrzyli się sobie w oczy przez następnych kilka chwil, zanim starszy podniósł się z krzesła na którym siedział i ostrożnie zbliżył się do młodszego.

- Czemu nie odpisywałeś? - zapytał praktycznie szeptem, jednak bez jakiejkolwiek nuty oskarżenia w głosie.

- Moj telefon nie przeżył spotkania z podłogą w łazience...

Obaj parsknęli nagle dziwnym, niekontrolowanym śmiechem , który rozniósł się echem po mieszkaniu. Blondyn podszedł do Jungkooka jeszcze bliżej i wtulił głowę w jego pierś obejmując go ramionami w talii.

- Przepraszam, Kookie. Nie wiem co mi się dzisiaj stało... Naprawdę wierzę w to, że sprawa z Taehyungiem została za tobą i przepraszam, że przeze mnie musiałeś wrócić z delegacji...

- Nie przepraszaj mnie głupku... - młodszy ułożył jedną rękę na dole pleców blondyna, a drugą zaczął delikatnie głaskać jego włosy. - To ja przepraszam. Gdybym wtedy nie uległ chwili, nic by się nie wydarzyło i tyle byś nie cierpiał... Chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo mnie kochasz i jak bardzo ja kocham i potrzebuje ciebie.

Starszy tylko bardziej wtulił się w umięśniony tors Jungkooka i uśmiechnął się delikatnie słysząc słowa szatyna.

- Wiesz na co mam ochotę? - zapytał nagle Yoongi odsuwając się od ciała Jeona i spojrzał w ciemne oczy partnera, który uniósł brew ze zdziwieniem.

- Czekaj, niech zgadnę... Kanapa, kocyk, karmelowy popcorn i nasza ulubiona drama?

- No, prawie. Zapomniałeś o jednym.

Can we play longer? | Yoonkook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz