6

6.6K 418 102
                                    

- Chcesz powiedzieć, że w moim salonie śpi morderca? - zapytał Tony siedzący najdalej ode mnie. Wszyscy Mściciele oprócz Alex, zebrali się w sali konferencyjnej, żeby omówić sprawę Bucky'ego.

- Tony... - westchnąłem.

- Tak wiem, to twój przyjaciel - przerwał mi brunet.

- To nie jego wina, że trafił w łapska Hydry - powiedziała Natasha. - Wszyscy dobrze wiemy, że zrobią wszystko, żeby osiągnąć swój cel.

- Wiem, ale sami dobrze wiecie co zrobił - ciągnął Stark.

- Mam świadomość tego, że porwał Alex i próbował ją zabić, ale to nie był on. Hydra nim sterowała, a teraz się od nich uwolnił. Chcę mu tylko przywrócić wspomnienia. Chciałem, żebyście wszyscy się zgodzili, dlatego się tutaj zebraliśmy.

- Ja się zgadzam - powiedział Bruce, który od dłuższego czasu siedział cicho. Tony spojrzał na niego lekko zdziwiony. - Opatrywałem mu w nocy nogę. Nawet ja dostrzegłem, że potrzebuje pomocy. Jego psychika jest w kawałkach, bał się zwykłych nożyczek.

- To jak go opatrzyłeś? - zapytał Clint.

- Alex trochę mi pomogła...

- Tylko mi nie mów, że to ma związek z jej zabandażowaną nogą - powiedziałem.

- Niestety.

Westchnąłem. Ta dziewczyna naprawdę zrobiła już dla mnie za dużo.

- Bruce się wypowiedział, teraz nasza kolej - odezwała się Nat.

- Z chęcią pomogę twojemu towarzyszowi, przyjacielu - Thor klepnął mnie w plecy. Popatrzyłem na niego z wdzięcznością. Przeniosłem wzrok na Natashę i Clinta.

- Ja się zgadzam - powiedział łucznik.

Romanoff uśmiechnęła się tajemniczo.

- Ja też - odparła w końcu.

Teraz wszystkie oczy zwróciły się na Sama, który westchnął.

- Będę z tobą szczery Steve. Nie za bardzo przepadam za twoim kolegą, pewnie dla tego, że próbował mnie zabić... ale wiem, że bardzo wiele dla ciebie znaczy, więc się zgadzam.

- Dziękuję wam wszystkim - powiedziałem uśmiechnięty.

- No, a teraz będę się zbierał, mam coś do zrobienia - Wilson wyszedł z uśmiechem na twarzy.

- Chyba nie mam tu nic do gadania - westchnął Tony. - Proszę cię tylko o ostrożność...

- Oczywiście. Możesz na mnie liczyć.

~*~

Szedłem w stronę salonu. Miałem nadzieję, że Alex i Buck już się obudzili. Muszę im przekazać dobre wieści. Na korytarzu wpadłem na Sama. Biegnąc zwijał się ze śmiechu, a w ręce trzymał jakąś maskę. Oprócz tego prawie dostałem butem w głowę. Co tam się wydarzyło?
Wziąłem buta, który jak się okazało należał do Alex i wszedłem do pomieszczenia. Dziewczyna stała zła na środku salonu, na kanapie siedział Bucky.

- To chyba twoje - powiedziałem oddając szatynce but. Wymamrotała coś i wzięła go ode mnie. - Co się tu stało?

- Ten idiota zawołał mnie do kuchni, a potem wyskoczył sobie w najlepsze zza ściany, w masce jakiegoś cholerstwa o mało nie przyprawiając mnie o zawał i połamany kręgosłup! A potem jeszcze powiedział, że tak się robi żarty!

- Jakby się zastanowić to ty to zaczęłaś - dziewczyna zgromiła mnie spojrzeniem, na widok którego poczułem się dziwnie nieswojo. - To znaczy... mógł cię nie prowokować... - wyjąkałem. Nie bez powodu mówią, że kobiet się nie denerwuje, szczególnie tych już wkurzonych.

Avengers: The Past is Back.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz