Rozdział XXI

237 12 3
                                    

Na początku byłam zaskoczona jednak po chwili odwzajemniłam pocałunek. Jego usta były miękkie i ciepłe. Całował idealnie. Położył dłonie na mojej talii, a ja zarzuciłam ręce na jego karku. Przeszło przeze mnie dziwne ale przyjemne uczucie. Pierwszy raz całowaliśmy się tak namiętnie. Miałam wrażenie, że przez ten pocałunek wyrzucamy z siebie wszystkie uczucia, którymi siebie obdarzamy.

Oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć powietrza. Oparłam swoje czoło o jego i uśmiechnęłam się do chłopaka. Nasze oddechy były nierównomierne.

- Zakochuje się w tobie - odezwał się Luke.

Po tych słowach złożyłam mu lekki i czuły pocałunek.

- Chyba powinniśmy już wracać - powiedziałam po mimo, że najchętniej zostałabym tu na wieczność.

- Ta, bo jeszcze zaczną nas szukać. - powiedział szatyn po czym ruszyliśmy w kierunku budynku.

Po przyjściu wróciliśmy do swoich pokoi. Gdy położyłam się na łóżku zaczęłam myśleć nad tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Głównie o pocałunku.

Luke powiedział, że się we mnie zakochuje, a co ja na to? Pocałowałam go tylko. Jaka ja jestem głupia! Przecież chciałam mu odpowiedzieć "tak Luke, ja też się w tobie zakochuje" ale niee, lepiej ten jakże mały szczegół pominąć. No na prawdę trzeba być idiotką tak jak ja. Przecież też się w nim zakochuje! Poprawka już się w nim zakochałam. Tylko muszę mu to uświadomić, bo jak na razie moja odpowiedź była dość nie jasna... Pewnie miał wtedy nadzieję, że odpowiem mu to samo...

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Zoe.

- Co ubierasz na imprezę?

No tak. Zupełnie o niej zapomniałam.

- O matko nie mam pojęcia... Pewnie jakieś dżinsy i bluzkę.

- Żartujesz? O nie, nie, nie założysz sukienkę.

- Kiedy ja nawet żadnej ze sobą nie wzięłam.

- I właśnie od tego masz mnie słonko - puściła do mnie oczko po czym podeszła do szafy i zaczęła w z niej wyrzucać w moją stronę same sukienki.

Jak ona je zamieściła w tej walizce?!

- Dobra, dobra już wystarczy! - zaczęłam krzyczeć z rozbawieniem, gdy Zoe bez opamiętania wyrzucała w moją stronę co raz więcej ubrań.

- Okej, to chyba już wszystko, którą ubierasz? - zapytała szeroko się uśmiechając.

- Hmm może tą? - wzięłam do ręki czarna obcisłą sukienkę na grubych  ramiączkach.

- Tak! Ubieraj!

- Okej, okej już. A ty co ubierasz?

- Jeszcze nie wiem, a co proponujesz?

- Co powiesz na tą? - pokazałam jej wiśniową sukienke na ramiączkach, rozkloszowaną na dole.

- O tak! Idealna.

Po chwili stałyśmy już ubrane przed lustrem, które wisiało na szafie. Na moją sukienkę narzuciłam jeszcze dżinsową katanę, a na stopy ubrałam czarne vansy.

- Ale zajebiście wyglądamy - odezwała się z podekscytowaniem Zoe. Zaśmialam się na jej reakcję. - jeszcze tylko makijaż i włosy! Proszę, mogę Cię pomalować? Prooszę!

- Ehh no dobra ale nieprzesadź. - odpowiedziałam przywracają oczami i śmiejąc się pod nosem.

- Jasna sprawa kochanie, a teraz siadaj.

Magnetism of HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz