Usłyszałam wystrzał z broni. Kilka kul przeleciało nad moją głową, trafiając w ścianę. Szybko podbiegłam i powaliłam kolejnego agenta Hydry na ziemię. Usłyszałam przed sobą odgłosy kroków, a po chwili moim oczom ukazało się pięciu nowych przeciwników. Obok mnie przeleciała tarcza nokautując trzech mężczyzn. Pozostałą dwójką zajął się Falcon.
- Wschodnie skrzydło czyste - usłyszeliśmy w swoich komunikatorach. - Kapitanie? Alex?
- Jeszcze chwila - powiedział Steve rzucając jednocześnie tarczą w kolejnych agentów.
- Jak zwykle jestem pomijany - mruknął Sam, na co ja zaśmiałam się pod nosem.
W mgnieniu oka oczyściliśmy korytarz z agentów Hydry. Zostało nam już tylko jedno pomieszczenie. Steve stanął na przeciwko drzwi, z zamiarem wyważenia ich. Sam zajął miejsce obok, aby, gdy tylko Rogers utoruje drogę, wejść do środka. Ja stanęłam za nimi. Blondyn przyłożył but do drzwi i kopnął je z całej siły, po kawałku metalu nie było już śladu. W otworze natychmiast pojawił się jeden z agentów z bronią.
- Pozwolisz, że wkroczę - rzucił Sam i kopnął mężczyznę między nogi, a po chwili znokautował go i wytrącił mu broń z ręki. Cała nasza trójka weszła do pomieszczenia.
- Ale sucharem zarzuciłeś - powiedziałam, wskakując jednocześnie na jednego z wrogów. Owinęłam mu nogi wokół szyi i pociągnęłam w dół sprawiając, że upadł. Ćwiczenia z Natashą jednak się przydały.
- Jemu się podobał - wskazał na mężczyznę leżącego przy wyjściu z pomieszczenia. Nie zapominając jednak o walce, strzelił do dwóch nadbiegających agentów. - Zwalił go z nóg.
- Był taki średni - stwierdziłam, posyłając kolejnego faceta na ścianę. - Co nie Steve?
- Mnie do tego nie mieszajcie - odezwał się Rogers walczący z trzema agentami naraz.
- Osobiście uważam, że moje teksty są lepsze - uderzyłam kolejnego mężczyznę.
Po chwili wszyscy w pomieszczeniu, oprócz naszej trójki leżeli ma ziemi. Opuściliśmy obskurny pokój i wyszliśmy na korytarz, szybkim krokiem kierując się do wyjścia.
- Może i masz lepsze gadane, ale założę się, że nie robisz lepszych żartów ode mnie. W tym jestem prawdziwym mistrzem - pochwalił się Wilson, strzelając do kilku nowych przeciwników, którzy pojawili się na horyzoncie.
- Czy ty właśnie rzuciłeś mi wyzwanie? - zapytałam, używając mojej mocy, do zawalania ściany nad przybiegającymi agentami.
- Oj, uważaj Sam - odezwała się Czarna Wdowa w słuchawce.
- To się nie skończy dobrze - dopowiedział Hawkeye.
Steve posłał ostatnich dwóch wrogów na ścianę.
- Zachodnie skrzydło czyste - wydyszał do słuchawki.
- Znikajcie stamtąd - rozkazał Tony.
- Trochę dużo tu tych korytarzy do przebiegnięcia. Przydałoby się dodatkowe wyjście - jak na zawołanie przez ścianę obok przebiła się ogromna zielona pięść, tworząc wielką dziurę. - O, dzięki, właśnie o takie coś mi chodziło - powiedziałam i przeskakując nad gruzem wyszłam na świeże powietrze. Moi towarzysze podążyli za mną.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się na wzniesieniu, gdzie zostawiliśmy quinjeta. Dołączyliśmy do reszty drużyny.
- T.A.R.C.Z.A. wyprowadziła resztę żyjących agentów. Są już w drodze do specjalnego więzienia - poinformował nas wszystkich Clint.
CZYTASZ
Avengers: The Past is Back.
Fanfiction[II część serii Avengers] Człowiek zaczyna żyć, gdy przestaje męczyć go przeszłość. Alex przyzwyczaiła się do nowego życia i do ludzi, którzy ją otaczają. Co się jednak stanie, gdy niespodziewanie przeszłość da o sobie znać? Bolesne wspomnienia pow...