Rozdział VIII

252 15 0
                                    

Przy drzwiach na stołówkę stał Lucas, a w moją stronę szybkim krokiem szedł Drake z tym wstrętnym uśmiechem na twarzy. Nie myśląc dłużej przybliżyłam się do chłopaka i przytuliłam go.

- Luke!

Na moje szczęście Luke, obejrzał się przez moje ramię i zobaczył nadchodzącego Drake'a. Kiedy mniej więcej zorientował się w sytuacji szepnął mi na ucho:

- Co się stało?

- Nie mogę teraz wytłumaczyć, po prostu przez chwilę tak postójmy, okej?

Luke nie puszczał mnie z objęcia, tylko jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie. Po chwili Drake przeszedł obok nas i mogłam puścić Luke'a. Od razu chwycił mnie za rękę i zaciągnął do pustego kantorku na korytarzu.

- Tłumacz się - powiedział Luke stanowczym głosem lekko wzdychając.

-Yy znaczy no... bo mi się słabo zrobiło - wydukałam z siebie pierwsze co mi przyszło do głowy.

Chłopak przez chwile patrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Ściemniasz. - powiedział pewnie.

- No serio, po prostu mi się słabo zrobiło.

- Dobra dobra, jeszcze kiedyś mi to wyjaśnisz, tak łatwo nie odpuszczę - po tych słowach poszedł na stołówkę.

Ja natomiast weszłam do windy, wjechałam na trzecie piętro i udałam się do swojego pokoju.

- Alice? Jesteś? - zawołałam, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Gdy podeszłam bliżej zatkało mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Na balkonie była Alice. Tyle, że stała po drugiej stornie barierki. Chciała skoczyć.

- Alice, nie rób tego! Proszę cię! - zaczęłam krzyczeć stojąc jak słup. Bałam się zrobić krok, bo mogło ją to spłoszyć.

- Wiesz, że jeśli to zrobisz nie będzie odwrotu. Popełniasz ogromny błąd. - zaczęłam się zbliżać w jej kierunku małymi krokami, mówiąc spokojnie.

- Pewnie myślisz, że moje myślenie jest idiotyczne i na wszystko można znaleźć rozwiązanie, ale ja już na prawdę nie widzę sensu w moim życiu, po prostu chcę je skończyć.

- Alice nie wiesz co mówisz... jestem tu przy tobie. Daj sobie pomóc. - podchodziłam co raz bliżej.

Po paru sekundach Alice wychyliła się jeszcze bardziej,. Teraz już na prawdę byłam przerażona. Zaczęła odrywać swoje ręce od barierki. Szybko podbiegłam do niej chwytając ją za dłoń w ostatniej chwili, nie mogłam jej na to pozwolić, o nie. Próbowała mi się wyrwać jednak trzymałam ją z całych sił.

- Pomoocy! Ludzie pomóżcie! - zaczęłam krzyczeć.

Po chwili z ogromnym trzaskiem otwarły się drzwi i do pokoju wbiegł Luke.

- Alice co ty do cholery robisz?! - krzyknął chłopak od razu rzucając się na pomoc, pomagając mi wciągnąć ją z powrotem.

- Puszczajcie mnie to mój wybór! Nie macie prawa! - krzyczała Alice wymachując nogami i wyrywając się.

Po mimo jej nieprzewidywalnych ruchów wciągnęliśmy ją na balkon po czym przytuliłam ją do siebie siedząc na ziemi. Luke przykucnął obok pocierając dłonią kark. Alice się rozpłakała.

Widocznie krzyczałam tak głośno, że aż musiał usłyszeć to jakiś opiekun na dyżurze, bo do pokoju wbiegła jedna z instruktorek.

- Boże, dziewczyny co się stało? - weszła przerażona na balkon pani. Luke posłał jej spojrzenie pokazując wzrokiem na szlochającą Alice. Pani od razu zrozumiała o co chodzi, widząc ją w totalnej rozłamce.

Magnetism of HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz