10

5.9K 406 44
                                    

Stałam wgapiając się w mężczyznę przede mną. W moim ciele nagle wezbrała się mieszanka emocji. Negatywne jak i pozytywne uczucia wręcz rozsadzały mnie od środka, a moje serce boleśnie biło w piersi. 

- Alex, spokojnie - usłyszałam zmartwiony głos Steve'a i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że kilka rzeczy, które stały najbliżej oraz potłuczone kawałki szkła, unoszą się w powietrzu, otoczone białą energią. Spróbowałam się uspokoić, ale dopiero po chwili przedmioty opadły z powrotem na swoje miejsce.

- Chyba musimy porozmawiać - stwierdził Andrew. Nie byłam w stanie odpowiedzieć, po prostu spojrzałam na niego znacząco i ruszyłam z powrotem do swojego pokoju. Słyszałam za sobą jego kroki.

Dopiero kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju, a drzwi zostały zamknięte, odwróciłam się w jego stronę.

- Wróciłem - oznajmił. Zacisnęłam usta w wąską linię. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale w sumie nie miałam zamiaru tego robić. Zamierzałam najpierw poczekać na jego wyjaśnienia. W sumie dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przez te wszystkie miesiące on nawet do mnie nie zadzwonił. Nie wysłał głupiej wiadomości. Po prostu wyjechał sobie z dnia na dzień, bez słowa wyjaśnienia, odcinając się ode mnie. A ja czułam się jakby on też zszedł już z tego świata.

Po chwili ciszy odezwał się ponownie.

- Przepraszam... przepraszam, że tak długo mnie nie było. Wiem, że w ogóle się nie odzywałem przez ten cały czas i wiem, że masz do mnie wielki żal, że bardzo to przeżyłaś, ale teraz jestem. Przyszedłem, bo uważam, że należą ci się wyjaśnienia.

Dalej milczałam. Miałam skakać z radości, bo po kilku miesiącach wreszcie powie mi o co chodzi?

- Posłuchaj Alex, tak naprawdę... wcale nie wyjechałem z Nowego Jorku - moje serce zacisnęło się boleśnie. - Byłem tutaj cały czas. Pracowałem... to znaczy pracuję dla T.A.R.C.Z.Y. Kilka miesięcy temu Hydra zaczęła węszyć i musiałem przenieść się bezpośrednio do bazy, żeby lepiej cię chronić, przykrywka barmana już nie wystarczała - moje oczy lekko się zaszkliły. Zaczęłam się zastanawiać czy cokolwiek wiem o swoim przyjacielu. Szatyn podszedł do mnie. - Alex... - zaczął, ale ja go spoliczkowałam. Po mojej twarzy zaczęły lecieć łzy. Andrew spojrzał na mnie zdziwiony. Patrzyłam na niego z wyrzutem, ale po chwili wskoczyłam na niego, rękami obejmując go za szyję, a nogami w pasie, z moich ust wydobył się szloch. Teraz był jeszcze bardziej zdezorientowany, niż wcześniej.

- Tak długo cię nie było, idioto - wychlipiałam. - Zniknąłeś z dnia na dzień, a teraz zjawiasz się znikąd i mówisz, że pracujesz dla Fury'ego - ścisnęłam go mocniej, a on pogładził mnie po włosach.

- Wiem mała, ale teraz już jestem i nigdzie się nie wybieram.

Steve:

- Czemu tak długo ich nie ma - mruknął znowu Stark.

- Spokojnie, daj im porozmawiać Tony - odpowiedziałem, chociaż sam trochę się niecierpliwiłem. Szczerze mówiąc bałem się jak zareaguje Alex. Jeszcze niedawno nie mogła się pozbierać, a teraz, wreszcie powoli wszystko zaczynało wracać do normy. Byłem pewien, że Tony'ego dręczy to samo. To dlatego oboje nie byliśmy przekonani co do ich spotkania.

- Kto z kim rozmawia? - do kuchni wszedł Bucky.

- Do Alex przyszedł przyjaciel - odpowiedziałem i spojrzałem na Bucky'ego. Pod oczami miał wory i nie wyglądał za dobrze. Już miałem zapytać czy wszystko w porządku, ale zadał kolejne pytanie.

- To źle?

- Wiesz... zostawił ją w niezbyt dobrym stanie i bez wyjaśnień.

- Powie mi ktoś w końcu o co chodzi w tej historii? Ostatnio Sam mówił, że jakiś jej przyjaciel umarł. 

Spojrzeliśmy po sobie z Tony'm. W końcu i tak by się dowiedział...

Alex:

Paręnaście minut później, po krótkiej rozmowie i wyjaśnieniu paru spraw, pożegnałam się z Andrew. Ruszyłam z powrotem w stronę kuchni. Zanim jednak weszłam do pomieszczenia, usłyszałam jak Steve opowiada moją historię Bucky'emu. Stanęłam pod ścianą i słuchałam jak Rogers opowiada o wypadku, w którym zginął Ethan. Trochę posmutniałam, ale nie miałam mu tego za złe. Naprawdę uważałam, że Bucky ma prawo znać moją historię tym bardziej, że ja niedawno, w muzeum, poznałam jego. Poczekałam, aż skończą i dopiero wtedy weszłam do pomieszczenia. Oczy zebranych natychmiast powędrowały w moją stronę. Steve wstał z krzesła, a Tony podszedł bliżej mnie.

- Alex...? - Stark próbował odczytać coś mojej twarzy.

- Hej, spokojnie - ich reakcja była trochę przesadzona. - Przecież się tam nie biliśmy, wszystko jest w porządku - uspokoili się trochę. - No dobra, tylko raz dałam mu w twarz - wyznałam szybko, a im miny trochę zrzedły.

- Co zrobiłaś? - wydukał Rogers.

- No... dałam mu w twarz. Ej! Nie patrzcie tak na mnie... - cała trójka dziwnie się we mnie wpatrywała. Tony miał lekko uniesione brwi, Steve natomiast zmarszczone, a Bucky uśmiechał się dziwnie pod nosem. - No... zasłużył sobie...

~*~

Steve:

Przez resztę dnia Alex była spokojna. W sumie, aż za bardzo. Wydaje mi się, że bardzo ucieszyła się z tego, że ona też odzyskała swojego przyjaciela. Ja jednak miałem pewne wątpliwości. Jeśli ten chłopak znowu ją zrani, może znieść to o wiele gorzej. Starałem jednak nie zaprzątać sobie głowy nieprzyjemnymi myślami i po prostu cieszyć się razem z nią.

Dzień przebiegał naprawdę spokojnie, aż do wieczora. Już prawie zapomniałem o ostatnich numerach jakie wycięli sobie Sam i Alex, jednak szatynka była o wiele bardziej pamiętliwa niż ja. Kiedy tylko wszedłem do salonu wiedziałem, że coś się święci. Nie mogłem nie zauważyć błądzącego po twarzy dziewczyny tajemniczego uśmiechu.

- Może coś obejrzymy? - zaproponowała Wilsonowi. Ten się zgodził i po chwili trzymał w ręce pilota. Włączył telewizor, ale ekran zrobił się granatowy.

- Hmm... Co jest? Zepsuł się? - Sam podszedł do telewizora i delikatnie w niego postukał. Na ekranie momentalnie pojawił się jakiś potwór, który zaczął krzyczeć. Podskoczyłem w miejscu, tego się nie spodziewałem. Sam przestraszony krzyknął i odskoczył od telewizora, przewracając się na podłogę. To był chyba... zombie. Tak! Teraz pamiętam, widziałem niedawno niezbyt udany film z podobną kreaturą. 

Alex zaczęła się śmiać, a Wilson spojrzał na nią z wyrzutem.

 - Teraz już ci się nie podobają potwory, co?- zapytała retorycznie, nie przestając się dumnie uśmiechać.

- Bardzo śmieszne, ha ha ha - rzucił oburzony. - To jeszcze nie koniec... - mruknął pod nosem, podnosząc się z podłogi.
Pokręciłem zrezygnowany głową. Kiedy to się skończy?





Avengers: The Past is Back.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz