Straciłam przytomność. Otaczała mnie całkowita ciemność, ale nie czułam bólu.
Byłam spokojna i czułam się bezpiecznie. Zapomniałam o wszystkich problemach i tym co dzieje się poza tą ciemną pustką.Nie wiem ile tkwiłam w tej ciemności, ale wiem, że była bardzo kojąca. Otaczała mnie z każdej strony, jak wielki koc w który można się zawinąć i ukryć przed całym światem.
Czułam, że wszystko jest dobrze i że nie muszę już walczyć. Moi przyjaciele zajmą się resztą, ja nie jestem im już potrzebna.
Czułam się bardzo senna, tak jakbym wcale nie była nieprzytomna i miała po prostu zasnąć.Odpływałam powoli, ale coś zobaczyłam. To było wspomnienie.
Zobaczyłam Bucky'ego. A raczej sytuację, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam.
Patrzył na mnie, a jego oczy były zimne. Przyszywał mnie wzrokiem.
Zaraz jednak obraz się zmienił. Zobaczyłam prawdziwego Bucky'ego. Uśmiechał się, a jego oczy były radosne, kosmyki przydługich włosów opadały mu na twarz.Po chwili zaczęłam widzieć też inne osoby. Niemal całe życie przelatywało mi przed oczami, choć były to tylko te dobre chwile, w których byłam szczęśliwa.
Na początku widziałam moich rodziców i Tony'ego. Potem Ethana, Andrew... A później znowu Tony'ego, ale także Steve'a, Bucky'ego i resztę mojej nowej rodziny.Uświadomiłam sobie, że mogą teraz walczyć o życie i zobaczyłam osobę, która może ich skrzywdzić, jeśli już tego nie zrobiła...
Zaczęłam się niepokoić. Nie byłam już spokojna i bezpieczna jak przed chwilą. Zaczęłam się budzić. Gorączkowa pragnęłam się obudzić.
Z każdą chwilą, która przybliżała mnie do odzyskania świadomości, czułam coraz większy ból.
Bolało mnie cało ciało, poranione podczas walki.
Czułam już, że wracam do rzeczywistości.Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam oczy. Nie poraziło mnie światło, jak zwykle w takich sytuacjach. Wokół było ciemno, a ja leżałam na czymś miękkim, w czym po chwili rozpoznałam swoje łóżko.
Była noc.
Czułam, że na moim obolałym ciele są opatrunki. Na prawej ręce miałam bandaż, tak samo jak na kostkach, reszty nie mogłam na razie stwierdzić.
Rozejrzałam się delikatnie po pokoju. Przy oknie spał Bucky. Siedział niedbale na podłodze, oparty o szybę. Najwidoczniej zasnął wpatrzony w panoramę Nowego Jorku.
Moje oczy lekko się zaszkliły.- Bucky - powiedziałam cicho zachrypniętym głosem. Byłam zdziwiona suchością mojego gardła.
Najwidoczniej był pogrążony w bardzo lekkim śnie, bo natychmiast się obudził. Podniósł zmęczony głowę i spojrzał w moją stronę.
Wstał i szybko podszedł do mojego łóżka.- Alex - powiedział zaskoczony, ale jednocześnie szczęśliwy, gładząc mnie po głowie.
Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach. Podniosłam się lekko na łokciach, żeby znaleźć się bliżej niego. Mężczyzna objął mnie ramionami, wtulając głowę w zagłębienie mojej szyi.- Tak się o ciebie bałam - nie mogłam powstrzymać łez.
- Csiii - pogładził mnie po plecach, chcąc mnie uspokoić. - Już wszystko w porządku.
- A co z resztą? Co z Tony'm, Steve'm...
- Spokojnie - przerwał mi James i odsunął się delikatnie, chwytając moją twarz w dłonie. - Nic im nie jest. Dali sobie radę i bardzo nam pomogli.
- Ale jak...? Co się stało? Muszę z nimi porozmawiać - powiedziałam, próbując się podnieść.
- Spokojnie - powtórzył szatyn. - Teraz śpią, porozmawiasz z nimi rano.
James poprawił mi poduszkę i pomógł mi się znów wygodnie położyć. Rany na plecach mnie szczypały, więc ułożyłam się na boku. Bucky wstawał, żeby odejść, ale złapałam go za rękę, przytrzymując tym samym w miejscu.
CZYTASZ
Avengers: The Past is Back.
Fanfiction[II część serii Avengers] Człowiek zaczyna żyć, gdy przestaje męczyć go przeszłość. Alex przyzwyczaiła się do nowego życia i do ludzi, którzy ją otaczają. Co się jednak stanie, gdy niespodziewanie przeszłość da o sobie znać? Bolesne wspomnienia pow...