- Chcesz powiedzieć, że w moim salonie śpi morderca? - zapytał Tony siedzący najdalej ode mnie. Wszyscy Mściciele oprócz Alex, zebrali się w sali konferencyjnej, żeby omówić sprawę Bucky'ego.
- Tony... - westchnąłem.
- Tak wiem, to twój przyjaciel - przerwał mi brunet.
- To nie jego wina, że trafił w łapska Hydry - powiedziała Natasha. - Wszyscy dobrze wiemy, że zrobią wszystko, żeby osiągnąć swój cel.
- Wiem, ale sami dobrze wiecie co zrobił - ciągnął Stark.
- Mam świadomość tego, że porwał Alex i próbował ją zabić, ale to nie był on. Hydra nim sterowała, a teraz się od nich uwolnił. Chcę mu tylko przywrócić wspomnienia. Chciałem, żebyście wszyscy się zgodzili, dlatego się tutaj zebraliśmy.
- Ja się zgadzam - powiedział Bruce, który od dłuższego czasu siedział cicho. Tony spojrzał na niego lekko zdziwiony. - Opatrywałem mu w nocy nogę. Nawet ja dostrzegłem, że potrzebuje pomocy. Jego psychika jest w kawałkach, bał się zwykłych nożyczek.
- To jak go opatrzyłeś? - zapytał Clint.
- Alex trochę mi pomogła...
- Tylko mi nie mów, że to ma związek z jej zabandażowaną nogą - powiedziałem.
- Niestety.
Westchnąłem. Ta dziewczyna naprawdę zrobiła już dla mnie za dużo.
- Bruce się wypowiedział, teraz nasza kolej - odezwała się Nat.
- Z chęcią pomogę twojemu towarzyszowi, przyjacielu - Thor klepnął mnie w plecy. Popatrzyłem na niego z wdzięcznością. Przeniosłem wzrok na Natashę i Clinta.
- Ja się zgadzam - powiedział łucznik.
Romanoff uśmiechnęła się tajemniczo.
- Ja też - odparła w końcu.
Teraz wszystkie oczy zwróciły się na Sama, który westchnął.
- Będę z tobą szczery Steve. Nie za bardzo przepadam za twoim kolegą, pewnie dla tego, że próbował mnie zabić... ale wiem, że bardzo wiele dla ciebie znaczy, więc się zgadzam.
- Dziękuję wam wszystkim - powiedziałem uśmiechnięty.
- No, a teraz będę się zbierał, mam coś do zrobienia - Wilson wyszedł z uśmiechem na twarzy.
- Chyba nie mam tu nic do gadania - westchnął Tony. - Proszę cię tylko o ostrożność...
- Oczywiście. Możesz na mnie liczyć.
~*~
Szedłem w stronę salonu. Miałem nadzieję, że Alex i Buck już się obudzili. Muszę im przekazać dobre wieści. Na korytarzu wpadłem na Sama. Biegnąc zwijał się ze śmiechu, a w ręce trzymał jakąś maskę. Oprócz tego prawie dostałem butem w głowę. Co tam się wydarzyło?
Wziąłem buta, który jak się okazało należał do Alex i wszedłem do pomieszczenia. Dziewczyna stała zła na środku salonu, na kanapie siedział Bucky.- To chyba twoje - powiedziałem oddając szatynce but. Wymamrotała coś i wzięła go ode mnie. - Co się tu stało?
- Ten idiota zawołał mnie do kuchni, a potem wyskoczył sobie w najlepsze zza ściany, w masce jakiegoś cholerstwa o mało nie przyprawiając mnie o zawał i połamany kręgosłup! A potem jeszcze powiedział, że tak się robi żarty!
- Jakby się zastanowić to ty to zaczęłaś - dziewczyna zgromiła mnie spojrzeniem, na widok którego poczułem się dziwnie nieswojo. - To znaczy... mógł cię nie prowokować... - wyjąkałem. Nie bez powodu mówią, że kobiet się nie denerwuje, szczególnie tych już wkurzonych.
CZYTASZ
Avengers: The Past is Back.
Fanfiction[II część serii Avengers] Człowiek zaczyna żyć, gdy przestaje męczyć go przeszłość. Alex przyzwyczaiła się do nowego życia i do ludzi, którzy ją otaczają. Co się jednak stanie, gdy niespodziewanie przeszłość da o sobie znać? Bolesne wspomnienia pow...